Resovia Rzeszów - Mlekpol AZS Olsztyn 2:3 (17:25, 19:25, 25:20, 25:17, 11:15)
Asseco Resovia: Gunia, Mitrović, Łuka, Papke, Hernandez, Ilić, Ignaczak (libero) oraz Kvaśnićka, Kozłowski, Józefacki, Kaczmarek
Mlekpol AZS: Ruciak, Grzyb, Zagumny, Andrae, Szamański, Możdżonek, Lambourne (libero) oraz Dehne, Lubiejewski, Siezieniewski, Tanik
Zawodnikiem meczu został wybrany gracz Mlekpolu AZS Bjorn Andrae.
Pierwsza partia była wyrównana aż do stanu 13:13, a gdy tylko jedna z drużyn uzyskiwała większe, dwupunktowe prowadzenie, druga natychmiast doprowadzała do wyrównania. Wtedy jednak kontuzji doznał przyjmujący Asseco Resovii Piotr Łuka. Trener Kowal, ograniczony limitem obcokrajowców wprowadził w jego miejsce Kvasnickę, boisko musiał jednak opuścić Ilić, którego zastąpił Kozłowski. Kontuzja Łuki wybiła Resovią z rytmu gry. Dwukrotnie w ataku pomylił się Mitrović, atakując najpierw w antenkę, a później na aut i dwupunktową przewagę uzyskali olsztynianie. Różnica punktowa pomiędzy zespołami rosła z każdą akcją, a po stronie akademików na boisku brylował szczególnie Niemiec Andrae. Mlekpol AZS dowiózł pewnie prowadzenie do końca seta, którego wygrał 25:17.
W drugiej partii w zespole Asseco Resovii na boisko powrócił Ilić, Kvasnickę na przyjęciu zastąpił natomiast nominalny akaujący Józefacki, którą to sposobność skrzętnie wykorzystywali goście, bombardując go zagrywką. Na początku walka toczyła się co prawda punkt za punkt, ale po ataku Ruciaka z kontry po długiej akcji i asie Szymańskiego na drugiej przerwie technicznej Olsztyn prowadził 8:6. Przewaga akademików utrzymywała się przed dłuższą chwilę i kiedy wydawało się, że Resovia zdoła dogonić swojego przeciwnika (10:11), wiatr w żagle chwycili olsztynianie, którzy zdobyli kilka kolejnych punktów z rzędu i, po pojedynczym bloku Szymańskiego na Mitrovicu i ataku z kontry Andrae wyszli na prowadzenie 10:14. Po czasie wziętym przez trenera Kowala w aut zaatakował Papke i przewaga gości wzrosła do czterech oczek. Podobnie jak w partii pierwszej, końcówka seta należała do Mlekpolu AZS. Rzeszowianie zdołali postawić co prawda pierwszy w tym spotkaniu punktowy blok, zatrzymując Andrae, ale różnica punktowa dzieląca oba zespoły była zbyt duża, by można było marzyć o wyrównaniu. Seta, podobnie jak partię pierwszą zakończył Ruciak.
Set trzeci przyniósł kolejne roszady w składzie Resovii, gdyż kontuzja Łuku uniemożliwiła mu powrót na boisko. Miejsce Józefackiego zajął Kvasnicka, który jednak z powodu kontuzji nie był zdolny do ataku, a jego zadaniem było wyłącznie ?trzymanie? przyjęcia. W związku z tym na środku siatki Hernandez musiał być zmieniony przez wracającego do gry po długiej kontuzji Kaczmarka. Ustawienie okazało się optymalne, a gra Resovii nareszcie zaczęła wyglądać lepiej, chociaż olsztynianie nie zamierzali odpuszczać. Na pierwszej przerwie technicznej Resovia prowadziła dwoma punktami, po czasie jednak odskoczyła rywalom aż na cztery oczka, kiedy zawodnik Olsztyna popełnił błąd podwójnego odbicia, a Mitrović skończył atak z kontry. Szybko przebudzili się jednak akademicy, którzy po serwisie w siatkę Kvasnicki i ataku Zagumnego z pierwszej piłki zbliżyli się do rywala na dwa oczka (10:8). Resovia zdołała odbudować trzypunktowe prowadzenie, jednak już chwilę później, po ataku Papke w aut różnica punktowa między zespołami zmalała do jednego oczka (14:13). Po drugiej przerwie technicznej wreszcie w rzeszowskim zespole zafunkcjonował blok, a punkty nim zdobyte przechyliły szalę zwycięstwa w tej partii na korzyść gospodarzy. Najpierw Gunia i Papke zablokowali Ruciaka, chwilę później na rzeszowski blok ?nadział się? Szymański. Po ataku Ruciaka w aut na tablicy widniał wynik 21:16 i było jasne, że ten set padnie łupem rzeszowian, co niedługo potem stało się faktem.
