Mimo iż emocje po ostatnim meczu jeszcze nie opadły, a Skra nie ma co liczyć na ciepłe przyjęcie ze strony jastrzębskich kibiców, Konrad Piechocki podchodzi do spotkania bez obaw. - Boi się ten, kto czuje się winny. My nie mamy sobie nic do zarzucenia - mówi prezes Skry Bełchatów. - Uważam jednak, że trzeba jak najszybciej zapomnieć o tamtych wydarzeniach, bowiem nadmierne emocje mogą zaszkodzić całej dyscyplinie. A przecież siatkówkę oglądają całe rodziny, bo ludzie w halach czują się bezpiecznie. Trzeba zrobić wszystko, by to się nie zmieniło - dodaje.
Żal do rywali ma jednak Robert Prygiel, kapitan Jastrzębskiego Węgla. - Prawdziwego mistrza poznaje się nie tylko po tym, jak wygrywa, ale również po tym, czy potrafi zachować się po mistrzowsku - uważa siatkarz. - W zeszłym roku w meczu Rzeszowa z Olsztynem, trener AZS-u robiąc zmianę, wpuścił na boisko czwartego obcokrajowca. Resovia w tym momencie miała wygrany mecz 3:0. Tymczasem jej trener poprosił o cofnięcie zmiany i zagrał fair. W przypadku Skry tak honorowo już nie było, ale to tylko świadczy o tym, jak strasznie się nas bali - kończy Prygiel, według którego niewiele zabrakło, by jego drużyna, mimo przeciętnej gry, wywiozła z Bełchatowa zwycięstwo.
Pierwsze spotkanie w Jastrzębiu-Zdroju rozpocznie się w piątek o godz. 17.30, a ewentualne drugie dzień później, również o 17.00.