Siatkarze Jastrzębskiego Węgla pod ziemią

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Jastrzębski Węgiel
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Jastrzębski Węgiel

Niecodzienną przygodę we wtorek przeżyli siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Drużyna z województwa śląskiego pojawiła się w kopalni Borynia, aby z bliska przyjrzeć się pracy górnikom.

W tym artykule dowiesz się o:

Od wielu lat strategicznym sponsorem drużyny siatkarskiej z Jastrzębia-Zdroju jest Jastrzębska Spółka Węglowa SA. W efekcie zjazdy pod ziemię wpisały się w tradycję ekipy Jastrzębskiego Węgla. Jednak po raz ostatni drużyna miała przyjemność z bliska zapoznać się z pracą górników pięć lat temu.

Rekordzistą pod tym względem jest Leszek Dejewski, który na przestrzeni ostatnich lat pełni funkcję drugiego trenera w jastrzębskim klubie. W efekcie wtorkowa wizyta w kopalni była jego ósmą w karierze. - Jak zawsze pełen szacunek dla tych ludzi, którzy tam pracują. Widać, jaka to jest ciężka praca. Jesteśmy zmęczeni, ale szczęśliwi, bo widzieliśmy, na czym polega ta praca Teraz z większym szacunkiem będziemy podchodzić do tego, co sami robimy - stwierdził Dejewski.

Z realiami pracy pod ziemią zapoznał się też pierwszy trener Mark Lebedew. Australijczyk wizytował śląskie kopalnie przed paroma laty, gdy pracował w Jastrzębiu-Zdroju jako trener przygotowania fizycznego u boku Roberto Santilliego. Później, bo w 2012 roku, otrzymał zaproszenie do wizyty w kopalni przy okazji pobytu ekipy Berlin Recycling Volleys w śląskim mieście. - Za każdym razem było inaczej. Inne kopalnie, inne rejony. Ale tak naprawdę dopiero dzisiaj zobaczyliśmy czoło przodka oraz to, jak wydobywany jest węgiel. Był to interesujący poranek - powiedział Lebedew.

Wizyta w kopalni sprawiła, że zmianie uległ harmonogram dnia siatkarzy. Już po godzinie 7:00 pojawili się oni na terenie Borynii, gdzie obejrzeli prezentację dotyczącą historii kopalni oraz jej perspektyw. Gracze Jastrzębskiego Węgla przeszli też szkolenie w stacji ratowniczej, po czym wizytowali łaźnię, lampownię, maskownię i szyb. Po tym wszystkim zjechali na dół - 838 metrów pod ziemię. Ich wyprawa trwała ponad trzy godziny.

ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie

- Zobaczyliśmy, jak wygląda wydobycie. Nie spodziewałem się, że przyjrzymy się tej pracy, aż w takim wymiarze. Można powiedzieć, że staliśmy ramię w ramię z tymi górnikami, którzy tam pracują. Masa pyłu, nic nie widać… Ta praca to ciężki kawałek chleba. Jest to niewątpliwie ciekawe doświadczeni - ocenił Patryk Strzeżek, kapitan śląskiego zespołu.

Pod wrażeniem pracy górników był też Salvador Hidalgo Oliva. Kubańczyk gra w PlusLidze od tego sezonu i wizyta w kopalni Borynia była dla niego ciekawym przeżyciem. - Niewiarygodne doświadczenie... To było coś wyjątkowego. Mam wiele respektu dla pracowników kopalni. Słyszałem, że górnicy na dole pozdrawiają się słowami: "Szczęść Boże". Przeżyłem zupełnie coś innego w moim życiu. Uważam, że to był jeden z najlepszych sposobów na budowanie atmosfery w drużynie. Byliśmy tam wszyscy razem. Wizyta na dole w kopalni uzmysłowiła nam, jak trudne może być życie i jak bardzo jesteśmy błogosławieni, że możemy wykonywać nasz zawód. Ludzie pracujący w kopalni są naszym głównym sponsorem. Po takiej wizycie ciężko będzie nas pokonać. Będziemy grać z jeszcze większą pasją. Dla tych ludzi, którzy pracują ciężej niż my. Przestanę już narzekać na zmęczenie po treningu, bo są ludzie, którzy mają do tego większe prawo. Jestem pod wrażeniem - podsumował Oliva.

Po wizycie w kopalni, trener Lebedew nie oszczędził swoich graczy, którzy we wtorkowe popołudnie odbyli trening na siłowni. W ten sposób drużyna szykuje się do następnego meczu ligowego, w którym jej rywalem będzie GKS Katowice. Spotkanie odbędzie się 28 marca w katowickim Spodku.

Komentarze (0)