Niedzielny finał w Hali Stulecia we Wrocławiu przyciągnął komplet publiczności. Choć skład, przynajmniej w połowie, był nieco niespodziewany, spotkanie zapowiadało się bardzo emocjonująco.
Trenerzy oddelegowali do gry swoje najmocniejsze szóstki, brakowało jedynie Grzegorza Łomacza, który doznał kontuzji bezpośrednio przed turniejem finałowym oraz Macieja Olenderka, cierpiącego na uraz od potyczki w Warszawie.
Choć faworytami byli zawodnicy Roberto Piazzy, którzy wygrali zresztą w styczniu już z Treflem Gdańsk, ekipa Andrei Anastasiego wysoko zawiesiła poprzeczkę. Zespół grał na pełnym luzie, u zawodników nie było widać żadnych nerwów. Mateusz Mika i Artur Szalpuk grali jak natchnieni, obaj kończyli kolejne ataki z trudnych pozycji, bowiem nie rozpieszczali TJ'a Sandersa dobrym przyjęciem.
PGE Skra przede wszystkim popełniała błędy, oddając rywalom mnóstwo punktów (w pierwszym secie aż 10). Nie robiła również takiej krzywdy zagrywką przeciwnikom, jak podczas półfinału. Inicjatywa była po stronie Trefla, który bez większych problemów utrzymał prowadzenie w secie do końca.
Niewiele zmieniło się po zmianie stron. To gdańszczanie byli stroną dominującą, cuda na skrzydle wyczyniał Damian Schulz. Srećko Lisinac starał się poderwać kibiców do pomocy, a także swoich kolegów do walki. Końcówka seta była już znacznie bardziej zacięta, ale problem tkwił w tym, że Trefl nie zwalniał tempa. Wypracowanej na początku przewagi nie oddał do samego końca.
10-minutowa przerwa nie wybiła z rytmu Trefla, pomogła za to bełchatowianom, którzy radzili sobie lepiej we wszystkich elementach. Ciężko jednak było im zagrozić będącym na fali gdańszczanom. Fabian Majcherski szalał w obronie, podbijał mnóstwo piłek, ratując wiele punktów. Pomagało doświadczenie Mateusza Miki na siatce i na niewiele zdawały się efektowne ataki Mariusza Wlazłego i Srećko Lisinaca.
Trefl pewnie kroczył po swój drugi Puchar Polski w historii. PGE Skrze zwyczajnie w tym dniu zabrakło argumentów. Mecz zakończył błąd bełchatowian.
Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:21, 25:22, 25:22)
Trefl: Nowakowski, TJ Sanders, Schulz, McDonnell, Szalpuk, Mika, Majcherski (libero) oraz Niemiec, Jakubiszak, Kozłowski.
PGE Skra: Janusz, Wlazły, Lisinac, Kłos, Bednorz, Ebadipour, Piechocki (libero) oraz Penczew, Czarnowski, Nedeljković.
ZOBACZ WIDEO Witold Bańka: To sygnał dla związków sportowych