Faworytami środowej potyczki byli goście z Włoch, obok Zenitu Kazań uznawani za głównych kandydatów do zwycięstwa w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. W poprzednich latach PGE Skra i Lube dzieliły się wygranymi.
Do ostatniej chwili nie był pewny występ tego dnia Bartosza Kurka, który w ostatnich potyczkach brązowych medalistów poprzedniego sezonu znajdował się poza kadrą meczową. Doświadczony siatkarz znalazł się w dwunastce, ale nie wyszedł na parkiet w szóstce.
Początek spotkania był bardzo wyrównany. Obie ekipy wymieniały się ciosami, ale też nie wystrzegały się błędów. Ostatecznie szybciej odpowiedni rytm złapali goście. Ich przewaga zaczęła rosnąć po drugiej przerwie technicznej, kiedy to uruchomili zagrywkę, a na prawym skrzydle nie do zatrzymania był Cwetan Sokołow. Bełchatowianie starali się jeszcze uratować seta, ale rywale wytrzymali do końca.
Po zmianie stron gospodarze niemal od razu rzucili się na rywala z całym impetem. Mocne zagrywki i dobra gra blokiem sprawiły, że po asie serwisowym Srećko Lisinaca żółto-czarni prowadzili już 14:8! Doświadczony przeciwnik nie dawał jednak za wygraną i próbował skracać dystans, a momentami szło mu to naprawdę nieźle.
ZOBACZ WIDEO Sergio Ramos znowu uratował Real! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Pościgi przyjezdnych nie dały efektu, bo w odpowiednich momentach przerwami reagował Philippe Blain, a po aktualizacji wskazówek od trenera bełchatowianie znów "odjeżdżali" ekipie z Włoch. Do końca seta nie oddali już inicjatywy i zrewanżowali się siatkarzom Cucine Lube za porażkę w premierowej odsłonie, wygrywając dokładnie w takim samym stosunku punktowym jak wcześniej przegrali.
Zespół Gianlorenzo Blenginiego nie przywykł ostatnio do przegrywania setów, więc w kolejnej odsłonie ruszył do ofensywy, chcąc jak najszybciej pokazać, który zespół jest lepszy. Bełchatowianie pokazali jednak charakter i dzięki determinacji, i konsekwencji w grze w połowie seta odrobili pięć punktów straty, wychodząc nawet na prowadzenie 14:13.
Wyrównanie poziomu sprawiło, że zgromadzeni w Atlas Arenie kibice mogli mieć nadzieję na emocjonującą końcówkę. Przy stanie 22:22 goście wygrali jednak kluczową dla losów seta kontrę, a w kolejnej akcji w aut zaatakował Michał Winiarski. Doświadczony zespół z Włoch nie zmarnował okazji, by niedługo później zakończyć pomyślnie dla siebie seta i wyjść na prowadzenie 2:1 w całym meczu.
W pierwszych minutach czwartego seta żaden z zespołów nie był w stanie przejąć inicjatywy. W połowie partii do głosu doszli jednak przyjezdni. Zawodnicy Cucine Lube na tyle poprawili grę w defensywie, że byli w stanie wyprowadzać zabójcze kontry, które kończył przede wszystkim niezawodny Cwetan Sokołow.
Sygnał do odrabiania strat dał gospodarzom dwoma kolejnymi asami serwisowymi kapitan PGE Skry. Zryw zapoczątkowany przez Mariusza Wlazłego trwał jednak tylko moment. Do końca seta goście narzucali już ton wydarzeniom na parkiecie i ostatecznie wygrali pewnie cały mecz w Łodzi 3:1.
PGE Skra Bełchatów - Cucine Lube Civitanova 1:3 (21:25, 25:21, 23:25, 21:25)
PGE Skra: Uriarte (2), Wlazły (23), Kłos (9), Lisinac (9), Winiarski (8), Penczew (12), Piechocki (libero) oraz Szalpuk, Bednorz, Janusz.
Lube: Sokołow (27), Candellaro (6), Juantorena (18), Stanković (6), Kovar (13), Christenson (2), Grebennikov (libero) oraz Cebulj.
Przy takiej ławce ,Kurek,Szalpuk itd.trzymać popełniającego kardynalne błędy Winiarskiego a potem bardzo zmęczonego Wlazłego to trudno przyj Czytaj całość