Espadon - Cerrad Czarni: wygrana i grymas radomian

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu siatkarze Cerrad Czarni Radom
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu siatkarze Cerrad Czarni Radom

Cerrad Czarni Radom wygrali 3:2 z Espadonem Szczecin. Do przerwy byli o niebo lepsi od przeciwnika i powinni żałować, że zgubili punkt i nie wyprzedzili go w tabeli.

- Pasmo porażek nie wpłynie na naszą postawę - zapewniał przed meczem Adrian Mihułka, libero Espadonu Szczecin. Zapewnienia to jedno, fakty to drugie. Szczecinianie popełniali mnóstwo błędów. Wszyscy skrzydłowi albo trafili w blok albo wyrzucili piłkę w aut w pierwszym secie. W ataku gospodarze mieli 19 procent skuteczności. Do kompletu doszło dotknięcie siatki, nadepnięcie linii przy zagrywce, przyjęcie palcami pod własne nogi. Repertuar pomyłek był szeroki i nie mógł poskutkować niczym innym poza przegraną. Znacznie pewniejsi w działaniach Cerrad Czarni Radom zwyciężyli 25:17.

Trener Michał Gogol wściekał się, ale próbował działać. Na przyjęcie desygnował Dawida Murka, atak miał poprawić Mateusz Malinowski. Aktem desperacji było wprowadzenie Adriana Kacperkiewicza. Po stronie radomian natomiast pełna harmonia i stabilizacja. Dejan Vincić umiejętnie rozgrywał piłkę do Jakuba Ziobrowskiego oraz Kamila Kwasowskiego. Błyskotliwie bronił Dustin Watten. Przewaga Cerradu Czarnych w drugim secie rosła stopniowo ku radości ich głośnej grupki kibiców. Przyjezdni cieszyli się ze zwycięstwa 25:15 po zagrywce Malinowskiego w połowę siatki.

Robert Prygiel, szkoleniowiec Cerradu Czarnych, spokojnie schodził do szatni ze statystykami w dłoniach. Trudno było cokolwiek poradzić podopiecznym w przerwie. Espadon trzeba było po prostu "dobić". Okazało się to trudniejsze zadanie niż się wydawało. Gospodarze wyszli na prowadzenie 9:7 w trzecim secie i po raz pierwszy wywarli presję na Cerradzie Czarnych. 17:13 zrobiło się przy zagrywkach Eemiego Tervaporttiego i mały przełom w tym spotkaniu stał się realny. Podopiecznym Gogola pomogły wygrać 25:20 wreszcie udane, mocne i precyzyjne serwisy.

Cerrad Czarni próbowali wrócić do tego co dobre, żeby nie zgubić punktu w meczu, w którym przez godzinę byli o niebo lepsi od przeciwnika. Ponownie załadował amunicję Kwasowski, cała drużyna zrestartowała blok, miała cztery punkty przewagi. Zwieńczenie dzieła w czwartym secie również przerosło radomian. Espadon przeprowadził ułańską szarżę od wyniku 13:17 do 27:25 i doprowadził do tie-breaka. Wyrwać "oczko" z gardeł Czarnych pomógł nowy pod siatką Justin Duff.

ZOBACZ WIDEO Łukasz Kadziewicz wskazuje selekcjonera. "Ten kandydat przoduje w wyścigu"

W decydującej rundzie lepsza 15:13 była drużyna z Radomia. Z jednej strony mogła być z siebie zadowolona. Zrewanżowała się Espadonowi za porażkę poniesioną w październiku we własnej hali, ale jednocześnie na twarzach gości malował się grymas. Wygrana 3:2 to za mało, żeby wyprzedzić pokonanego przeciwnika w tabeli. Zmarnowali wielką szansę na zdobycie kompletu punktów.

Espadon Szczecin - Cerrad Czarni Radom 2:3 (17:25, 15:25, 25:20, 27:25, 13:15)

Espadon: Tervaportti, Ruciak, Wika, Gałązka, Gawryszewski, Kluth, Mihułka (libero), Jaskuła (libero) oraz Murek, Kacperkiewicz, Duff, Malinowski.

Cerrad Czarni: Vincić, Żaliński, Kwasowski, Huber, Teriomenko, Ziobrowski, Watten (libero) oraz Fornal.

MVP: Kamil Kwasowski (Cerrad Czarni).

[multitable table=905 timetable=10770]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (0)