Wysoka forma Skry - relacja z meczu Skra Bełchatów - Jastrzębski Węgiel

W pierwszym meczu półfinałowym PlusLigi Skra Bełchatów pokonała Jastrzębski Węgiel 3:0 i poczyniła pierwszy krok ku temu, by zagrać w wielkim finale. Chociaż jastrzębianom nie udało się zdobyć nawet seta, to zaprezentowali dobrą formę. Przed drugim meczem z pewnością nie będą stać na straconej pozycji. W zespole mistrzów Polski nieoceniony był Mariusz Wlazły, uhonorowany statuetką MVP.

Skra Bełchatów - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:20, 25:21, 25:23)

Skra: Miguel Falasca, Mariusz Wlazły, Daniel Pliński, Marcin Możdżonek, Dawid Murek, Stephane Antiga, Piotr Gacek (libero) oraz Michał Bąkiewicz, Jakub Jarosz, Bartosz Kurek.

Jastrzębski Węgiel: Grzegorz Łomacz, Wojciech Jurkiewicz, Patryk Czarnowski, Robert Prygiel, Benjamin Hardy, Guillaume Samica, Paweł Rusek (libero) oraz Rafael Lins de Souza, Nico Freriks, Adam Nowik, Igor Yudin, Sebastian Pęcherz.

MVP: Mariusz Wlazły

Stan rywalizacji do trzech zwycięstw: 1:0 dla Skry Bełchatów

Podczas tak ważnego pojedynku nie mogło zabraknąć odpowiedniego dopingu. Fani obu drużyn nie zawiedli. Hala "Energia" wypełniła się niemal po brzegi. Kibice Skry zostali wsparci przez fanów Siatkarza Wieluń. Goście z Wielunia z powodzeniem dopingowali "żółto-czarnych", a pod koniec drugiej partii zaprezentowali nawet okazały transparent: "Wieluń wita PlusLigę".

Mecz rozpoczął się od prowadzenia gospodarzy. Ataki Samiki i Prygla doprowadziły do remisu (4:4). Skra nie zdeprymowała się takim obrotem spraw i przed pierwszą przerwą techniczną prowadziła aż 8:4. Na rozpędzających się bełchatowian przerwa nie wpłynęła najlepiej, bo tuż po wejściu na parkiet pomylił się Mariusz Wlazły, a zablokowany został Stephane Antiga. Jak wiadomo Francuz sporadycznie myli się dwa razy z rzędu. Kolejna akcja była tego potwierdzeniem. "Żółto-czarni" konsekwentnie powiększali swoją przewagę. Chęci do gry nie można było odmówić Dawidowi Murkowi, który raz po raz efektownie i co najważniejsze skutecznie kończył ataki. Podopieczni Santiliego mimo, iż przegrywali to prezentowali się całkiem nieźle. Jak wiadomo, by pokonać Skrę trzeba zagrać dużo lepiej. Set skończył się wygraną Bełchatowa (25:20).

Czwartkowy mecz przez niektórych zapowiadany był jako pojedynek dwóch Francuzów: Antigi i Samiki. Obaj są ważnymi postaciami w PlusLidze. Nie raz pomagali swoim drużynom wydostać się z trudnej sytuacji, a w konsekwencji zwyciężyć w całym spotkaniu. Zarówno działacze Skry i Jastrzębskiego Węgla potwierdzają, że transfery Francuzów były strzałami w dziesiątkę. W półfinałowym spotkaniu lepszy okazał się Samica. Antiga w pierwszej partii zagrał bardzo przeciętnie i Daniel Castellani zdecydował się na zmianę. Na placu gry pojawił się Michał Bąkiewicz, który jak się później okazało zagrał świetny mecz.

Drugi set rozpoczął się punktowym atakiem Możdżonka. Po chwili na prowadzenie wyszli podopieczni Santiliego. Goście poszli za ciosem i zdobywali kolejne punkty. Bełchatowianie nie zatrzymali Roberta Prygla, który zdobył szósty punkt dla swojego zespołu (3:6). Do drugiej przerwy technicznej przewaga utrzymała się. Jastrzębianie zapomnieli jednak, że moment nieuwagi w meczu ze Skrą może dużo kosztować. Ambitny Murek rozpoczął gonitwę za rywalami. Goście nie zdołali odeprzeć naporu "żółto-czrnych". Długą serię mistrzów Polski przerwał dopiero Wojciech Jurkiewicz, jednak było już za późno i to Skra wygrała w kolejną partię.

Set trzeci był wyrównany do pierwszej przerwy technicznej (8:8). Skra nieco podkręciła tempo i podopieczni Santiliego nie zdołali przeciwstawić się groźnym rywalom. Dobra gra Samiki i Czarnowskiego pomogła w końcówce uzyskać punk kontaktowy (22:21), jednak żelazne nerwy Skry wzięły górę nad niestabilną grą gości. Skra Bełchatów wygrała w trzeciej partii 25:23 i w całym meczu 3:0.

Czy wobec wysokiej dyspozycji bełchatowian Jastrzębski Węgiel ma jeszcze szansę na finał? Wydaje się to mało prawdopodobne, jednak siatkówka bywa nieobliczalna. Podopieczni Santiliego mogą jeszcze powalczyć z mistrzem Polski. Ich forma jest całkiem niezła. Jeżeli ustabilizują grę wszystko może się zdarzyć.

Źródło artykułu: