Przed meczem większość kibiców w Polsce nie wiedziała zapewne zbyt wiele o ekipie z Szanghaju, ponadto, że w jej szeregach występują: Facundo Conte i Julien Lyneel. 13-krotny mistrz kraju, mimo posiadania w składzie tak dobrych zawodników, we wtorek nie sprawił żadnych problemów PGE Skrze Bełchatów. Podopieczni Roberto Piazzy byli w stanie narzucić rywalowi swój styl gry i zrealizować przedmeczowe założenia nakreślone przez sztab szkoleniowy, nie tracąc przy tym zbyt dużo energii.
- Na pewno było to spotkanie z inną siatkówką. Nie mieliśmy pełnych informacji o rywalu, bo trudno było o dostępne na jego temat materiały. Cieszę się jednak, że jako drużyna byliśmy w stanie zagrać od początku do końca z pełną koncentracją. Bawiliśmy się siatkówką i wydaje mi się, że naprawdę dobrze to wyglądało - przyznał po meczu Grzegorz Łomacz.
Rozgrywający bełchatowian nie miał tego dnia problemów z kierowaniem grą swojego zespołu. Jego koledzy skończyli ponad połowę ataków, tylko czterokrotnie pozwalając się zatrzymać chińskiemu blokowi. Dzięki temu Klubowe Mistrzostwa Świata 2017 rozpoczęli od pewnego, szybkiego zwycięstwa i mogą ze spokojem przygotowywać się do kolejnych spotkań.
- Po meczu wygranym 3:0 można śmiało stwierdzić, że ten rywal na początek był dobry. Przed wtorkowym meczem myśleliśmy tylko o nim. Nie analizowaliśmy jeszcze gry pozostałych zespołów, z którymi mierzyć będziemy się w Łodzi. Stosujemy metodę małych kroków, więc dopiero teraz, po pokonaniu ekipy z Szanghaju, myśli zaczynamy skupiać na kolejnym przeciwniku - zaznaczył 30-letni reprezentant Polski.
W środę PGE Skra zmierzy się z Argentyńskim Personalem Bolivar. Zwycięstwo może jej zapewnić awans do półfinału rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO: PGNiG Superliga: szlagier w Kwidzynie. Zobacz najlepsze akcje (WIDEO)