Pojedynek Espadonu z BBTS-em Bielsko-Biała był świetnym widowiskiem. Zakończył się dopiero przy stanie 20:18 w tie-breaku dla zespołu z południa Polski. Drużyna spod Klimczoka trochę żałowała, że nie zdobyła kompletu punktów, ponieważ wygrała dwa sety otwierające spotkanie. Espadon Szczecin znalazł się wówczas w opałach.
- Nie było do końca tak, że za późno weszliśmy w mecz - protestuje Michał Ruciak, przyjmujący Espadonu. - Dwa sety, które przegraliśmy na początku, były na styku i BBTS wygrał je po zaciętej walce. Faktycznie, po przerwie zagraliśmy jednak zdecydowanie lepiej, nie pozwoliliśmy rywalom doprowadzić do nerwowych końcówek i udało się te partie wygrać.
Espadon po raz pierwszy w sezonie odrobił stratę 0:2 w setach i doprowadził do tie-breaka. - Mieliśmy w decydującym secie piłkę meczową w górze i nie potrafiliśmy jej wykorzystać. Niestety, jak to się zdarza w siatkówce, sytuacja się odwróciła i przegraliśmy całe spotkanie - wspomina Ruciak.
Po meczu z bielszczanami Espadon miał odetchnąć z ulgą i cieszyć się z utrzymania w PlusLidze, a tak, nie jest jeszcze pewny swego. Do końca sezonu zasadniczego pozostały dwie kolejki, a nad przedostatnią w tabeli Łuczniczką Bydgoszcz beniaminek ma trzy punkty przewagi.
ZOBACZ WIDEO Sześć goli w meczu Barcelony. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Nie czułem, że graliśmy z BBTS-em o utrzymanie, a po prostu myślałem, żeby wygrywać każdą akcję. Przeważały wola walki i chęć zwycięstwa. Porażka nie zmieniła naszych celów. Chcemy awansować na 12. miejsce po sezonie zasadniczym, żeby w play-off powalczyć o 11. lokatę. To jak najbardziej realne do wykonania, tyle że droga zrobiła się trudniejsza. W meczu z Effectorem Kielce musimy wygrać za trzy punkty - zapowiada wychowanek Maratonu Świnoujście.
Pojedynek Espadonu w Kielcach rozpocznie się w sobotę o godzinie 20.