Wilfredo Leon zaatakował swojego menedżera. "Jeszcze raz takie słowa i kończymy współpracę"

Do tej pory Andrzej Grzyb i Wilfredo Leon byli nierozłączną parą. Agent wprowadził Kubańczyka do Europy, umożliwił mu grę w siatkarskiej reprezentacji Polski, zawodnik odwdzięczał się doskonałą grą. Aż do teraz...

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Wilfredo Leon WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Wilfredo Leon

To, że Wilfredo Leon będzie mógł zagrać w reprezentacji Polski w lipcu 2019 roku to ogromna zasługa dwóch osób: jego agenta Andrzeja Grzyba oraz byłego prezesa PZPS - Mirosława Przedpełskiego.

Obaj przez kilkanaście miesięcy walczyli z biurokracją w FIVB oraz (co było trudniejsze) z kubańską federacją. Udało się. Grzybowi trzeba również oddać, że to właśnie dzięki niemu Leon w ogóle pojawił się w Europie, w Polsce. Wiele lat temu "zainwestował" w tego młodzieńca, zameldował w 2013 roku Rzeszowie, pomógł w podpisaniu kontraktu z najlepszym obecnie klubem świata - Zenitem Kazań, wreszcie umożliwił uzyskanie polskiego obywatelstwa. Do tej pory wydawało się, że między agentem, a siatkarzem panuje sielanka. Dlatego to, co stało się w mix-zonie po ostatnim meczu Klubowych Mistrzostw Świat siatkarzy zszokowało wszystkich zgromadzonych dziennikarzy. Takiej wypowiedzi Leona się nie spodziewaliśmy. Ale po kolei...

We wrześniu Grzyb udzielił wywiadu Sarze Kalisz z serwisu sport.pl, w którym dość ostro zaatakował kilku reprezentantów Polski. Posłużył się w tym ataku właśnie Leonem. - Moim zdaniem warunkiem dobrego wykorzystania Wilfredo w reprezentacji jest gra z młodymi zawodnikami (...) Do takich ludzi zalicza się grupa mistrzów świata juniorów i kilku niewiele starszych zawodników, jak Artur Szalpuk czy Aleksander Śliwka - którzy marzą o medalach (...) starszym panom typu Bartosz Kurek, Michał Kubiak i Rafał Buszek trzeba zwyczajnie podziękować. To są ludzie zmanierowani, którzy mają gdzieś reprezentację i nie chcą walczyć o kadrę, ale o swoje pieniądze. Z tymi siatkarzami Leonowi nie byłoby po drodze.

Słowa menedżera wywołały spore poruszenie w środowisku, ale Leon ich nie skomentował. Aż do 17 grudnia. Po zwycięskim finale KMŚ dziennikarka sport.pl, autorka wyżej zacytowanego wywiadu, zadała mu pytanie o komentarz do tych słów Grzyba. - Chciałbym, aby mój przekaz był jasny - zaczął Leon. - Od tego, kto gra w kadrze jest zawsze trener. Ja jestem od gry. Dlatego nie zamierzam wybierać partnerów na boisku. Nigdy by mi to nie przeszło nawet przez myśl.

ZOBACZ WIDEO Srećko Lisinac tłumaczy, za co dostał czerwoną kartkę. "Sędzia nie może jej dać w takim momencie"

Widać więc, że Leon wyraźnie odciął się od słów swojego menedżera. Jednak na tym nie poprzestał. Wyraźnie zdenerwowany kontynuował. - Jeżeli jeszcze raz padną takie słowa z ust pana Grzyba, to natychmiast skończymy współpracę - powiedział bardzo wolno, głośno i wyraźnie. - Chciałbym, abyście (zwrócił się do grupy dziennikarzy - przyp. red.) to przekazali, o tym napisali. Nie ma mojej zgody na takie zachowanie.

W najbliższy wtorek (19.12.) w naszym serwisie opublikujemy dłuższy wywiad z Leonem, autorstwa Grzegorza Wojnarowskiego. Serdecznie zapraszamy.

Czy Wilfredo Leon jest obecnie najlepszym siatkarzem świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×