WGP 2017: widowisko godne finału. Dwunaste złoto dla reprezentacji Brazylii

Reprezentacja Brazylii po raz dwunasty w historii sięgnęła po triumf w rozgrywkach cyklu World Grand Prix. Canarinhes po bardzo emocjonującym meczu finałowym, zakończonym tie-breakiem, odprawiły Włoszki.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
Reprezentacja Brazylii kobiet Materiały prasowe / FIVB / Reprezentacja Brazylii kobiet
W rozgrywkach cyklu World Grand Prix reprezentacje Włoch i Brazylii mierzyły się ze sobą 26 razy. Ekipa z Europy zaledwie czterokrotnie zdołała znaleźć receptę na Canarinhes. Ostatnie jedenaście starć, na swoją rozstrzygnęły jednak podopieczne Ze Roberto. W tej sytuacji faworyt finałowego starcia mógł więc być tylko jeden.

Pierwszego seta lepiej rozpoczęły Brazylijki. Włoszki, dla których sam awans do decydującej rozgrywki był olbrzymim sukcesem, grały nerwowo, popełniając proste błędy w przyjęciu. Wykorzystały to rywalki, odskakując po serii udanych zagrywek Tandary Caixety (7:3). Z biegiem czasu Azzure okiełznały emocje, ruszając do odrabiania strat. Sprytne ataki w wykonaniu sióstr Bosetti i fantastycznie dysponowanej Paoli Egonu oraz proste błędy podopiecznych Ze Roberto sprawiły, że siatkarki z Półwyspu Apenińskiego przejęły inicjatywę (16:16). Davide Mazzanti przez dłuższy czas ze spokojem obserwował wyczyny swoich siatkarek, ostatecznie jednak nie miał powodów do satysfakcji. Ostatnie słowo należało bowiem do Canarinhes, które w decydującej akcji zmusiły do błędu Paolę Egonu.

Podrażnione Włoszki na drugą odsłonę wyszły bardzo zmotywowane. Doskonale grą kierowała Ofelia Malinov, neutralizując największy atut Canarinhes z poprzedniego seta czyli skuteczny blok. Z gry ofensywnej niemal całkowicie wyłączona została także Paola Egonu, ciężar gry punktowej spoczął na barkach Lucii i Cateriny Bosetti, co dodatkowo pokrzyżowało założenia taktyczne ekipy prowadzonej przez Ze Roberto. Zagubione Brazylijki nie były w stanie odnaleźć się w tej sytuacji. Gra ekipy z Ameryki Południowej z każdą kolejną akcją robiła się coraz bardziej nerwowa. Posypało się przyjęcie, brakowało kończącego ataku i w efekcie druga partia zakończyła się pogromem w wykonaniu Włoszek.

Początek trzeciego seta to w dalszym ciągu dominacja Azzurich, które konsekwentnie punktowały przeciwniczki. Trener Ze Roberto rozpaczliwie poszukiwał impulsu, który pobudziłby jego zespół do lepszej gry. Po pierwszej przerwie technicznej na parkiecie pojawiła się ostatnia z rezerwowych - Rosamaria Montibeller, mając za zadanie poprawić jakość przyjęcia. Pomogło, ale na krótko, bowiem Brazylijki od stanu 10:10 ponownie zaczęły się mylić, pozwalając rywalkom na odbudowanie czteropunktowej przewagi (14:10). Sfrustrowany grą swoich zawodniczek Ze Roberto wykorzystał dwie przysługujące mu przerwy. Doświadczony szkoleniowiec starał się uspokoić swoje podopieczne, starając się je zmotywować do jeszcze bardziej ambitnej gry. Włoszki grały jednak niesamowicie (20:14). Nie wytrzymały jednak ciśnienia w końcówce seta. W przyjęciu "zagotowała się" Lucia Bosetti, błędy w ataku zaczęła popełniać Paola Egonu. Wykorzystały to Canarinhes, które przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

ZOBACZ WIDEO Jaka przyszłość przed Robertem Kubicą? "To niesamowity przykład" (WIDEO)

Walczące o pozostanie w grze Włoszki, nie zamierzały tanio sprzedać skóry. Mimo że początek czwartego seta nie był zbyt udany dla Paoli Egonu, Azzure radziły sobie w ataku bardzo dobrze. Ofelia Malinov doskonale rozgrywała bowiem krótkie piłki do Cristiny Chirichelli i Sary Bonifacio, które były niemal bezbłędne w ataku. Zdecydowanie słabiej w tym elemencie spisywały się Brazylijki (16:10). Na niewiele zdała się zmiana na rozegraniu i wejście na boisko Macris Carneiro. Do końca seta Canarinhes kilkakrotnie próbowały odwrócić losy partii, notując serie udanych bloków. Sytuacja z poprzedniej partii się jednak nie powtórzyła, Włoszki tym razem dowiozły przewagę do końca.

W poprzednich czterech odsłonach Włoszki wielokrotnie pokazały, że miewają problemy z zachowaniem zimnej krwi w kluczowych sytuacjach. Podobnie było w tie-breaku, który od początku przebiegał pod dyktando faworyzowanych Brazylijek. W ataku doskonale radziły sobie Tandara i Natalia. Azzure z kolei miały spore kłopoty z wyprowadzaniem ciosów, czytelnie rozgrywała bowiem Ofelia Malinov, która w całym meczu miewała lepsze i gorsze momenty. Niewidoczne były także Paola Egonu i siostry Bosetti, które wcześniej ciągnęły grę zespołu prowadzonego Davide Mazzantiego. W efekcie ekipa z Ameryki Południowej pewnie sięgnęła po zwycięstwo w tie-breaku i całym turnieju.

Włochy - Brazylia 2:3 (24:26, 25:17, 22:25, 25:22, 8:15)

Włochy: Malinov, Folie, C. Bosetti, Chirichella, L. Bosetti, Egonu, De Gennaro (libero) oraz Bonifacio, Loda.

Brazylia: Adenizia, Roberta, Tandara, Natalia, Drussyla, Beatriz, Suelen (libero) oraz Ana Carolina, Macris, Amanda, Monique, Suelen (libero), Rosa Maria.

Czy zwycięstwo Brazylijek w cyklu World Grand Prix 2017 można uznać za niespodziankę?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×