Indykpol AZS - Espadon Szczecin: udane otwarcie sezonu w wykonaniu gospodarzy

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Indykpol AZS Olsztyn
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Indykpol AZS Olsztyn

Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn udanie zainaugurowali rozgrywki PlusLigi. Akademicy co prawda mieli momentami spore problemy z ekipą Espadonu Szczecin, ale ostatecznie sięgnęli po komplet punktów wygrywając 3:1.

Przed rokiem siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn otarli się o czołową czwórkę. W obecnym sezonie, ekipa z Warmii i Mazur miała walczyć o czołową czwórkę. Espadon Szczecin miał podobne plany. Co prawda celem nie była czołówka, ale pewne utrzymanie w rozgrywkach PlusLigi.

Pierwszy set należał do gospodarzy. Paweł Woicki od początku starał się zaskoczyć rywali grając środkiem, jednak bez powodzenia. Bardzo dobrze radził sobie Daniel Pliński, wspomagany w ofensywie przez Jana Hadravę, ale wysiłki wspomnianego duetu równoważyli Bartosz Gawryszewski i Justin Duff. W efekcie, Akademicy długo bezskutecznie próbowali wypracować sobie bezpieczną przewagę. Dopiero seria zagrywek w wykonaniu rozgrywającego olsztynian, rozbiła defensywę Espadonu. Po asie serwisowym Pawła Woickiego, olsztynianie odskoczyli na 20:14. Takiej przewagi miejscowi nie pozwolili sobie roztrwonić. Goście co prawda w końcówce rzucili się do odrabiania strat, jednak nie byli w stanie odrobić dystansu.

W kolejnym secie olsztynianie poszli za ciosem, szybko odskakując dzięki kapitalnej grze blokiem Jana Hadravy i Tomasa Rousseaux (7:2). Goście przez dłuższy czas nie mieli pomysłu na to, jak zaskoczyć przeciwnika i zmniejszyć dystans. Zespół próbowali poderwać Marcin Wika i Mateusz Malinowski, jednak bez efektu. Szczecinianom zdecydowanie brakowało zawodnika, który byłby w stanie poderwać drużynę do walki. W zespole gospodarzy nie zawodził natomiast nikt. Po krótkim przestoju obudził się Jakub Kochanowski i w efekcie miejscowi zaczęli błyskawicznie powiększać dystans, rozbijając ostatecznie Espadon 25:18.

10-minutowa przerwa najwyraźniej nie wpłynęła pozytywnie na gospodarzy, którzy chyba poczuli się zbyt pewnie, po wygraniu dwóch setów. Wykorzystali to szczecinianie, którzy od początku przejęli inicjatywę. Roberto Santilli o przerwę poprosił już przy stanie 3:6, zdając sobie sprawę z faktu, że w tym sezonie nie może liczyć na regulaminowe przerwy techniczne. To jednak nie pomogło. W dalszym ciągu warunki gry dyktowali przyjezdni, utrzymując czteropunktowy dystans (15:11). W końcówce seta szczecinianie rozkręcili się jeszcze bardziej. Uaktywnił się zwłaszcza Michał Ruciak, który nie tylko blokował, ale też atakował. Miejscowi zaczęli z kolei popełniać błędy i w efekcie niespodziewanie polegli 20:25.

Wygrana w trzeciej odsłonie pobudziła gości, którzy w czwartej partii kontynuowali dobrą grę. Co prawda początek partii był bardzo wyrównany, ale po skutecznym ataku Bartosza Gawryszewskiego i blokach Justina Duffa na Tomasie Rousseaux przyjezdni zaczęli odskakiwać (12:8). Olsztynianie długo bezskutecznie próbowali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, jednak bez skutku. Obudzili się dopiero w końcówce. Przypomniał o sobie Adrian Buchowski, który wszedł z rezerwy, na dodatek dobrą zagrywkę kolejny raz uruchomił Paweł Woicki, rozbijając defensywę rywali. Chwilę później gra szczecinian kompletnie się posypała. Po autowym ataku Justina Duffa, inicjatywa na dobre przeszła na stronę Akademików. Chwilę później asa serwisowego posłał Robbert Andringa i było praktycznie po meczu. Rozbici podopieczni Michała Gogola nie byli w stanie odpowiedzieć, natomiast niesieni dopingiem kibiców gospodarze dokończyli dzieła.

Indykpol AZS Olsztyn - Espadon Szczecin 3:1 (25:22, 25:18, 20:25, 25:20)

Indykpol: Hadrava, Pliński, Andringa, Kochanowski, Woicki, Rousseaux, Żurek (libero) oraz Kańczok, Zniszczoł

Espadon: Malinowski, Wika, Tervaportti, Gawryszewski, Menzel, Duff, Murek (libero), Jaskuła (libero), Kowalski, Ruciak, Mihułka

MVP: Jan Hadrava (Indykpol AZS)

ZOBACZ WIDEO Adam Warchoł ma dopiero 16 lat, a jest już wicemistrzem Polski i marzy o igrzyskach w Tokio

Źródło artykułu: