Tak samo jak w ćwierćfinale z Bułgarią, Serbowie od początku spotkania grali bardzo agresywnie i wywierali dużą presję na rywalach. Pierwsza połowa seta przebiegała całkowicie pod ich dyktando: zagrywali mocno, dobrze blokowali i skutecznie atakowali (17:10). Jednak Niemcy mimo złego wyniku poderwali się do walki, dobrze zagrywał Christian Fromm, a Petrica pojedynczym blokiem zatrzymał Lukas Kampa. Trener Nikola Grbić musiał dwukrotnie wziąć czas, bo zawodnicy popełniali błędy, a przewaga jego zespołu się szybko zmniejszała (20:19). Końcówka seta była doskonała w wykonaniu obu zespołów, wiele przedłużonych i ciekawych akcji. Bardzo dużo walki na boisku. Ostatecznie górą z tego zaciętego pojedynku wyszli Serbowie, głównie dzięki niesamowitemu Urosowi Kovacevicowi, a setową zdobył Srećko Lisinac efektownym blokiem.
Druga odsłona to znowu świetna gra Serbów i słabsza Niemców. Problemy miał zwłaszcza Georg Grozer, który popełniał błąd za błędem (12:8). Partia przebiegała identycznie jak pierwsza do stanu 17:12, ale tym razem Serbowie się nie rozluźnili i nie dali się rywalom rozkręcić. Wręcz przeciwnie, jeszcze wzmocnili presję i bardzo szybko zakończyli drugiego seta wysokim zwycięstwem nad rozbitymi podopiecznymi trenera Andrei Gianiego. Symboliczny blok na Grozerze zakończył tę partię.
Trzecia odsłona zaczęła się podobnie, czyli od mocnego naporu Serbów. Jednak dopadł ich "syndrom trzeciego seta", który wzmocniła świetna zagrywka Fromma i rywale odrobili straty (8:9). Co prawda nie pomagał swoim kolegom Lukas Kampa , ale nienajlepiej grający Grozer podjął próbę przełamania swojej niemocy i zaczął kończyć ataki. Do tego Niemcy dołożyli skuteczny blok i po raz pierwszy w spotkaniu wyszli na dwupunktową przewagę (10:12). Grbić poprosił o czas, po którym Kampa zrobił dwa asy serwisowe i sytuacja Serbów zaczęła się szybko pogarszać (10:16). Trener wpuścił na boisko Maksima Buculjevica, Aleksandara Atanasijevica i Milan Katica, żeby odmienić grę swojego zespołu. Zaciął się nawet Kovacević. Niemcy skwapliwie wykorzystali słabość rywali i z dużą pewnością siebie wygrali tę odsłonę.
Podbudowani podopieczni Gianiego naskoczyli na przeciwnika na początku czwartej partii, ale dość szybko Serbowie wyrównali (8:8). Słabo radził sobie Drazen Luburić , który po niezłym początku meczu grał systematycznie coraz gorzej. Zmienił go po raz kolejny Atanasijević. Obie ekipy zaczęły toczyć w tym momencie spotkania bardzo wyrównany pojedynek. Sporo było dłuższych akcji i emocji, które na pewno podobały się kibicom zgromadzonym licznie w Tauron Arenie (15:15). Były po obu stronach i bloki i obrony i kontry, walka rozgorzała na całego (23:23). W niezwykle zaciętej końcówce na przewagi lepsi okazali się Niemcy, którzy przy piłce setowej zablokowali Petrica.
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Kurek: Wszystkie ręce na pokład. Zacznijmy od dzisiaj
Tie break od początku był niezwykle zacięty i żadna ze stron długo nie mogła zbudować przewagi (6:6). Nie był to mecz na najwyższym sportowym poziomie, ale za to pełen emocji. Po błędzie Grozera w ataku Giani poprosił o czas (10:8). Wejście zadaniowe Hirscha w pole serwisowe odmieniło grę i wynik (10:11). Błąd Atanasijevica w ataku z prawego skrzydła zwiększył przewagę Niemców do dwóch punktów w newralgicznym momencie seta (11:13). Udana kontra dała im dwie piłki meczowe, wykorzystali drugą blokiem na Kovacevicu.
Niemcy w finale zagrają ze zwycięzcą meczu Rosja - Belgia.
Serbia - Niemcy 2:3 (26:24, 25:15, 18:25, 25:27, 13:15)
Serbia: Petrić, Kovacević, Jovović, Luburić, Podrascanin, Lisinac, Majstorović (libero) oraz Skundric, Bucjulević, Atanasijević, Katić, Okolić, Stanković
Niemcy: Kaliberda, Fromm, Grozer, Kampa, Krick, Andrei, Zenger (libero) oraz Zimmermann, Hirsch, Boehme, Schott
A w finale wszystko może sie zdarzyć
A Serbia w Czytaj całość