Siatkarze Jastrzębskiego Węgla nie mogą być na pewno zadowoleni ze swojego ostatniego występu. W meczu 29. kolejki PlusLigi przegrali na wyjeździe 2:3 z ONICO AZS Politechniką Warszawską. Pierwszy mecz obu zespołów też wprawdzie zakończył się w pięciu setach, ale to zespół ze Śląska był faworytem. - Na pewno liczyliśmy na trzy punkty i tutaj żaden inny wynik nas by nie satysfakcjonował. Niestety stało jak się stało. Myślę, że to my oddaliśmy ten mecz - nie krył rozczarowania Damian Boruch.
Jastrzębianie zrobili mimo wszystko krok w kierunku zajęcia miejsca w czołowej czwórce na koniec rundy zasadniczej. Obecnie zajmują czwarte miejsce, ale nadal nie mogą być tej lokaty pewni. W następnej kolejce czeka ich bardzo ważne spotkanie z GKS Katowice. - Trzeba się cieszyć z tego, co mamy, czyli jednego punktu. Wciąż jesteśmy w walce o czwórkę. Czekają nas jeszcze dwa mecze. Najpierw jedziemy do Katowic i w Spodku na pewno nie będzie łatwo - przyznał środkowy jastrzębian.
Podopieczni Marka Lebedew prowadzą korespondencyjny pojedynek z Indykpolem AZS Olsztyn o ostatnie miejsce w czwórce. Oba zespoły mają tyle samo punktów, ale Jastrzębski Węgiel jest wyżej dzięki korzystniejszemu bilansowi zwycięstw i ma jeden mecz więcej do rozegrania. - Nie ma co patrzeć na innych. Musimy grać swoje i pamiętać o naszym założeniu, że skoro jesteśmy już tak daleko, to nie możemy
odpuścić teraz tych dwóch meczów. Na pewno więc będzie walka - zapewnił siatkarz.
Jeżeli jastrzębianom udałoby się zająć miejsce w czwórce, to dopiero wtedy zaczęłyby się największe emocje i walka o najwyższą stawkę. Na razie gracze tonują nastroje i skupiają się na najbliższym wyzwaniu. - My wciąż myślimy o tym, że mamy jeszcze dwa mecze w rundzie zasadniczej do rozegrania. Na kogo trafimy później, to już jest bez różnicy, bo każdy zespół będący w czwórce gra dobrze, więc niestety tutaj nie mamy pola do dużej kalkulacji. Musimy po prostu znaleźć się wśród czterech czołowych drużyn - podkreślił siatkarz ekipy ze Śląska.
ZOBACZ WIDEO Stefan Horngacher: To był dla nas bardzo dobry sezon, ale następny może być jeszcze lepszy
Niezależnie od końcowego wyniku i tak gracze Jastrzębskiego Węgla mogą uważać ten sezon za udany. Mało kto dawał im szanse na zajęcia czołowych lokat w lidze, a tymczasem są bardzo blisko zapewnienia sobie prawa walki o medale. - Jak trener przed sezonem powiedział, że stać nas na miejsce w pierwszej czwórce, niewiele osób w to wierzyło. Jak widać miał rację i myślę, że tutaj wielu kibiców jest zaskoczonych naszą grą. Wiadomo, że Salvador Hidalgo Oliva robi show i on był głównym sprawcą takiego wyniku, szczególnie, że tutaj w lidze nikt go nie znał. To też było pomocne dla nas i dzięki niemu też się tutaj znaleźliśmy. Coś udowodniliśmy niedowiarkom i walczymy dalej - zapowiedział Damian Boruch.
Salvador Hidalgo Oliva na pewno miał ogromny wpływ na wynik odniesiony przez drużynę z Jastrzębia-Zdroju, ale nie da się zaprzeczyć, że Markowi Lebedew udało się zbudować bardzo dobrze funkcjonującą ekipę. - Każdy widzi, że naprawdę jesteśmy zespołem, a nie po prostu zbiorem zawodników. Jesteśmy dosyć zwartą i wspierającą się grupą. W meczu z Politechniką Warszawską trochę tego zabrakło i dlatego przegraliśmy tamto spotkanie - ocenił zawodnik Jastrzębskiego Węgla.