Oni "zabijają" siatkówkę w kraju i w Europie. Wszyscy ich nienawidzą

- Nienawidzą nas. Czekają, aż przegramy - mówią siatkarze Zenitu Kazań. - Wszystkich męczą nasze zwycięstwa, tylko nie nas - oświadczył po finale Ligi Mistrzów trener Alekno. Najbogatszy i najlepszy klub siatkarski świata ma wszystko. Oprócz kibiców.

Joanna Wyrostek
Joanna Wyrostek
Zenit Kazań znowu mierzy w mistrzowski tytuł Materiały prasowe / CEV / Zenit Kazań znowu mierzy w mistrzowski tytuł

Iwan Zajcew, kiedy odchodził w niesławie z Rosji, powiedział, że Zenit Kazań zabija rosyjską siatkówkę. Przed tegorocznym finałem Ligi Mistrzów rosyjscy kibice drwili z niego mówiąc, że ma okazję sprawić, żeby nie zabił siatkówki w Europie. Nie udało się. Zajcew i jego Sir Safety Conad Perugia nie powstrzymali mistrzów Rosji przed zdobyciem kolejnego trofeum. Zdaniem prezesa Perugii Gino Sirci może tego dokonać tylko Gazprom, odcinając przypływ gotówki. Na razie na to się nie zanosi. Miliony rubli wciąż płyną do kasy kazańskiego giganta. Odwrotnie proporcjonalnie, niż kibice.

Szokujące liczby siatkarskiego raju

Zenit Kazań powstał w roku 2000. Ma na koncie 34 medale różnych imprez. To więcej niż członków w swoim najstarszym fanklubie. Ten oficjalnie powstał 10 lat temu i liczy 25 osób. To najwierniejsi kibice Zenitu. Jeżdżą za swoim ukochanym klubem wszędzie, na pucharowe mecze w Europie i dalekie wyjazdy ligowe. - W tym sezonie jeździliśmy do Ufy, Samary, Orenburga - wylicza Piotr Kondakow, jeden z szefów fanklubu. - Udany był zwłaszcza wyjazd do Surgutu. Czterech ludzi podróżowało 36 godzin na mecze Pucharu Rosji. Temperatura dochodziła do -40 stopni! Ale potem było zwycięstwo, to zapamiętamy.

Ci kibice to dla Zenitu Kazań skarb równie wielki, jak kwoty pieniężne płynące od Gazpromu. Niedawno klub podpisał kolejną umowę z państwowym koncernem opiewającą na 780 milionów rubli (53 mln złotych). Za te pieniądze można przez lata nie wypuszczać z zespołu takich gwiazd, jak Wilfredo Leon, Maksym Michajłow, Matthew Anderson, czy Aleksiej Wierbow. Można zatrudniać od 9 lat jednego z najlepszych trenerów na świecie. Mieć do usług klubowy czarter i najlepsze hotele. Jednego w ciągu tych lat usłanych sportowymi sukcesami nie udało się kupić: rzeszy wiernych, prawdziwych kibiców.

Takich kibiców najlepszy klub siatkarki XXI wieku ma zaledwie garstkę. - Po zakończeniu każdego turnieju witamy zespół na lotnisku. Pakujemy się do kilku samochodów, czy to noc, czy wcześnie rano - to nieważne. Każdego zawodnika pozdrawiamy z okazji urodzin, wręczamy prezent, obserwujemy ich życie prywatne, śluby, narodziny dzieci - opowiadają kibice z fanklubu "Pierwsze Tempo". - Dotyczy to również sztabu trenerskiego. Na 50. urodziny Romanycz (Władimir Alekno - przyp. red.) dostał od nas specjalne binokle. Łączą nas z klubem stosunki oparte na wzajemnym szacunku, przyjaźnimy się z graczami, klub zabiera nas na wyjazdy. Ale jest nas bardzo mało.

ZOBACZ WIDEO: Polski himalaista przeżył "biwak śmierci" na Mount Everest. Niebywała odporność!

