Czy jest życie po Aleknie? Rosjanie zamierzają wrócić na siatkarski szczyt

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Władimir Alekno
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Władimir Alekno

Skończyły się czasy, kiedy rosyjscy siatkarze jechali na wielkie turnieje w roli murowanych faworytów. Minęły już 4 lata od kiedy udało się i wygrać międzynarodową imprezę. Czy po mistrzostwach Europy w Polsce karta dla Rosji znów się odwróci?

Ten sezon jest wyjątkowy dla reprezentacji Rosji pod wieloma względami. W nowy cykl olimpijski wchodzą z nowym trenerem, odmłodzonym składem, a fundamentem tego wszystkiego mają być uznani i doświadczeni mistrzowie. Taki mikst może zadziałać, ale na razie nie wiadomo, w którą stronę to wszystko pójdzie. Albo powstanie piorunująca mieszanka, która zmiecie po drodze wszystko, co napotka albo wysadzi się od środka i zostaną po niej zgliszcza.

Trener Siergiej Szlapnikow nie ma łatwo. Od początku musi się mierzyć z mitem poprzednika. Powszechnie wiadomo, że nie był trenerem wymarzonym ani przez siatkarzy, ani ekspertów, czy kibiców. Szlapnikow miał jednak poparcie władz federacji siatkarskiej, która chciała szkoleniowca podporządkowanego decydentom. I takiego dostali.

Szlapnikow otwarcie zapowiedział, że nazwiska powołanych graczy będzie konsultował z działaczami i zamierza prowadzić zespół twardą ręką oraz trenować według sprawdzonych, sowieckich metod. Jego zdaniem zawodnicy zostali rozpuszczeni w ostatnich latach, a przecież to nie oni są najważniejsi. Trudno się dziwić, że nie wszyscy siatkarze jechali na zgrupowanie z wielkim zapałem.

Kiedy Władimir Alekno obejmował zespół, pierwszą rzeczą jaką zrobił, było pytanie do każdego z osobna: "Czy jesteś gotowy grać za darmo w reprezentacji?". Żaden mu nie odmówił. Siatkarze uznali, że tak być powinno, a do kadry trzeba brać tylko tych, którzy są gotowi występować nie za mamonę, a dla honoru swojego kraju. Niech przegrają, ale będą umierać na boisku walcząc o każdy punkt. Z takim zespołem Alekno zdobył mistrzostwo olimpijskie w 2012 w Londynie.

ZOBACZ WIDEO: Polski skialpinista chce wrócić na K2. Ma nowy pomysł, jak zjechać ze szczytu

Kiedy Sbroną w tym roku przejął Siergiej Szlapnikow, pierwszą rzeczą jaką zrobił było ogłoszenie wszystkim, że za jego kadencji od kadry nikt wymigiwać się nie będzie. Jeśli ktoś się odważy, spotka do "zasłużona" kara: w klubie straci status rodzimego gracza i będzie funkcjonował jako obcokrajowiec. Trudno o gorszy początek współpracy z zespołem.

Na razie wciąż nie wiadomo, co mający za sobą doświadczenie z młodzieżową siatkówką trener Szlapnikow, wykrzesał z drużyny. Tak naprawdę tylko raz kibice mogli zobaczyć, jak działa rosyjski zespół w nowej odsłonie. Było to podczas Memoriału Huberta Jerzego Wagnera, bo w tegorocznej Lidze Światowej Szlapnikow eksperymentował ze składem. Rosjanie po turnieju w Polsce zostawili dość dobre wrażenie, ale mało kto postawiłby wielkie pieniądze na ich wygraną w mistrzostwach Europy.

Najsilniejszy wiatr przewiał ławkę przyjmujących. Przede wszystkim nie ma już na niej Siergieja Tietiuchina, przez lata lidera nie tylko tej formacji, ale i całego zespołu. Na jego następcę kreowany jest Dmitrij Wołkow, młody i zadziorny chłopak, niezwykle utalentowany i pozbawiony wszelkich kompleksów. Zdaniem wielu fachowców, to właśnie on będzie następcę Tietiuchina. Na razie ustępuje mu oczywiście umiejętnościami i doświadczeniem, ale skala talentu porównywalna.

Zniknął nieco z siatkarskich radarów Jegor Kluka. W ostatnim czasie częściej można go było namierzyć w gabinecie u fizjoterapeuty, niż na boisku. Urodzony w 1995 siatkarz mimo młodego wieku ma za sobą kilka kontuzji, które co jakiś czas wyłączają go z gry. Trener Szlapnikow zapowiedział, że zabierze go ma mistrzostwa Europy mimo niepewnej sytuacji zdrowotnej, ale nie wiadomo, na ile będzie mógł pomóc kolegom. W normalnych okolicznościach para zawodników Fakieła Nowy Urengoj Wołkow - Kluka stanowiłaby podstawową parę przyjmujących Sbornej. Jednak w tej sytuacji nie wiadomo, czy zobaczymy ich razem na boisku.

Nie ma znaków zapytania na środku siatki. Wobec rezygnacji z gry w kadrze Dmitrija Muserskiego miejsce w szóste mają zapewnione Artiom Wolwicz i Iljas Kurkajew.  Podobnie na ataku i rozegraniu. Tu niepodważalną pozycję mają Siergiej Grankin i Maksym Michajłow. Obaj odpoczywali w trakcie Ligi Światowej i leczyli drobne urazy. Podczas mistrzostw Europy mają zapewnić stabilną grę i wesprzeć swoim doświadczeniem młodszych kolegów.

Rosjanom na mistrzostwach Europy nie wiodło się najlepiej. Co prawda w 2013 zdobyli złoty medal pod wodzą Andrieja Woronkowa, ale był to ich jedyny medal podczas tej imprezy na przestrzeni ostatniej dekady. Podczas turnieju w Polsce zamierzają wrócić na podium. Działacze i trenerzy zapowiadają, że jak zwykle interesuje ich tylko medal. Kto wie, czy jak zwykle w ostatnich latach, jedynie na szumnych zapowiedziach się nie skończy.

Źródło artykułu: