Tuż przed świętami Bożego Narodzenia, siatkarzom Trefla Gdańsk przyszło zmierzyć się z mistrzami Polski - ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Faworytem tego starcia byli podopieczni Andrei Gardiniego, opromienieni niedawnym zwycięstwem w Lidze Mistrzów nad włoskim Diatec Trentino.
Goście od początku meczu przejęli inicjatywę. Dokonała postawa w przyjęciu zagrywki sprawiła, że Benjamin Toniutti mógł pokazać cały swój kunszt na rozegraniu. Francuz momentami wręcz czarował, doskonale współpracując z Samem Deroo (8:4). Gospodarze kilkakrotnie próbowali złamać rywali, ale bezskutecznie. Brakowało bowiem siły rażenia. W ataku osamotniony był Artur Szalpuk, który znalazł receptę na dobrze funkcjonujący blok i obronę kędzierzynian. W ZAKSIE natomiast koncertowo radzili sobie wszyscy, poza Mauricem Torresem. Słabsza postawa Portorykańczyka nie była jednak w stanie zaszkodzić przyjezdnym.
Druga odsłona miała bardzo podobny przebieg do inauguracyjnej. Gdańszczanie tylko początkowo byli w stanie toczyć wyrównany bój z rywalami, jednak z biegiem czasu pełną kontrolę nad wynikiem zaczęli sprawować mistrzowie Polski. W ekipie Andrei Anastasiego brakowało przede wszystkim stabilizacji. Przebudził się Damian Schulz, biorąc ciężar gry na swoje barki, w ślad za nim nie poszli niestety Artur Szalpuk i Mateusz Mika. Rażąco nieskuteczny był Piotr Nowakowski, nie pomogło także wejście na plac gry Wojciecha Grzyba (7:12). Grający na luzie kędzierzynianie konsekwentnie punktowali rywali wykorzystując wszystkie możliwe strefy ataku. W porównaniu z pierwszą odsłoną, poprawił się nawet Maurice Torres. W tej sytuacji miejscowi mogli jedynie pomarzyć o nawiązaniu walki z przeciwnikiem.
Po dwóch odsłonach kibice zgromadzeni w Ergo Arenie mieli powody do niedosytu. Zamiast hitu, byli bowiem świadkami jednostronnego widowiska. Niczego nie zmieniła dziesięciominutowa przerwa. Mistrzowie Polski po ataku Sama Deroo z prawego skrzydła, prowadzili bowiem 8:3. Mimo to, gospodarze nie dali się złamać, ruszyli do odrabiania strat. Błędy po stronie przyjezdnych i dobra gra duetu Schulz - Mika, pozwoliła osiągnąć cel i odrobić straty w drugiej części seta (17:17). W końcówce nie zdołali jednak pójść za ciosem. Przy zagrywkach Maurice Torresa kędzierzynianie ponownie odskoczyli i mimo kilkukrotnych pościgów w końcówce, nie pozwolili gdańszczanom na przedłużenie tego starcia.
Trefl Gdańsk - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (20:25, 20:25, 23:25)
Trefl: Nowakowski, Sanders, Mika, Szalpuk, Schulz, McDonnell, Olenderek (libero) oraz Jakubiszak, Kozłowski, Grzyb, Ferens
ZAKSA: Toniutti, Buszek, Wiśniewski, Bieniek, Torres, Deroo, Zatorski (libero) oraz Semeniuk
MVP: Benjamin Toniutti
ZOBACZ WIDEO Wilfredo Leon już chce mówić po polsku. "Wywiadem w naszym języku zaskoczył wszystkich"
A swoją drogą ten obecny trener Zaksy Czytaj całość