Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Poziom, jaki zaprezentowała pana drużyna w Klubowych Mistrzostwach Świata, był niesamowity. Można grać w siatkówkę lepiej niż Zenit w tym turnieju?
Wilfredo Leon, siatkarz Zenitu Kazań, zwycięzca Klubowych Mistrzostw Świata siatkarzy 2017, przyszły reprezentant Polski: Jesteśmy mocni, ale zawsze znajdzie się miejsce na poprawę. Po tym sukcesie chcemy dalej pracować, żeby poprawiać swoją grę. Ja na przykład muszę pracować nad przyjęciem i obroną. Zrobiłem już postępy w tych elementach, ale chciałbym być w nich jeszcze lepszy.
[b]
Czy to, że Klubowe Mistrzostwa Świata odbywały się w Polsce, było dla pana dużą motywacją do gry? Chciał się pan szczególnie mocno pokazać, skoro wszyscy już wiedzą, że za niespełna dwa lata będzie pan reprezentantem naszego kraju?[/b]
Pewnie, że to była wielka motywacja. Bardzo lubię występować w polskich halach. Jest w nich taka rodzinna atmosfera. Czuje się tu jak w domu, czuję energię kibiców. Choć nie gram dla polskiego klubu, to widziałem, że polscy fani przyszli mnie wspierać i to dla mnie super sprawa. Bardzo chciałbym w przyszłości grać w tym samych halach dla Polski.
Ze względu na doping kibiców dla pana, fetowanie pana akcji, skandowanie pana nazwiska, czuł pan bardziej niż dotychczas, że jest u siebie?
Tak. Taki rodzaj dopingu bardzo pomaga. Jak mogliście zobaczyć, przy takim wsparciu ze strony trybun można rozbić każdego przeciwnika.
Widzieliśmy, że stworzony przez pana żonę "Team Leon" się rozrasta. Byli pana rodzice, teściowa, szwagier, przyjaciele, no i po raz pierwszy także córka.
Dla mnie to ona jest zwyciężczynią tego turnieju. Wszystko robię dla niej. Powiedziałem mojej żonie, że mam trochę problemów zdrowotnych, tu i tam mnie pobolewa, ale kiedy widzę Natalię, wszystko przechodzi.
Jakie to problemy zdrowotne?
Z ramieniem, naderwanym ścięgnem. Przeszedłem zabieg PRP, czyli podano mi osocze bogate w czynnik wzrostu. Dotrwałem do finałów Pucharu Rosji, które wygraliśmy dwa tygodnie temu, a później miałem wolne i wróciłem do treningów tuż przed wyjazdem na KMŚ.
Wielką niespodzianką było to, że zaczął pan udzielać wywiadów po polsku. Dużo czasu poświęca pan na naukę?
Staram się uczyć jak najwięcej. Z żoną rozmawiam po polsku codziennie, próbuję mówić do niej głównie w tym języku. Czasem, żeby było nam łatwiej, przechodzimy jednak na hiszpański. Kiedy przebywam w Rosji, w zasadzie nie mam innych form kontaktu z językiem polskim, tam komunikuję się albo po rosyjsku, albo po angielsku.
Skąd zatem wzięły się te postępy, poza rozmowami z żoną?
Mam taką aplikację w ipadzie. Od kiedy ją zainstalowałem, korzystam z niej nieustannie. Używam też fiszek, z których uczę się chociażby w czasie wyjazdów. Żona czasem mnie przepytuje, podaje jakiś zwrot i każe mi powiedzieć, jak to będzie po polsku, a ja odpowiadam do skutku. Bardzo trudno było mi się nauczyć wyrażenia "trzymaj się", a ono się przecież przydaje, na przykład kiedy się z kimś żegnasz. Wiele razy było tak, że chciałem to powiedzieć, wylatywało mi z pamięci. Zostawało mi "do widzenia". O "trzymaj się" ciągle zapominałem. Ale w końcu udało mi się zapamiętać ten zwrot i teraz już mam go w głowie.
Z przekleństwami pewnie było łatwiej?
No tak, bo wszyscy ciągle je powtarzają. Po prostu nie ma opcji, żeby szybko się ich nie nauczyć. Myślę, że znam już je wszystkie (śmiech). Staram się jednak ich nie używać, jeśli już, to przeklinam po hiszpańsku.
Odlicza pan dni do swojego debiutu w reprezentacji Polski, który będzie mógł nastąpić w lipcu 2019 roku?
Bardzo czekam na ten moment. Nie wyobrażacie sobie, jak często o nim myślę. Wejście do drużyny będzie dla mnie bardzo ważne, mam nadzieję, że uda mi się zintegrować z resztą ekipy, stać się jej częścią. Oczywiście, do tego dnia wiele się jeszcze wydarzy. Nie wiemy, kto będzie selekcjonerem, kto za dwa lata zostanie powołany. Myślę jednak, że uda mi się znaleźć porozumienie z trenerami i innymi zawodnikami. To będzie dla mnie najważniejsze.
Pana agent Andrzej Grzyb jakiś czas temu powiedział w jednym z wywiadów, że nie po drodze byłoby panu w kadrze z zawodnikami jak Bartosz Kurek czy Michał Kubiak, którzy są według niego zmanierowani i bardziej walczą o swoje pieniądze, niż o wynik reprezentacji...
... nie, nie, nie. Wybaczcie, ale to nie tak. On ma swój punkt widzenia, a ja swój. To były jego słowa, a nie moje i chcę to podkreślić. Po drugie - to nie moja decyzja, z kim będę grał, kto będzie w tym zespole. Nie jestem trenerem, tylko zawodnikiem i niezależnie od tego, czy przyjdzie mi grać w barwach Polski z Fabianem Drzyzgą, Kurkiem, Kubiakiem, czy z młodszymi graczami, to będę dla niej grał. Po tym, jak ukazał się ten wywiad, byłem bardzo zły na mojego menadżera i powiedziałem mu o tym. Spieraliśmy się o tę rozmowę. Pan Andrzej nie będzie się już wypowiadał w moim imieniu. Jeśli to zrobi, zakończymy współpracę.
ZOBACZ WIDEO Wilfredo Leon już chce mówić po polsku. "Wywiadem w naszym języku zaskoczył wszystkich"
Śledzi pan informacje związane z wyborem nowego selekcjonera reprezentacji? Interesuje się pan tą sprawą.
Nie chciałbym zbyt dużo o tym mówić. Mogę powiedzieć tyle, że moim zdaniem trzeba się zastanowić, jakie są cele reprezentacji. Czy jakiś konkretny turniej, czy dobre występy we wszystkich imprezach. Uważam, że należałoby precyzyjnie określić, co jest dla kadry najważniejsze. Niezwykle trudno jest do każdego spotkania podchodzić z maksymalnym zaangażowaniem, z maksymalną koncentracją. Powiecie że ok, ale Zenit i tak wszystko wygrywa. My też mamy jednak słabsze momenty, bo w końcu jesteśmy ludźmi.
Marcelo Mendez, jeden z kandydatów na trenera Polaków, powiedział, że z Leonem w składzie nasz zespół może nawet wygrać igrzyska w Tokio.
Ja powiem, że wszystko zależy od Boga. Mogę wykonać swoją pracę, ale to on zdecyduje, czy będzie mi dane zdobyć medal i jaki będzie jego kolor.
Na koniec jeszcze pytanie o Boże Narodzenie. W tym roku nie spędzi go pan w Polsce, z rodziną.
Tak się złożyło, że 24 grudnia gram z Zenitem mecz ligowy w Moskwie. Taki urok mojej pracy. Za to rok temu spędziłem święta z całą rodziną, z teściami i moimi rodzicami, którzy przylecieli do Polski. Połączyły się tradycje polska i kubańska, i to było dla nas wszystkich bardzo miłe doświadczenie.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)