Świetnie, zwłaszcza w pierwszych dwóch setach, wyglądała współpraca TJ Sandersa ze środkowymi Trefla Gdańsk, Piotrem Nowakowskim i Danielem McDonnellem. Rozgrywający bardzo często kierował do nich piłki, a oni zamieniali je na punkty. Drużyna z Trójmiasta pokonała Cerrad Czarnych odpowiednio do 18 i 22. - Myślę, że w pierwszych dwóch partiach złapaliśmy dobry rytm i gra toczyła się po naszej myśli - przyznał Kanadyjczyk.
Wydawało się, że po 10-minutowej przerwie podopieczni Andrei Anastasiego postawią kropkę nad "i". Wtedy jednak do głosu doszli radomianie, zwyciężając bardzo wysoko, bo 25:16. - W trzeciej partii zostaliśmy nieco wybici z rytmu. Chyba sami to po części zrobiliśmy, gdyż wyszliśmy na parkiet za bardzo zrelaksowani, co wykorzystali rywale - nie ukrywał Sanders.
Przez większą część czwartej odsłony toczyła się wyrównana walka. Ostatecznie szalę na swoją stronę przechylili przyjezdni, zgarniając komplet punktów w starciu trzynastej kolejki PlusLigi. - W czwartym secie wróciliśmy do odpowiedniego poziomu. Mieliśmy problemy, byliśmy już w niezłych tarapatach, ale twardą walką i zaangażowaniem odwróciliśmy losy tej części - podkreślił niespełna 26-letni zawodnik.
Czy Kanadyjczyk lubi dłuższą przerwę po drugiej partii? Wszak wielokrotnie w tym sezonie potrafiła ona sprawić kłopoty kroczącym, wydawałoby się, po pewny triumf zespołom. - Z jednej strony można odpocząć nieco dłużej, ale ta przerwa wybija z rytmu. Oczywiście drużyna przegrywająca, która wygrywa trzecią partię, może patrzeć pozytywnie na tę przerwę, ale dla prowadzącej 2:0 nie jest ona wtedy zbyt korzystna. Trzeba wtedy znaleźć w sobie dodatkową energię i motywację, co my zrobiliśmy tym razem - zaznaczył Sanders.
ZOBACZ WIDEO: Piękna akcja Barcelony i kolejne trzy punkty. Zobacz skrót meczu z Villarreal [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Przed rozpoczęciem sezonu klub z Pomorza miał poważne problemy finansowo-organizacyjne. Paradoksalnie, wycofanie się sponsora tytularnego podziałało na siatkarzy i sztab szkoleniowy motywująco. Żaden z nich, w tym rozgrywający, nie opuściło "tonącego okrętu", a obecnie Trefl zajmuje wysokie, trzecie miejsce w tabeli. - Każdy w naszej organizacji ciężko pracuje na to, abyśmy mieli jak najmniej zmartwień i jak najlepiej prezentowali się na parkiecie, skupiając się tylko na grze. Zostaliśmy ze względu na siatkówkę. Ona jest najważniejsza, kochamy w nią grać, kochamy naszych kibiców, to dla nich gramy. Myślę, że nie mógłbym być teraz w lepszym miejscu niż Gdańsk. Chcemy wygrać jak najwięcej się da i na tym się koncentrujemy - zadeklarował Sanders.
To druga przygoda Kanadyjczyka w naszym kraju. Wcześniej, w lutym 2016 roku, dołączył do MKS-u Będzin. Gracz nie ukrywa, że świetnie czuje się nad Wisłą. - Kocham Polskę! Liga jest świetna, ludzie również. Są podobni do Kanadyjczyków, siatkówka ma w waszym kraju mnóstwo fanów, z czego bardzo się cieszę - skomentował.