Ferdinando De Giorgi: Polska została moim drugim domem

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Ferdinando De Giorgi prowadzący Jastrzębski Węgiel
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Ferdinando De Giorgi prowadzący Jastrzębski Węgiel

Jego rozbrat z polską siatkówką nie trwał zbyt długo. Po pożegnaniu się z funkcją selekcjonera reprezentacji Polski Ferdinando De Giorgi został trenerem Jastrzębskiego Węgla i tę przygodę rozpoczął od wygranej 3:2 nad PGE Skrą w Bełchatowie.

Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Objął pan Jastrzębskiego Węgla dwa dni przed spotkaniem z PGE Skrą Bełchatów i wygraliście ten mecz. Co pan zdążył zrobić przez tak krótki okres?

Ferdinando De Giorgi, trener Jastrzębskiego Węgla: Nie da się nic wielkiego zrobić w dwa dni. Dla mnie istotne było, by zespół rozegrał ten mecz pokazując ducha walki. I rzeczywiście mogliśmy go zaobserwować. Oczywiście, zdarzały się błędy, ale potrafiliśmy na nie dobrze zareagować.

Szybko wrócił pan do pracy w Polsce.

Niesamowicie szybko udało mi się rozpocząć nowe wyzwanie w tym kraju. Myślę, że Polska stała się już moim drugim domem. Wiem, że mamy sporo pracy, bo jest co poprawiać, ale wygraliśmy z PGE Skrą i to w Bełchatowie na początek mojej pracy tutaj. Czy mogło się przytrafić coś lepszego?

Ta wygrana pomoże poprawić atmosferę w zespole, o której tak wiele ostatnio słyszeliśmy?

Nie wiem, jaka była wcześniej atmosfera. Dla mnie najistotniejsza jest to, co dzieje się teraz i to, co widzę ja podczas pracy z drużyną.

ZOBACZ WIDEO Jaki był 2017 rok dla polskiej siatkówki? Łukasz Kadziewicz: Nie był najlepszy, świadczą o tym wyniki

A jaką sytuację pan zastał na pierwszym treningu?

Zobaczyłem zawodników, którzy byli chętni do pracy. Dzięki temu mogliśmy odbyć trening w dobrych warunkach. Trzeba też mieć świadomość jakości, jaką dysponujemy.

Oglądał pan poprzednie mecze Jastrzębskiego Węgla?

Oczywiście. Nie mogłem inaczej postąpić.

To gdzie pana zdaniem leżał problem tej drużyny?

Tak naprawdę to chyba nikt nie jest w stanie powiedzieć, gdzie leżał ten problem, choć na pewno był. Uważam, że rozkładał się na cały zespół. W każdym z zawodników musi być chęć znalezienia rozwiązania tego problemu. Kiedy jej nie ma, tracimy do siebie szacunek i pojawiają się komplikacje.

Dysponuje pan silnymi - jak na polskie warunki - "strzelbami" w postaci Savladora Hidalgo Olivy i Macieja Muzaja. To duży atut Jastrzębskiego.

To są ważni gracze w ataku, ale poza tym elementem musimy też mieć pozostałe aspekty - od przyjęcia, przez blok i obronę - na odpowiednim poziomie. Byłoby dobrze, gdyby udało się to wszystko zrównoważyć.

Czeka pana trudniejsze wyzwanie niż w Kędzierzynie-Koźlu?

To zupełnie inne światy. Kiedy przyszedłem do ZAKSY, decydowałem o doborze zawodników, systemie pracy, bo rozpoczynałem ją wraz z początkiem okresu przygotowawczego. Teraz przychodzę do drużyny w trakcie sezonu, po raz pierwszy w życiu. Myślę, że to nie jest łatwe, ale zawodnicy mi pomagają się zaaklimatyzować.

Komentarze (0)