Ola Piskorska, WP SportoweFakty: Jest pan jednym z 19 zawodników, którzy będą się przygotowywać w Spale do Ligi Światowej. Z jakimi uczuciami przyjechał pan na zgrupowanie?
Bartosz Kurek: Cieszę się, że dostałem powołanie i że trener De Giorgi widzi mnie w szerokiej reprezentacji. Mam nadzieję, że będzie mnie w swojej koncepcji widział do samego końca, że wystąpię we wszystkich turniejach do końca sezonu i razem osiągniemy jakieś sukcesy.
Zwykle przyjeżdżał pan na majowe zgrupowanie prosto z ostatnich meczów ligowych, tym razem miał pan pewnie szansę więcej odpocząć?
Faktycznie mieliśmy wyjątkowo dużo wolnego w tym roku pomiędzy sezonami. Będzie to na pewno widać na pierwszych zajęciach, że wszyscy mieliśmy dłuższą przerwę. Ale to było nam potrzebne po ciężkim i wyczerpującym sezonie klubowym, bo przed nami długie lato, a najważniejszy cel, wisienka na torcie całego sezonu reprezentacyjnego czeka nas dopiero na sam koniec, na Stadionie Narodowym i potem w innych miastach w Polsce.
Pytał pan przed zgrupowaniem kolegów o nowego szkoleniowca i jego metody?
Metody i sposób prowadzenia drużyny przez trenera będziemy poznawać z czasem i pewnie każdy będzie je odbierał inaczej, bo to jest indywidualna sprawa. Zresztą jestem pewien, że trener do każdego będzie też miał indywidualne podejście. Ale po tych kilku pierwszych dniach to dla mnie trochę jak powrót do przeszłości, bo Fefe De Giorgi jest bardzo podobny do Andrei Anastasiego i do Raula Lozano w swoim podejściu. Oni wyznawali podobną filozofię, czy to pod względem organizacji pracy czy to obciążeń.
Wraca pan do gry na przyjęciu w reprezentacji. To pan tak chciał czy trener?
Moja gra na przyjęciu to był pomysł trenera, który mi go przedstawił podczas naszego pierwszego spotkania, jeszcze w trakcie trwania rozgrywek ligowych. Ja się na to zgodziłem, więc w tej kwestii mówimy jednym językiem i mam poczucie, że doszliśmy do porozumienia. Przede wszystkim jest dla mnie ważne, że znalazło się dla mnie miejsce w jego koncepcji drużyny.
ZOBACZ WIDEO Wielka radość w Trei, Cucine Lube po raz czwarty w historii siatkarskim mistrzem Włoch
To oznacza, że zostanie pan na tej pozycji już na stałe? Także w klubie?
Moja przyszłość w reprezentacji jest nie do przewidzenia, bo ona funkcjonuje z sezonu na sezon, w zależności od wizji i potrzeb trenera. To jest projekt, który co roku powstaje od nowa, więc nie wiem, czy zostanę na tej pozycji. A w klubie nie wiem, na jakiej pozycji będę grał. Chciałbym znaleźć klub, w którym będę grał na jak najwyższym poziomie sportowym i to jest mój priorytet, tym się będę kierował. Grałem na obu pozycjach i myślę, że sprawdziłem się także na obu, więc to nie jest kluczowy czynnik.
W drugiej połowie sezonu ligowego grał pan już na tej pozycji w Bełchatowie i osiągał pan bardzo dobre wyniki, mimo przerwy. Myśli pan, że na arenie międzynarodowej poprzeczka będzie zawieszona wyżej i ten powrót na przyjęcie będzie trudniejszy?
Nasza, PGE Skry, obecność w finale była pewnym zaskoczeniem, małą niespodzianką, bo nie graliśmy dobrej siatkówki na przestrzeni całego sezonu. Jeżeli mój powrót na przyjęcie choć trochę pomógł drużynie w osiągnięciu tego finału, to jestem zadowolony. Na arenie międzynarodowej poprzeczka na pewno będzie zawieszona wysoko, ale przede wszystkim ja sam stawiam sobie ją bardzo wysoko i staram się spełnić moje własne wymagania wobec siebie, a jednocześnie pomagać zespołowi wygrywać kolejne spotkania.
Powiedział pan, że szuka pan klubu do grania na jak najwyższym poziomie sportowym. Czyli na razie nie przedłużył pan kontraktu z PGE Skrą?
Nie przedłużyłem. Jesteśmy w fazie negocjacji. I nic więcej na razie nie chciałbym mówić, bo wolę rozmawiać o umowach już podpisanych.
Jesienią podjął pan dość nieoczekiwaną decyzję o dołączeniu do bełchatowskiego klubu. Z perspektywy własnie zakończonego sezonu uważa pan, że to była dobra decyzja?
Chyba tak. Co prawda był to dla mnie bardzo ciężki sezon, nie wiem, czy nie najtrudniejszy, to podsumowując go mogę powiedzieć, że jestem zadowolony ze swojej decyzji. Było ciężko między innymi dlatego, że musiałem przygotowywać się do sezonu już w trakcie sezonu, ale pod koniec udało mi się zagrać parę fajnych spotkań i zdobyć medal z drużyną. W sumie oceniam ten sezon pozytywnie.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)