Mistrzowie pustej hali

Kiedy wchodzi się do hali, gdzie gra Zenit Kazań, Pałacu "Sankt Petersburg", nie wiadomo, co bardziej razi w oczy. Blask z gabloty, w której stoją dziesiątki trofeów, czy puste krzesła na trybunach. Hala może pomieścić 5000 kibiców. W ciągu ostatnich 2 lat tylko raz udało się ją, prawie, zapełnić. W kwietniu tego roku na spotkanie z Biełogoriem Biełgorod w ramach Ligi Mistrzów przyszło wg oficjalnych danych 4200 osób. Poza tym wyjątkiem przez większość sezonu hala świeci pustkami. To z tego względu Zenit nie starał się zbyt gorliwie o organizację w tym roku na swoim terenie Final Six Superligi. W klubie zdają sobie sprawę, że zapełnić halę, byłoby bardzo, bardzo trudno. Siatkarski gigant boryka się z tym od lat. Zaradzić tej, niezwykle wstydliwej dla mistrzów sytuacji, mieli specjaliści od marketingu.

Klub podpisał umowę z agencją Sellout System Sport. Tyle tylko, że brakuje w niej osób, które naprawdę kochają siatkówkę i znają się na niej. Czerpią wzory z futbolu, a to kompletnie nie zdaje egzaminu. Jedyne, co wychodzi naprawdę świetnie, to kanał Zenit TV. To może być wzór dla innych klubów sportowych na całym świecie, nie tylko tych siatkarskich. Pracują tam znakomici fachowcy.

Reszta kampanii mającej przyciągnąć kibiców okazała się, jak dotąd, kompletną klapą. W interaktywnym programie "Zenomania" aktywnie uczestniczy nie więcej niż 20 osób. Fani sportu wolą obejrzeć w Kazaniu hokej, czy koszykówkę. Klub doszedł więc do wniosku, że skoro udało się kupić i zatrzymać najlepszych siatkarzy na świecie, to trzeba to samo zrobić z kibicami.

Fałszywi kibice za pieniądze

W tym celu powstał fanklub "Centrum fanów sportu". To niewielka grupa, która z prawdziwym kibicowaniem nie ma nic wspólnego. Istnieje tylko po to, aby ściągać na trybuny kibiców, przeważnie werbowanych wśród studentów, którym rozdają bezpłatne bilety. Ich jedyny cel to zapełnienie hali. Tajemnicą poliszynela jest to, że klub im za to płaci. Studenci są zachęcani do przyjścia na mecz Zenitu, poprzez wręczenie w zamian... darmowych wejściówek na mecz hokeja. Zresztą, ta sama grupa ludzi działa w ten sposób również innych klubach kazańskich, hokejowym, czy futbolowym. Tyle tylko, że jeśli mecz hokeja i siatkówki odbywa się w tym samym czasie, sektor Zenitu Kazań jest pusty. Ot, taka to miłość za pieniądze.

- Nam nie uda się zebrać 350 ludzi na mecz - mówi Piotr Kondakow. - To byłoby oszustwo, a my nie chcemy oszukiwać sami siebie. Tak nie można. Nie można zmuszać ludzi do chodzenia na mecze. Jako prawdziwych kibiców Zenitu boli nas serce. U nas są takie wspaniałe możliwości! Ale kiedy zespół gra w gdzieś w Europie i widzimy, co tam się dzieje na meczach, jest nam zwyczajnie przykro.

Podczas rozgrywanego niedawno Final Four Ligi Mistrzów w Rzymie można było zauważyć w hali PalaLottomatica wielki baner z napisem: "Rzym dla gladiatorów". Baner wywiesili kibice Zenitu Kazań. Zrobiony został za klubowe pieniądze. Dla porównania: kibice mistrza Polski ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wywiesili w hali Azoty imponujący baner z namalowanym kozłem. Przepiękny, wykonany z własnej inicjatywy i we własnym zakresie. Zachwyceni goście z Rosji przy okazji meczu ZAKSY z Biełogoriem Biełgorod, robili sobie na jego tle pamiątkowe zdjęcia.

