ME 2017 w siatkówce: Slobodan Kovac doświadczył sztormu. Teraz płynie po spokojnych wodach

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Slobodan Kovac
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Slobodan Kovac

Slobodan Kovac stanie ze swoimi słoweńskimi podopiecznymi naprzeciw Polski w barażowym meczu mistrzostw Europy w 2017 roku. Niezależnie od wyniku, obecnie pracuje mu się znacznie spokojniej niż kiedy był selekcjonerem Iranu.

W tym artykule dowiesz się o:

Niespełna 50-letni trener jest członkiem wielkiej reprezentacji Jugosławii z przełomu XX i XXI wieku. Wywalczył wraz z nią między innymi złoty medal igrzysk olimpijskich w Sydney (2000), srebrny na mistrzostwach świata (1998) oraz odniósł triumf w mistrzostwach Europy (2001).

Po zakończeniu kariery zawodniczej podjął się pracy w roli szkoleniowca. Pierwszy raz zrobiło się o nim głośno, kiedy prowadził włoską Sir Safety Perugię. Trafił do niej w 2011 roku, po zdobyciu dwóch mistrzostw Serbii z Radnickim Kragujevac. Pracy na Półwyspie Apenińskim wcale nie rozpoczynał natomiast w wymarzonych okolicznościach.

Drużyna z Perugii występowała wówczas jedynie na drugim poziomie rozgrywkowym - w Serie A2. W sezonie przed przyjściem Kovaca zajęła w niej dopiero 13. miejsce. Serb diametralnie odmienił jednak zespół i już w pierwszym roku pracy w cuglach wprowadził go do Serie A.

A w ciągu kolejnych dwóch lat dotarł z nim do finałowej rywalizacji o mistrzostwo Włoch. Sir Safety nie sprostała w niej Cucine Lube Bance Marche Maceracie, ale serbski trener i tak odniósł duży sukces. Obok znakomitego wyniku drużynowego, pod jego okiem w pełni rozbłysła też gwiazda atakującego Aleksandara Atanasijevica. Po sezonie 2013/2014 otrzymał lukratywną ofertę z Iranu.

ZOBACZ WIDEO: Sebastian Świderski: Bartek Kurek będzie grał coraz lepiej

W roli selekcjonera tamtejszej reprezentacji miał zastąpić Julio Velasco - człowieka, który zbudował potęgę irańskiej siatkówki wśród seniorów. Propozycję zaakceptował i szybko otrzymał poważne wyzwanie - występ na mistrzostwach świata w Polsce. Podczas tego turnieju Irańczycy długo grali jak z nut, ale ostatecznie zajęli 6. miejsce. Zachwycili cały świat, ale samego Kovaca już nie do końca. Zaledwie po kilku miesiącach pojawiła się pierwsza różnica zdań.

- Ze względu na mentalność Irańczyków nie udało nam się znaleźć wśród czterech najlepszych zespołów na świecie. Dla państw azjatyckich ważniejsze jest, aby być najlepszym na igrzyskach azjatyckich niż na mistrzostwach świata. Zawodnicy mieli obiecane wysokie premie za wygraną na tej imprezie, więc nie zależało na sukcesie w mundialu - wyjaśniał Kovac w rozmowie z oficjalną stroną serbskiej federacji siatkarskiej.

W 2015 roku skala rozbieżności pomiędzy trenerem a irańskim środowiskiem dodatkowo wzrosła. Serb co chwilę zderzał się ze ścianą, kiedy próbował zrozumieć mentalność swoich zawodników. Kolejne poważne tąpnięcie nastąpiło w czasie Memoriału Huberta Wagnera w Toruniu.

- Nauczyć kogoś siatkówki to żadna sztuka, ale zmiana mentalności czasem jest wręcz niemożliwa. Ja naprawdę nie rozumiem, co w tych głowach siedzi, to jest tak niejasne. Nie jest trudno nauczyć ich przyjmować, czy robić inne rzeczy na boisku, ale pojąć to, co oni mogą sobie myśleć - wyjaśniał Kovac dla naszego portalu.

Jesienią jego przygoda z kadrą Iranu dobiegła już końca. Po nieudanym występie w Pucharze Świata, kiedy selekcjonerowi wyraźnie puszczały już nerwy, podziękowano mu za współpracę.

Wtedy powrócił na spokojniejsze wody. Ponownie trafił do Sir Safety Perugii, raz jeszcze zajmując z nią 2. miejsce w Serie A. W sezonie 2016/2017 doprowadził do mistrzostwa Turcji ekipę Halkbanku Ankara, a także został mianowany na trenera reprezentacji Słowenii.

W odróżnieniu do Iranu, obecnie pracuje w kadrze z zawodnikami zdecydowanie łatwiejszymi w prowadzeniu. Większość z nich występuje w niezłych klubach zagranicznych i jest wyraźnie głodna kolejnych sukcesów. Słoweńcy udowodnili to w tegorocznej Lidze Światowej, w cuglach wygrywając zmagania drugiej dywizji.

I choć na mistrzostwach Europy 2017 nie pokazali jeszcze pełni swoich możliwości, wciąż nie stracili szans na osiągnięcie kolejnego spektakularnego wyniku. Polacy muszą się mieć na baczności, bo drużyny prowadzone przez Kovaca zawsze potrafią dać się mocno we znaki.

Źródło artykułu: