Ostatnie tygodnie w Treflu Gdańsk były bardzo gorące i pracowite, po tym jak z dalszego sponsorowania klubu wycofał się sponsor strategiczny. Grupa Lotos postanowiła zakończyć współpracę, co było dużym szokiem dla przedstawicieli Trefla Gdańsk.
Mimo wszystko władze gdańskiego klubu nie załamały rąk - odbyły mnóstwo spotkań z lokalnymi podmiotami, które pozwoliłyby zasypać dziurę po odejściu Lotosu. Rozpoczęto także projekt crowdfundingowy, którego celem było zebranie 150 tysięcy złotych (udało się już to zrealizować, teraz klub walczy o 400 tysięcy). W tę akcję włączyli się m.in. Wojciech Żaliński, Karol Kłos, Łukasz Żygadło, a nawet Sebastian Mila.
- Przetrwaliśmy dzięki pomocy firmie Trefl, miasta Gdańsk, mniejszych podmiotów, ale także kibiców. Budżet nie jest jeszcze do końca zbilansowany. Jest pewien deficyt, ale jest on na akceptowalnym poziomie - przyznaje Roman Szczepan Kniter, szef Trefla SA, firmy, która jest współwłaścicielem klubu.
- Muszę przyznać, że akcja crowdfundingowa jest niesamowita. Gdy zobaczyłem, ile osób w nas wierzy, była to dla mnie wyraźna wiadomość, że ludzie chcą, aby nasz klub został w PlusLidze, a Gdańsk uważają za ważny punkt na siatkarskiej mapie Polski - podkreśla Andrea Anastasi, włoski szkoleniowiec Trefla Gdańsk.
ZOBACZ WIDEO Mariusz Fyrstenberg: Mogłem tylko o tym pomarzyć
Trefl w pełnym składzie. Anastasi zrobił swoje
Teraz już wiemy, że drużyna Trefla Gdańsk przystąpi do rozgrywek w pełnym składzie. Żaden z zawodników nie odejdzie do innego klubu, mimo ciekawych propozycji (oferty mieli m.in. Mateusz Mika, Piotr Nowakowski czy Artur Szalpuk).
- Miło mi poinformować, że zespół wystąpi w kompletnym składzie, który budowaliśmy jeszcze pod koniec poprzednich rozgrywek. To jest idealny czas do tego, żeby podziękować wszystkim, którzy się do tego przyczynili. Ostatni miesiąc był bardzo trudny. Otrzymaliśmy jednak wsparcie ze strony kibiców, środowiska siatkarskiego i innych klubów PlusLigi. To nam pozwala z optymizmem patrzyć, że uda się utrzymać siatkówkę w Gdańsku na dobrym poziomie - mówi Dariusz Gadomski.
Prezes Trefla Gdańsk podkreśla, że ogromną pracę wykonał także Andrea Anastasi, który namawiał zawodników do pozostania w drużynie. Apelował o cierpliwość. Opłaciło się. - W momencie kryzysowym powiedział, że zostajemy, walczymy o klub. Porozmawiał z zawodnikami i przekonał ich do treningów. Siatkarze wytrzymali, dziękuję im za to - dodaje Gadomski.
Zawodnicy obniżyli wynagrodzenia
Siatkarze chcą grać w Treflu Gdańsk. Najlepszym na to dowodem jest fakt, że obniżyli swoje wynagrodzenia w umowach. Cięcia były także na innych płaszczyznach - m.in. kierownik otrzymał zadanie zredukowania kosztów wyjazdów.
- Budżet został dokładnie prześwietlony. Każdą złotówkę oglądamy teraz dwa razy. Szukamy oszczędności wszędzie tam, gdzie nie odbije się to na wyniku sportowym. Szacunek dla zawodników, którzy poszli na pewne ustępstwa. Nikt z nich nie przeszedł i nie powiedział, że chce odejść - informuje Dariusz Gadomski, prezes Trefla Gdańsk.