Znienawidzeni herosi

Zenit Kazań nie ma rzeszy miejscowych, prawdziwych kibiców. Tym bardziej nie może liczyć na sympatię fanów sportu w Rosji, gdzie siatkówka to dyscyplina tego gorszego sortu. W ciągu ostatnich lat głośno było tam o niej jedynie kilka razy. Na czołówkach portali wylądowały: "cud w Londynie w 2012", "strzelanie" do polskich trybun, jakie urządził sobie Aleksiej Spiridonow, wpadki dopingowe z meldonium i ostatnio skandal z wyrzuceniem wysokiego siatkarza z samolotu.

Trudno w takiej sytuacji Zenitowi Kazań przebić się do świadomości rosyjskiego kibica sportu. Z kolei ci siatkarscy, delikatnie rzecz ujmując, nie darzą go sympatią. W Rosji kochają Alekno, Wierbowa, czy Michajłowa, ale wielkiego Zenitu nie lubi prawie nikt. Jego zwycięska seria (nie przegrali w rosyjskich rozgrywkach od 22 listopada 2015) budzi nie tyle podziw, co zawiść, wręcz złość. Siatkarze mistrza Rosji świetnie zdają sobie z tego sprawę.

- Nienawidzą nas. Czekają, aż w końcu przegramy. Wtedy o naszej zwycięskiej serii nikt nie będzie pamiętał - Aleksiej Wierbow nie ma złudzeń. - Wszystkich zmęczyły nasze zwycięstwa, tylko nie nas - mówił wprost po trzeciej z rzędu wygranej w finale Ligi Mistrzów Władimir Alekno.

Dla kogo to wszystko?

Kibice się do Zenitu nie garną, ale najlepsi zawodnicy - tak. Tylko Osmanego Juantoreny nie skusiły wielkie pieniądze. Być zaproszonym do gry w Zenicie Kazań to obecnie największa nobilitacja dla siatkarza. Tyle tylko, że od dawna te najlepsze miejsca są tam zajęte. Władimir Alekno, który razem z wiceprezesem klubu Ilhamem Rachmatullinem wybiera nowych zawodników do zespołu, ani razu nie zrobił rewolucji. Czasem wypada jeden, czasem dwóch graczy. Nigdy nie ma totalnej pierestrojki.

Trio najlepszych skrzydłowych świata jest już zgraną paczką. Maksym Michajłow gra tam od 2010, Matt Anderson od 2012, Wilfredo Leon od 2014. Drobne roszady robione są na środku siatki, dwa lata temu doszedł rozrywający Aleksander Butko. Na libero od kilku lat rządzi Aleksiej Wierbow. Nikt nie chce stamtąd uciekać. Raz uciekł Anderson, ale szybko wrócił do siatkarskiego raju. Tylko kibice nie chcą wracać do hali Sankt Petersburg, aby te wszystkie gwiazdy podziwiać.

- Zenit Kazań ma jeden wielki problem - twierdzi Adel Burganow z agencji Sellout Sport System, współpracującej z Zenitem Kazań. - Siatkówka nie jest popularna w Rosji i nie jest popularna w Kazaniu. Kiedy klub się chwali, że do hali na mecz przyszło 2000 osób, ja od razu pytam: a ile jest odsłon informacji siatkarskich na waszej stronie? Magazyn sportowy ProSport zrobił w 2014 ranking najpopularniejszych sportowców w Rosji. W pierwszej setce był tylko jeden siatkarz: Aleksiej Spiridonow. Było za to wielu piłkarzy, którzy w swojej karierze niczego nie osiągnęli.

Dopóki siatkówka nie znajdzie się w piątce najpopularniejszych dyscyplin w Rosji, podziwiany na całym świecie wielki Zenit Kazań, przy pełnych trybunach będzie grać tylko we Włoszech, w Polsce, czy Niemczech. Inna sprawa, że kibicom w Kazaniu trudno się emocjonować spotkaniami, które ze względu na różnicę klas, trwają zaledwie 50 minut. Może Iwan Zajcew miał rację mówiąc, że Zenit Kazań zabija rosyjską siatkówkę. W ostatnich latach los Superligi podzieliła Liga Mistrzów. Tylko Klubowe Mistrzostwa Świata siatkarzy jeszcze ocalały, ale i ten bastion w końcu padnie. Szybciej, niż rekord frekwencji w hali najlepszej drużyny siatkarskiej na świecie.

Czy Zenit Kazań to najlepszy zespół siatkarski na świecie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×