W wielkich derbach Bałkanów, jak to sami zawodnicy określali, stawką był awans do najlepszej czwórki drużyn naszego kontynentu. Faworytem starcia byli Serbowie, którzy po trzech zwycięstwach w fazie grupowej ominęli baraże. Bułgarzy musieli w nim pokonać reprezentację Finlandii, z czym nie mieli dużych problemów.
Obie ekipy rozpoczęły spotkanie z dużym animuszem i energią, ale skuteczniejsi byli podopieczni trenera Nikoli Grbica. Grali perfekcyjnie w każdym elemencie i wywarli dużą presję na rywalu (7:4). Wejście Nikołaja Nikołowa w pole serwisowe pozwoliło jego drużynie szybko odrobić straty, ale kilka błędów jego kolegów znów zwiększyło przewagę Serbów i Plamen Konstantinow musiał po raz pierwszy poprosić o przerwę (12:9). Niewiele to jednak dało, bo przeciwnicy zagrywali nadal bardzo mocno, a w ataku w ogóle się nie mylili (20:16). Kilka dłuższych akcji i długiego oczekiwania na decyzje sędziowskie wybiło Serbów z rytmu (21:19). Końcówka należała jednak znów do nich, a punkt na seta zdobył asem serwisowym Uros Kovacević.
Bułgarzy nie położyli się na boisku po porażce w pierwszej partii, wręcz przeciwnie. Rzucili się na rywali z jeszcze większą agresją, zwłaszcza w polu serwisowym, a ciężar ataku wziął na siebie - skutecznie - Cwetan Sokołow (3:8). Ale blok Serbów oraz ich ciągła presja pozwoliły doprowadzić im do remisu (12:12). Trudno określić Nikolę Jovovica mianem wybitnego rozgrywającego, ale przy tym, co na boisku wyrabiał Georgi Bratojew, to Serb wyglądał jak profesor (18:15). Do tego nawet przy najgorszym przyjęciu wszystkie trudne piłki kończyli Kovacević i Nemanja Petrić, których nie był w stanie zatrzymać nawet potrójny blok. To powoli odbierało Bułgarom wiarę w zwycięstwo (22:18). Drugą partię zakończył Petrić atakiem z lewego skrzydła.
Trzeci set również zaczął się od naporu coraz bardziej poirytowanych Bułgarów, ale tym razem ich przeciwnicy zniwelowali przewagę już na etapie pierwszej przerwie technicznej (9:8). Konstantinow uznał, że nie ma co dłużej czekać i zmienił rozgrywającego. Trudno się dziwić, Giorgij Seganow gorzej od Bratojewa chyba nie mógł zagrać. I gra jego zespołu od razu zaskoczyła, zwłaszcza, że trudny do zatrzymania był wciąż Sokołow (18:20). Zerwany atak w kontrze Drazena Luburica dał Bułgarom piłkę setową, a dokładnie to samo w wykonaniu Sokołowa remis po 24. W grze na przewagi było kilka naprawdę zaciętych akcji, ale fantastyczny był po raz kolejny Kovacević, który kończył najtrudniejsze piłki.
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Kurek: Przez ostatnie 10 lat takiego odpoczynku, to tak naprawdę nie miałem
Serbia - Bułgaria 3:0 (25:21, 25:22, 28:26)
Serbia: Kovacević, Petrić, Jovović, Luburić, Podrascanin, Lisinac, Rosić (libero) oraz Majstorović (libero), Skundrić.
Bułgaria: Sokołow, Bratojew, Penczew R., Josifow, Nikołow, Penczew N., Salparow (libero) oraz Skrimow, Iwanow, Seganow.