Od punktowego bloku rozpoczęli ten mecz Bułgarzy. Już po chwili zepsuli jednak dwie zagrywki z rzędu, dzięki czemu wolniej wchodzący w mecz Biało-Czerwoni nie stracili z nimi kontaktu punktowego (3:3). Już od samego początku meczu widać było, że będzie on bardzo zacięty - obie drużyny walczyły ofiarnie o każdą piłkę i trudno było komukolwiek umieścić piłkę w boisku. A trzeba było umieszczać ją w samym środku, bo blisko linii sędziowie miewali problemy z oceną. Kontrowersyjne sytuacje wyprowadziły z równowagi Polaków, którzy zaczęli faktycznie popełniać błędy (11:14). Dzięki dobrej dyspozycji Filipa Grygla, udało się im jednak dogonić rywali (16:16). Przy dobrej zagrywce Gieorgiego Petrowa, reprezentacja Bułgarii odbudowała jednak swoją przewagę (16:19). Niezła postawa polskiego bloku doprowadziła do zaciętej końcówki (22:22), w której po autowej zagrywce Asparuchowa górą byli Biało-Czerwoni (25:23).
Druga partia rozpoczęła się od dobrej gry Polaków w ofensywie, co pozwalało im na skuteczne wyprowadzanie kontrataków, nawet gdy znajdowali się w sytuacji ratunkowej, jak Patryk Czyrniański, który zaatakował wybronioną przez Grygla piłkę tuż przed pierwszą przerwą techniczną (8:5). Bułgarzy nie zamierzali jednak pozwolić im na zbyt wiele, wywierając bardzo dużą presję zagrywką (9:8). Nie pomagało im to przy niskiej skuteczności w ataku - skrzydłowi zupełnie nie mogli przebić się przez polski blok (16:9). Trener Hristo Gieorgiew próbował dokonywać zmian w składzie, ale nic nie mogło zatrzymać rozpędzonych Biało-Czerwonych (19:12). I choć reprezentacja Bułgarii rzuciła się jeszcze do odrabiania strat, zdobywając 3 punkty z rzędu (w tym dwa blokiem), w tym secie ewidentnie dominowali. Zakończył się on sprytnym atakiem Bartosza Firszta (25:17).
Trzecią odsłonę potężnym uderzeniem po skosie rozpoczął Iwan Pankow. Postawieni pod ścianą Bułgarzy byli mocno zmotywowani - w wypadku porażki w tym secie, byliby już pewni zakończenia turnieju po fazie grupowej. Polakom wybitnie nie pomagały wciąż psute przez nich zagrywki (dwa razy więcej błędów w tym elemencie niż przeciwnicy). Motorem napędowym przeciwników byli na tym etapie meczu Asparuchow i Pankow (10:8). Tymczasem Biało-Czerwoni zaczęli popełniać błąd za błędem, tak w przyjęciu, jak i w ataku. Po dwóch absurdalnych nieporozumieniach w drużynie z Bułgarii, nasi kadeci zdobyli w końcu kontaktowy punkt (15:16). Po błędzie Pankowa na prawym skrzydle, na tablicy wyników widniał już z kolei remis (17:17). Od tej chwili wynik był wyrównany. Po bloku na Dobrinie Wasilewie na prowadzenie wyszli Polacy, po asie serwisowym Alberto Slawczowa Bułgarzy. Ostatecznie ze zwycięstwa cieszyli się nasi rywale (23:25).
W czwartego seta z impetem weszli Biało-Czerwoni, głównie dzięki skutecznym atakom Grygla i Czyrniańskiego, który od początku tej partii wrócił na boisko (3:1). Po kilku prostych błędach wynik wyglądał już jednak korzystniej dla Bułgarów (6:7). Na szczęście dla Polaków, mieli oni w swoich szeregach dobrze zagrywającego Sebastiana Adamczyka. Przy serii jego trudnych serwisów i dzięki spokojowi Łukasza Rajchelta, który zmienił Szymona Jezierskiego, zbudowali sobie kilkupunktową przewagę (13:7). Nie tracąc chłodnej głowy na siatce, stale ją powiększali. Niestraszny był im nawet potrójny bułgarski blok (20:12). Grając pewnie w ataku, zwyciężyli w całym meczu 3:1 i wykonali milowy krok w stronę możliwości gry o awans na mistrzostwa świata.
Polska - Bułgaria 3:1 (25:23, 25:17, 23:25)
Polska: Jezierski (1), Grygiel (24), Firszt (14), Czyrniański (15), Adamczyk (3), Rajsner (9), Szymura (libero) oraz Rajchelt (1), Kapica (1), Slugocki, Stolc (1), Michalak (1).
Bułgaria: Neczew (2), Pankow (14), Petrow (8), Asparuchow (12), Szojkow (4), Dimitrow (8), Topuzliew (libero) oraz Kostow (libero), Dimow, Iwanow (1) , Slawczow (4), Wasilew.
MVP: Filip Grygiel
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: chwiał się na nogach. Cudem dotarł do mety