ME 2017 w siatkówce. Polacy przenieśli się do Krakowa i spróbują odeprzeć bezbarwną Słowenię

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Reprezentacja Polski mężczyzn
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Reprezentacja Polski mężczyzn

Drugie mistrzostwa z rzędu Polakom przyjdzie walczyć o być albo nie być w turnieju ze Słowenią. Stawką barażów będzie ćwierćfinał z Rosją.

W tym artykule dowiesz się o:

To już czwarte spotkanie Biało-Czerwonych w tegorocznych mistrzostwach Europy. Zgodnie z turniejową drabinką reprezentacja Polski po rywalizacji grupowej przyjechała do Tauron Areny Kraków, aby rozegrać kolejną rundę w drodze po europejski czempionat. Dla Polaków są to baraże bowiem mimo wygranej z Estonią i Finlandią, porażka z Serbią na Stadionie Narodowym pozbawiła ich pewnego miejsca w ćwierćfinale. O niego będą musieli powalczyć ze Słowenią Slobodana Kovaca.

Rywale Polaków to obecni wicemistrzowie Europy. Przed dwoma laty w Bułgarii zajęli niespodziewanie drugie miejsce. W grodzie Kraka są od samego początku zawodów. W grupie A mierzyli się z Rosją, Bułgarią oraz Hiszpanią. Jedynie mecz z ostatnim z przeciwników, który był jednocześnie ich inauguracyjnym, okazał się zwycięski. Pozostałe dwa Słoweńcy przegrali do zera.

Naprzeciw Rosjan stanęli jak równy z równym i ostatecznie prowadzili wyrównaną walkę, ale każdy z setów przegrywali w końcówkach. Mając kilkupunktowe prowadzenie, kontrolę tracili przy wejściu seta w decydującą fazę. Poza Tine Urnautem i Alenem Pajenkiem reszta Słoweńców nie podołała rosyjskiemu blokowi.

Z kolei potyczka z Bułgarami okazała się dla nich katastrofą bowiem nie tyle pozbawiła ich drugiego miejsca w grupie A, co obnażyła wszystkie ich mankamenty. Wicemistrzowie przegrali rywalizację z Bułgarią na każdym froncie. W bloku odnotowali różnicę 9 punktów, a w zagrywce 4. Trzysetowe starcie zakończyli z ratio +5 i z problemem na rozegraniu. Zarówno Dejan Vincić, jak i Gregor Ropret zostali idealnie rozczytani przez przeciwnika.

ZOBACZ WIDEO: Małgorzata Glinka: Niesamowite emocje i gęsia skórka. Łzy płynęły mi po policzkach

Taki przebieg grupowej rywalizacji stawia Polaków w korzystniejszej sytuacji. Podczas gdy po wygranej z autsajderami Słoweńcy przegrywali kolejne wymiany, Biało-Czerwoni po katastrofie na Narodowym z Serbią (przegrany 0:3) mieli okazję odbudować swoją pewność starciami z Estonią oraz Finlandią. Coraz lepiej wygląda gra takich zawodników jak Bartosz Kurek, Michał Kubiak czy Łukasz Kaczmark, który powoli staję się turniejowym asem Ferdinando De Giorgiego.

Polacy z pewnością będą też chcieli wziąć rewanż na siatkarzach Kovaca za zeszłe mistrzostwa Europy. To właśnie Słowenia ograła Polaków w ćwierćfinale i wyeliminowała z turnieju w 2015 roku.

- Na mistrzostwa do Bułgarii jechaliśmy troszeczkę w innej sytuacji (...). Jest nowa ekipa, jest nowy trener. Myślę, że to będzie ciekawy mecz. Wiem, że Słoweńcy mają po swojej stronie mocne atuty, ale postaramy się je ograniczyć - opowiadał Kurek.

Przed meczem trener Słowenii Slobodan Kovac mówił, że dla jego zawodników najważniejsze jest aby stracić nijakość, pokazać serce w grze i agresję, podkreślając że jeszcze w Krakowie tego nie pokazali. Czy Polakom uda się utemperować głodną kolejnego sukcesu Słowenię i awansują do ćwierćfinału?

Wszystko okaże się w środę o godzinie 20:30. Zwycięzca potyczki zagra z jak dotąd bezbłędną reprezentacją Rosji.

Polska - Słowenia / środa, 30 sierpnia 2017 r., godz. 20:30 w Krakowie

Źródło artykułu: