Deja vu w rytmie play out - relacja meczu Jadar Radom - Trefl Gdańsk

Niczym w noc sylwestrową wracali do domów kibice Jadaru po zakończeniu trzeciej konfrontacji fazy play out. Nie dość, że większość z nich dotarła do miejsca zamieszkania tuż przed północą, to szampańskie nastroje jeszcze długo nie pozwalały im zasnąć. W końcu podopieczni Jana Sucha są o krok od pokonania pierwszej przeszkody na drodze do utrzymania w PlusLidze.

W tym artykule dowiesz się o:

Kilkadziesiąt godzin przed trzecią konfrontacją pomiędzy Jadarem a Treflem, w gdańskiej ekipie doszło do istnej burzy. Z racji na zbyt słaby poziom sportowy prezentowany przez Bruno Zanuto, sztab szkoleniowy oraz szefowie klubu zdecydowali się rozstać z siatkarzem. Wybrany moment na zmiany personalne nie wydawał się zbyt trafiony. - Kto jednak widział Zanuto w akcji w poprzednich meczach wie, że decyzja była słuszna. I według mnie wpłynęła pozytywnie na zespół - uciął szkoleniowiec Trefla Jerzy Strumiło.

Trzeba przyznać, że w pierwszym secie rzeczywiście słowa trenera sprawdzały się, bowiem postawa gości ponownie zaskoczyła siatkarzy Jadaru. Skuteczne zagrywki i gra w obronie, a następnie szybko wyprowadzane ataki Wojciecha Winnika i Krzysztofa Kocika sprawiły, że napędzili niezłego stracha radomianom. A trzeba zauważyć, że Trefl zagrał bez chorego Łukasza Kadziewicza.

Historia jak widać, lubi się jednak powtarzać. W poprzednich pojedynkach gdańszczanie również prowadzili po pierwszej partii. I podobnie jak teraz, zeszli z parkietu pokonani. - Ktoś musi spaść z ligi i jak na razie, to my jesteśmy bliżej tego przykrego rozwiązania - stwierdził Strumiło. Co tymczasem miało wpływ na metamorfozę Jadaru? - Po pierwsze, umiejętnie wykorzystaliśmy błędy rywala. Po drugie, moi podopieczni rozkręcali się z minuty na minutę zarówno przy serwisie, jak i grze blokiem. To umiejętności, które przechyliły szale zwycięstwa na naszą stronę - podkreślił opiekun radomskiego teamu Jan Such.

Obserwatorzy pojedynku zgodnie podkreślają, że decydującym dla losów konfrontacji był również moment, gdy z powodu urazu barku parkiet musiał opuścić Marco Samardzić. - Nie byliśmy przygotowani na taki obrót wydarzeń i w kilka minut straciliśmy zbyt dużo punktów oraz nadzieję na wygranie piątkowego meczu - westchnął trener Trefla. - W sobotę jednak też jest dzień. A Trefla naprawdę stać na wiele. Dlatego z gratulacjami proszę wstrzymać się do kolejnego spotkania - zastrzegł Such.

Ciekawostką jest, że po raz trzeci z rzędu tytuł MVP spotkania zgarnął Kubańczyk Mendez Hernandez.

Jadar Radom - Trefl Gdańsk 3:1 (22:25, 25:18, 25:20, 25:19)

Składy:

Jadar Radom: Macionczyk Jarosław, Kosok Grzegorz, Pawliński Maciej, Terlecki Arkadiusz, Owczarski Marcin, Mendez Hernandez Sirianis, Stańczak Adrian (libero) oraz Małecki Konrad, Domonik Damian, Moreno Salas Maikel, Żaliński Wojciech

Trefl Gdańsk: Stancelewski Jarosław, Kocik Krzysztof, Serafin Wojciech, Winnik Wojciech, Kruk Łukasz, Szulik Dariusz, Marko Samardzić (libero) oraz Skoryj Dimitry, Bednaruk Jakub, Świrydowicz Waldemar

Sędziowie: Maroszek Wojciech, Król Piotr

MVP: Mendez Hernandez.

Komentarze (0)