W drugim secie spotkania pomiędzy PGE Skrą Bełchatów i Aluron Virtu Wartą Zawiercie doszło do zderzenia Mariusza Wlazłego z Patrykiem Czarnowskim. Obaj zawodnicy starali się odbić piłkę i zderzyli się ze sobą. Czarnowski głową uderzył w żebro atakującego.
Uraz początkowo wydawał się niegroźny. Wlazły po krótkiej przerwie wrócił na boisko i poprowadził swój zespół do wygranej 3:0 nad beniaminkiem PlusLigi. - Czasami takie przypadkowe uderzenia się zdarzają. Dwóch zawodników w obronie, nie widząc się, może pójść do jednej piłki. To czasami się tak kończy jak w drugim secie - mówił po spotkaniu Wlazły w rozmowie z klubową telewizją.
Ból jednak nie ustępował i siatkarz PGE Skry udał się na badania. Jak poinformował "Przegląd Sportowy" zderzenie zakończyło się złamaniem żebra. Lekarze zakładają, że przerwa w treningach może potrwać nawet cztery tygodnie.
Dla bełchatowskiego klubu absencja Wlazłego byłaby dużym problemem. Zabrakłoby go nie tylko w meczach PlusLigi, ale także w starciach Ligi Mistrzów, a pod znakiem zapytania stoi występ atakującego w Klubowych Mistrzostwach Świata, które rozpoczną się 12 grudnia.
Zmiennikiem Wlazłego w PGE Skrze jest Szymon Romać. Do tej pory nie miał on zbyt wielu okazji do gry w bełchatowskim zespole. Ma jednak duże doświadczenie zdobyte w meczach PlusLigi. Siatkarz wcześniej był zawodnikiem Cuprum Lubin i Lotosu Trefla Gdańsk.
ZOBACZ WIDEO: Dramatyczny debiut Polaka w IO. "Traciłem świadomość i nie wiedziałem, gdzie jestem"