Ewa Kasprów (kapitan Gedanii):
- Bardzo się cieszę ze zdobytych dwóch punktów. Wiedziałyśmy, że to spotkanie będzie bardzo ciężkie, bo trudno się gra w mieleckiej hali. Nie było też naszej atakującej Eli Skowrońskiej, która jest główną przyjmującą i atakującą, ale poradziłyśmy sobie, z czego bardzo się cieszę i wracamy do domu bardzo szczęśliwe.
Karolina Olczyk (kapitan Stali):
- Liczyłam na to, że ten mecz ułoży się inaczej tym bardziej, że grałyśmy u siebie. Gratuluje Gedanii dwóch punktów, my mamy tylko jeden. To jest za mało dla nas, ponieważ przez to robi się trochę nerwówki w tabeli i musimy wykorzystywać takie sytuacje meczowe, kiedy gramy u siebie. Później trochę dźwignęłyśmy się i prowadząc 2:1 w setach nie potrafiłyśmy tego utrzymać. Tak to jest, jeśli ktoś ?nie chce? zdobyć trzech punktów, to może nie zdobyć nic.
Leszek Milewski (trener Gedanii):
- Radość po wygranej jest ogromna. Spodziewaliśmy się bardzo trudnego meczu, zresztą na odprawie przestrzegałem dziewczyny przed tym, że to nie będzie łatwy mecz, bo zespół Stali u siebie jest zespołem dobrze grającym, co udowodnił już w wielu meczach tym sezonie. Poza tym jest to zespół bardzo dobrze grający w związku z tym trzeba grać bardzo konsekwentnie. O tym jak układały się sety decydowała przede wszystkim trudna zagrywka i brak przyjęcia w zespołach co utrudniało rozgrywającym dobra dokładne podawanie piłek. My w momencie, kiedy mieliśmy dokładny odbiór wykorzystywaliśmy nasze środkowe zawodniczki. Chciałbym pochwalić nasze obie środkowe za dobre granie, szczególnie Berenike Tomsię, która sprawiła ogromne problemy zespołowi z Mielca. Brakuje nam Eli Skowrońskiej w jej miejsce musza grac bardzo młode zawodniczki, właściwie juniorki. Nie jest to dla nich łatwe zadanie, ale póki co w ostatnich meczach to właśnie one w kluczowych momentach decydowały o wynikach meczu. W poprzednim meczu z Dąbrową Tamara Kaliszuk zagrała bardzo ładnie w tie-breaku tutaj mimo kilku nieudanych akcji kolejne były już lepsze. Bardzo dobre wejście Natalii Nuszel, która pomogła wyprowadzić skuteczną kontrę, zresztą ona sama zakończyła ten mecz.
Roman Murdzy (trener Stali):
- Składam gratulacje zespołowi z Gdańska. Dla nas jest to porażka ten jedne punkt, na pewno liczyliśmy na więcej. Mamy jeszcze jedne mecz u siebie z Dąbrową i liczyliśmy, że po tych dwóch meczach w tabeli spokojniej będziemy kończyć ligę. Niestety tak się układa, że do końca będą bardzo nerwowe mecze. Będzie bardzo trudno. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Gedania jest po Muszynie jednym z wyższych zespołów. Przy dobrym odbiorze i szybkiej piłce mamy szanse nawiązać walkę a to, co miało być naszym atutem na naszej Sali, czyli zagrywka, było wręcz odwrotnie. Pierwszy set, który ustawił mecz jednak pozbieraliśmy się prowadziliśmy 2:1 chcieliśmy zacząć czwartego seta z jakąś przewagą żeby potem kończyć seta i mecz. Oczywiście jak zwykle psuliśmy kilka odbiorów było dużo nieskończonych ataków. Było dużo akcji, które my na treningu nie trenujemy i to bardzo mnie boli, bo gdybyśmy wykonywali na meczu to, co robimy na treningu i to by nie wychodziło to wtedy wziąłbym winę na siebie i biłbym się w pierś. My natomiast robimy coś innego niż później gramy, dlatego bardzo mi jest przykro i żal mi, że nie zdobyliśmy więcej punktów. Tak już jest w siatkówce, że nie ma remisów. Liga jeszcze się nie skończyła zostały cztery mecze będziemy walczyć o to żeby zostać w ósemce, ale po dzisiejszym meczu będzie bardzo ciężko.