To nie są miękkie panienki - komentarze po spotkaniu AZS Częstochowa - Politechnika Warszawska

Mimo przegranej w obozie Warszawy nie było smutku. - Największe ciśnienie było na to, żebyśmy utrzymali się w lidze. A puchary były pobożnym życzeniem - powiedział na pomeczowej konferencji Radosław Rybak.

Radosław Rybak, kapitan Politechniki: - Gratuluję częstochowianom. Myślę, że my mimo wszystko sami sobie utrudnialiśmy grę. Zagraliśmy trochę zbyt czytelnie. Ten mecz nam po prostu nie wyszedł. Nie było praktycznie żadnego ciśnienia, to było coś ponad nasze plany. Oczywiście fajnie byłoby mieć te puchary. Przy obecnej sytuacji finansowo - organizacyjnej byłoby to duże wyzwanie. Myślałem o tym, aby załapać się do szóstki. To było realne, ale trudne do osiągnięcia, myślę, że również dla klubu, chociaż kto wie co będzie w przyszłości.

Andrzej Stelmach, kapitan AZS: - Zakończyliśmy to dla nas bardzo udanie. Może w całym bilansie pięciu meczów rozegranych z Politechniką przegraliśmy, ale to, co najważniejsze, wygraliśmy i to się liczy. Będziemy dalej bić się o piąte miejsce, jesteśmy nadal w grze. Dzisiaj wszystko układało się na naszą korzyść. W połowie pierwszego seta coś nam się zacięło, ale od drugiego gra nam "leżała" i prowadziliśmy praktycznie od początku do końca.

Ireneusz Mazur, trener Politechniki: - Dzisiejsze spotkanie nie było już takie wyrównane, czy też aż tak emocjonujące jak wczorajsze. W mojej drużynie nie mieliśmy co najmniej trzech graczy, którzy by gwarantowali równy poziom gry. Jeżeli z podstawowego składu trzech nie trzyma regularnej gry i skuteczności w poszczególnych elementach to bardzo trudno jest grać. No i tak to wyglądało. Jeden set dobrze, a drugi źle, później w trzecim jakaś próba walki. Strata seriami punktów to jest grzech, na który równo grający zawodnicy sobie nie pozwalają. Nie potrafiliśmy utrzymać rytmu gry i przede wszystkim pozwalaliśmy sobie na błędy. Ten zespół przy wielu swoich zaletach ma również wiele wad, szczególnie kiedy zespół jest zmęczony, a po wczorajszych pięciu setach mógł mieć prawo taki być. Oczywiście drużyna przeciwna również. Ambicja, próba ustalenia taktyki, to wszystko zdawało egzamin jeszcze w pierwszym secie, później gra nam uciekała. Gratuluje Radkowi, gratuluję zespołowi z Częstochowy. Życzymy, żeby ta drużyna, ta która tak godnie zaprezentowała się w Lidze Mistrzów, miała szansę gry w europejskich pucharach.

Radosław Panas, trener AZS: - Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, kosztowało nas ono bardzo dużo zdrowia i sił. Mówiłem chłopakom, że jestem spokojny o ich dyspozycję fizyczną, bo od października gramy praktycznie co trzy dni, czasami co dwa i organizmy mają przyzwyczajone do takiego obciążenia. Przespaliśmy trochę pierwszego seta, bo prowadziliśmy od początku, chyba od stanu 13:10 poszła seria i trochę nerwówki się wdało, ale później kontrolowaliśmy mecz, poza tym czwartym setem, gdzie do pewnego momentu trwała wyrównana walka i później odjechaliśmy. Cieszę się, że zmiany wypaliły dziś po raz kolejny. Cieszę się, że Łukasz Wiśniewski, który wczoraj nabawił się drobnej kontuzji i nie grał w pierwszym meczu, wczoraj grał. Przyszedł dziś przed meczem, chciałem go posadzić na trybunach, ale prosił o możliwość grania, zacisnął zęby. Za to, że w tak młodym wieku ci chłopcy garną się do grania, wszyscy chcą grać, nikt nie odpuszcza. To dobrze rokuje na przyszłość. Myślę, że to nie są jakieś miękkie panienki tylko, pomimo młodego wieku, chłopcy z charakterem. Bardzo dobrze zaprezentował się Zbyszek Bartman, szczególnie w kontratakach z wysokich piłek. W pewnym momencie wpadł w taki trans, ze ciężko go było zatrzymać. Domagał się tej gry od Fabiana. We wtorek gramy kolejny mecz, z Olsztynem. Pożegnanie z tym sezonem w hali Polonia. Mam nadzieję, ze uda nam się postawić kropkę nad "i" i kontynuować serię dwudziestu lat gry w europejskich pucharach. To jest ważne dla tych chłopców, którzy spróbowali tego miodu w tym roku i na pewno będą chcieli się jeszcze na europejskich arenach zaprezentować.

Źródło artykułu: