Scenariusz spotkania pomiędzy pierwszym a ostatnim zespołem PlusLigi dobitnie unaocznił, jak duża różnica obecnie je dzieli. Po zaledwie kilku minutach rywalizacji, ZAKSA prowadziła już 7:1. W początkowych akcjach błyszczał szczególnie środkowy kędzierzynian Mateusz Bieniek.
W dalszej części pierwszego seta, dominacja gospodarzy uwidaczniała się coraz mocniej. Popisową partię rozgrywali między innymi Sam Deroo oraz Maurice Torres. Mistrzowie Polski skończyli w nim aż 15 z 19 wykonanych ataków (79 procent skuteczności), dzięki czemu zwyciężyli aż 25:14.
Druga odsłona upłynęła w bardzo podobny sposób. Co więcej, zakończyła się nawet sukcesem drużyny z Kędzierzyna-Koźla w identycznym stosunku. Bardzo dobrze spisywał się, powracający do gry po kontuzji, przyjmujący Rafał Buszek.
W związku z pełną kontrolą nad przebiegiem spotkania, trener gospodarzy Andrea Gardini dawał szansę gry kolejnym rezerwowym Sławomirowi Jungiewiczowi i Marco Falaschiemu, którzy również dołożyli swoją cegiełkę do kolejnego sukcesu ZAKSY.
Z rytmu nie wybiła jej również 10-minutowa przerwa po drugiej partii. Kolejną rozpoczęli od równie mocnego uderzenia i ponownie szybko wypracowali sobie bezpieczną przewagę. Potem już tylko konsekwentnie dokumentowali swoją wyższość nad zespołem z Kielc i szybko sięgnęli po kolejne trzy punkty.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Dafi Społem Kielce 3:0 (25:14, 25:14, 25:18)
ZAKSA: Toniutti, Buszek, Wiśniewski, Bieniek, Torres, Deroo, Zatorski (libero) oraz Falaschi, Jungiewicz, Szymura.
Społem: Stępień, Schamlewski, Wachnik, Dokić, Łapszyński, Morozow, Czunkiewicz (libero) oraz Biniek, Nalobin.
MVP: Benjamin Toniutti (ZAKSA)
ZOBACZ WIDEO: Grupa H - grupa zagadka. Sztab Nawałki czeka dużo pracy