Maciej Muzaj: Najwidoczniej nie zrozumieliśmy się z trenerem Pryglem

WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Maciej Muzaj
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Maciej Muzaj

W rozmowie z Maciejem Muzajem trudno było nie poruszyć innych wątków niż ostatni, wyjazdowy mecz Jastrzębskiego Węgla z GKS-em Katowice (3:2). Młody atakujący zasłynął ostatnio głosem w dyskusji na temat Młodej PlusLigi.

WP SportoweFakty: W Spodku spotkały się zespoły, które w PlusLidze rozegrały najwięcej pięciosetowych spotkań i to miało swoje odzwierciedlenie w końcowym wyniki. Nie ma w was niedosytu, że nie zdobyliście trzech punktów przeciwko GKS-owi Katowice?

Maciej Muzaj: Jestem bardzo zadowolony z tych dwóch punktów, bo wiedziałem, że czeka nas trudny mecz. Widziałem, jak GKS grał z innymi zespołami z czołówki tabeli i podejrzewaliśmy, że teraz też pokażą się z dobrej strony. Nie ukrywamy, że patrzymy coraz częściej w tabelę, liczymy punkty i te dwa "oczka" zdobyte w Spodku są dla nas ważne. Chciałoby się zgarnąć trzy punkty i mieć nieco większy spokój. Ale dzisiejszą zdobycz bierzemy z uśmiechem na twarzy.

[b]

Po dwóch pierwszych setach niektórzy byli już myślami przy wyjściu z hali, tymczasem GKS podniósł się i osłabił waszą siłę rażenia. Popularnym wytłumaczeniem byłaby przerwa po drugim secie...[/b]

- Nie, dla mnie ta przerwa to troszeczkę wymówka, nie lubię szukać takich usprawiedliwień. Bo co się zmienia po tej przerwie, na parkiet wychodzą inni siatkarze, piłka jest inna, boisko większe? Po prostu tak jak zagraliśmy dobrze w dwóch pierwszych setach, tak w trzecim trochę przystopowaliśmy i daliśmy katowiczanom pole do gry, przez co doprowadzili do piątego seta. Przypominam, że i bez przerwy po drugim secie zdarzały się sytuacje, gdzie zespół wygrywający 2:0 tracił przewagę.

Czeka was jeszcze jedno spotkanie w fazie zasadniczej, u siebie z Łuczniczką Bydgoszcz. Nie możecie sobie pozwolić na słabość, by zapewnić sobie upragnione miejsce w półfinale.

- Chcemy wykorzystać atut własnego boiska i przypieczętować pozycję w czwórce przed play-offami. Głupio byłoby stracić to, na co pracowaliśmy cały sezon, dlatego zachowujemy stuprocentową koncentrację. Nie możemy odpuścić na finiszu, skoro jesteśmy na jak najlepszej drodze do półfinału. Być może trzeba skupić się na tym ostatnim meczu bardziej, niż podczas całej rundy zasadniczej.

Informacje o pana rekordowym zasięgu w ataku, 386 centymetrów, dotarły ostatnio nawet do Brazylii. Jest się czym pochwalić.

- Cóż mogę powiedzieć? Pozostaje podziękować rodzicom... W siatkówce zasięg jest ważny, ale sam nie zagra. Przez lata pracowałem z wieloma osobami, które mi zaufały i przekazały swoją wiedzę, a ja starałem się z niej skorzystać i to dało najwidoczniej efekt.

ZOBACZ WIDEO Piotr Zieliński: Wszyscy musimy ciągnąć ten wózek

Zostaje kwestia odpowiedzi Roberta Prygla na pański wpis na Facebooku dotyczący gry PlusLigowych graczy w Młodej PlusLidze...

- Faktem jest, że trener Prygiel odniósł się do całej sprawy z innej, finansowej strony. Najwidoczniej trochę się nie zrozumieliśmy, bo mnie chodziło przede wszystkim o kwestię młodych zawodników. Nie będę prowadzić żadnych walk i nie mam nic osobiście do zawodników z Radomia, którzy akurat zagrali w tamtym meczu Młodej Ligi. To nie jest ich żadna wina, że ktoś podjął decyzję o regulaminie pozwalającym na takie, a nie inne ruchy. Oni po prostu spełniają swoje zadania jako pracownicy. Jedyne zastrzeżenia mam do osób, które na to pozwoliły.

Ma pan jakiś pomysł na to, co zrobić, by naprawić zasady panujące w młodzieżowym zapleczu PlusLigi?

- Szczerze? Nie mam pojęcia. Po prostu napisałem swoje zdanie na Facebooku, licząc, że to trafi do najbliższych znajomych, piętnastu, może dwudziestu osób, które są w tym środowisku. Siła internetu sprawiła, że poszło to nieco dalej. Myślałem, że nic mnie już nie zdziwi...

Żałuje pan tego kroku?

- Nie, nie żałuję, ja dokładnie to samo myślałem już rok temu, bo i wtedy zdarzały się taki sytuacje. A teraz postanowiłem o tym napisać, w końcu mam prawo do własnej opinii w prywatnej internetowej przestrzeni. Ktoś może się z tym zgadzać, na pewno wszystkie osoby związane z klubem z Radomia nie będą podzielać mojego zdania, na pewno nie publicznie. Mamy prawo do różnicy zdań.

Być może tak wyraźny i słyszalny głos sprawi, że ktoś faktycznie pochyli się nad kwestią eksploatowania młodych graczy w dorosłej i młodzieżowej PlusLidze w imię wyniku.

- Wiem, jak czują się chłopaki, o których napisałem w tym poście. Odebrano im szansę na występ i dla mnie jest to po prostu niesprawiedliwe. Inna sprawa, że nikt nie powiedział, że życie takie będzie. Wiedziałem, że jeżeli któryś z tych zawodników odniósłby się do sprawy, to nie trafiłoby to do dużej ilości osób, być może taki chłopak nie zostałby potem dobrze potraktowany. Mam nieco więcej odbiorców w swoich mediach społecznościowych, także szansa na to, że ten post odbije się większym echem, była większa.

Rozmawiał i notował Michał Kaczmarczyk 

Źródło artykułu: