Widowisko, jakie oglądali 4 października kibice Spodku było typowym spotkaniem z początku sezonu. Gra obu zespołów mocno falowała, a drużyny popełniały sporo błędów własnych. Mecz mógł się jednak podobać, bo końcówki setów były niezwykle emocjonujące.
Zdecydowanie lepiej zaprezentowali się zawodnicy Łuczniczki Bydgoszcz. Bydgoszczanie poprawili grę po przegranym spotkaniu z ONICO Warszawą. - Zagraliśmy zupełnie inaczej. Wiedzieliśmy jakie błędy popełniliśmy w pierwszym meczu, poprawiliśmy je - powiedział po spotkaniu Paweł Gryc.
Atakujący ma szczególne powody do radości, bo w rywalizacji zdobył aż 29 punktów! Ślązacy w czterech setach zablokowali go tylko raz. Skromny siatkarz uważa jednak, że nie jemu trzeba dziękować za wygraną. - Pochwały należą się chłopakom z defensywy, bo wyciągnęli wiele piłek w obronie. Należy się im za to szacunek - stwierdził.
Rozczarowany rezultatem był za to Marcin Komenda, rozgrywający GieKSy.
- Na pewno nie zagraliśmy tego, co potrafimy. Zagraliśmy dużo gorzej niż w Radomiu. Trzeba przyznać, że Bydgoszcz zagrała agresywnie i pokazali, że naprawdę potrafią grać w siatkówkę. Szkoda końcówek, bo być może gdybyśmy wygrali tę w pierwszym czy w drugim secie, to mecz potoczyłby się inaczej - przyznał.
ZOBACZ WIDEO Rajd Nadwiślański: Filip Nivette z przytupem sięgnął po tytuł
Według reprezentanta GKS-u jedną z kluczowych przyczyn porażki była słaba skuteczność zagrywki. - Ciężko wygrać mecz robiąc sporo błędów w serwisie. Chcieliśmy ryzykować, ale to nie wyszło. Szkoda, nic nie zrobimy. Trzeba skupić się na następnym meczu, bo na pewno ta porażka boli - uznał Komenda.
Teraz przed katowiczanami mecz z zespołem z Warszawy. - Onico to bardzo mocny zespołów, ale jeśli będziemy grać lepiej niż dzisiaj, to mamy szansę na wygraną - skomentował rozgrywający.