Partia czwarta niemal od początku przebiegła po dyktando uskrzydlonych wygraną w poprzednim secie gospodarzy. Już na pierwszej przerwie technicznej Resovia prowadziła 8:3, a punkty gospodarzom dały między innymi dwa bloki Kaczmarka i Mitrovica na Szymańskim, czego efektem była zmiana tego ostatniego na Lubiejewskiego. Obraz gry akademików nie uległ jednak zmianie, a karty w tej partii rozdawali miejscowi. Druga przerwa techniczna to ośmiopunktowe prowadzenie gospodarzy, w których szeregach bardzo dobrze prezentowali się Kaczmarek i Mitrovic. Goście przebudzili się jedynie na chwilę w końcówce seta, kiedy Dehne popisał się kiwką, a Mitrović został zablokowany, chwilę później jednak zawodnik ten udanie zaatakował i losy meczu miały rozstrzygnąć się w tie-breaku.
W partii piątej Olsztyn, który grał w swoim wyjściowym ustawieniu zaprezentował zupełnie inne oblicze niż w dwóch poprzednich setach. Chociaż toczyła się zażarta walka, o zwycięstwie akademików zadecydowały właściwie trzy akcje. Najpierw, przy stanie 3:4 Mitrović zaatakował z kontry na aut, a w kolejnej akcji Papke został zablokowany przez Mlekpol AZS. Przy stanie 10:12 dla gości, kiedy wynik meczu był sprawą otwartą,, w ataku pomylił się Kaczmarek, co dało olsztynianom trzypunktowe prowadzenie i przesądziło o losach meczu.
Kibicie, którzy do ostatniego miejsca wypełnili halę Podpromie zobaczyli naprawdę fascynujące widowisko. Na wielkie brawa zasługuje zarówno jedna jak i druga drużyna. Olsztynianie za to, że po wczorajszej porażce zdołali się zmobilizować i zaprezentowali zupełnie inne oblicze, nie ukrywajmy jednak, że dla zespołu, który mierzy w złoto, druga porażka w Rzeszowie oznaczałaby katastrofę. Trzeba jednak przyznać, że w sobotnim meczu sędziowie okazali się bardzo łaskawi dla Pawła Zagumnego, którego notoryczne dyskusje i umyślne opóźnianie gry z pewnością zasługiwały na pokazanie żółtego kartonika.
Wielkie słowa uznania należą się również Resovii, która pomimo ogromnych problemów kadrowych zdołała od trzeciego seta nawiązać walkę z rywalem i była blisko zwycięstwa. Można oczywiście gdybać, co byłoby, gdyby trener Kowal zdecydował się już od drugiej partii od wprowadzenie na boisko Kaczmarka i Kvasnicki w miejsce Hernandeza i Józefackiego, którzy to grali w partii drugiej. ? Kvasncika miał w ogóle nie grać dzisiaj, dlatego postawiliśmy na Józefackiego. ? wyjaśniał po meczu szkoleniowiec Resovii. - Takie wybory dokonuje się bardzo szybko, wiadomo, że teraz na spokojnie powstaje pytanie, czy może nie trzeba było ich wprowadzić już od drugiego seta.
Piąte decydujące spotkanie zostanie rozegrane 18 marca w Olsztynie, a trener Asseco Resovii ponownie będzie musiał nagłówkować się z ustawieniem swojego zespołu, gdyż Łuka do wtorku nie będzie zdolny do gry. ? Sytuacja byłaby rozwiązana, gdyby Kvasnicka był zdrowy, on jednak nie może atakować, dobrze, że pomógł nam w przyjęciu. Z takim zespołem jak Olsztyn, jeśli nie ma się dobrego skrzydła, trudno jest grać. Nie chowamy jednak głowy. - zapewniał rzeszowski szkoleniowiec.