Zawodnicy obydwu ekip powrócili na boisko po noworocznej przerwie. Zdecydowanymi faworytami sobotniego starcia w hali pod Dębowcem był Jastrzębski Węgiel, który w ostatnich latach, a także na inaugurację sezonu nie dał żadnych szans przeciwnikom.
Dosyć niespodziewanie inicjatywa w premierowej odsłonie należała do gospodarzy. Siatkarze BBTS-u Bielsko-Biała z akcji na akcję punktowali swoich rywali i powiększali prowadzenie. Aż sześć "oczek" przewagi podopiecznych Pawła Gradowskiego wprowadziło nieco konsternacji w jastrzębskie szeregi, w których mylił się nawet Salvador Hidalgo Oliva (16:10). W końcówce bielszczanie nie roztrwonili przewagi, a co ciekawe nie pozwolili Jastrzębskiemu Węglowi na zmniejszenie straty. Piotr Łukasik udanym atakiem wykorzystał pierwszą piłkę setową i sensacyjnie BBTS prowadził we własnej hali 1:0.
Nieco lepiej zespół z Jastrzębia-Zdroju rozpoczął drugą odsłonę. Podopieczni Marka Lebedewa poprawili swoją grę w ataku oraz bloku, a to pozwoliło im wypracować przewagę. I chociaż bielszczanie z całych sił walczyli o wyrównanie, ta sztuka nie udała im się aż do końca tej partii. W decydujących momentach, kiedy gospodarze zbliżyli się na jedno "oczko" jastrzębianie wyciągnęli najcięższe działa w postaci ataków Macieja Muzaja i pewnie zwyciężyli do 19.
Po dziesięciominutowej przerwie podopieczni trenera Gradowskiego ponownie prezentowali się skuteczniej od przeciwników. Gospodarze bardzo szybko odskoczyli od Jastrzębskiego Węgla, nawet na cztery punkty. Z akcji na akcję na boisku rozkręcali się Łukasik oraz Bartosz Janeczek, którzy momentami swoją grą przyćmili Hidalgo Olivę. W końcówce BBTS-owi Bielsko-Biała przydarzył się krótki przestój, co natychmiast wykorzystali jastrzębscy zawodnicy, doprowadzając do wyrównania (18:18). Ostatnie słowo należało jednak do ekipy z Podbeskidzia, która zachowała więcej zimnej krwi i wygrała 25:21.
ZOBACZ WIDEO Stanowczy głos ws. Leona. "Siatkówka nie może pozwolić sobie na to, by grał tylko w klubie"
Jastrzębski Węgiel postawiony został pod ścianą i by uniknąć sensacyjnej porażki nie mógł już sobie pozwolić na wpadkę. Goście w czwartej odsłonie grali spokojniej i popełniali mniej błędów, które wcześniej kosztowały ich porażki. Tym razem to przyjezdni nadawali ton rywalizacji i prowadzili niemal przez całego seta. Bielszczanie tylko na chwilę zdołali doprowadzić do remisu (16:16) po asie serwisowym Harrisona Peacocka, ale w końcówce nie potrafili dotrzymać tempa wyżej notowanym przeciwnikom.
Piątą partię goście rozpoczęli od prowadzenia 3:0. Wydawało się, że słaby początek podetnie skrzydła bielszczanom, ale ci szybko się podnieśli i odrobili niemal wszystkie straty (3:4). Jastrzębianie nie stracili jednak koncentracji i po zdobytych czterech punktach z rzędu - w tym trzech blokiem - odskoczyli BBTS-owi i odnieśli wygraną.
BBTS Bielsko-Biała - Jastrzębski Węgiel 2:3 (25:19, 19:25, 25:21, 23:25, 8:15)
BBTS: Peacock, Janeczek, Gaca, Bucki, Łukasik, Cedzyński, Czauderna (libero) oraz Tarasow, Siek, Krikun.
JW: Sobala, Kampa, De Rocco, Kosok, Muzaj, Hidalgo Oliva, Gdowski (libero) oraz Quiroga.
MVP: Lukas Kampa (Jastrzębski Węgiel).