- Nie rozumieliśmy się nawzajem, głównie przez barierę językową. Jest od czterech lat w Rosji i nie potrafi połączyć dwóch słów po rosyjsku. Kiedy odwiedził nas Wilfredo Leon, mogliśmy z nim na spokojnie porozmawiać w naszym języku. Różnica polega na tym, że Leon chce zrozumieć swoich kolegów i trenerów, a Diaz nie. Próbowałem z nim rozmawiać po włosku, rosyjsku i angielsku, ale on mówił tylko po hiszpańsku. W czasie meczu na przerwach nie można skupiać całej uwagi na jednym graczu. Diaz jest dobrym siatkarzem, ma charyzmę, ale pod względem komunikacji i zrozumienia były duże problemy - powiedział były trener Dynamo Moskwa.
zwrócił także uwagę na popularny rosyjski system szkolenia, gdzie większość selekcjonerów stawia na ostrzejsze metody "wychowania" zawodników.
- Uważam siebie za trenera, który kieruje się pewną regułą. Kiedy grałem we Włoszech, jeden ze szkoleniowców powiedział: "Gdy jesteś w klatce z dziką bestią, możesz być okrutny, a ona będzie posłuszna, ale nadejdzie taki moment, że to wymknie się spod kontroli". Zgadzam się z tymi słowami. Za moich czasów z pomocą "bata" niewielu osiągnęło sukces. Krzyczenie na zawodników jest wykorzystywane po to, aby ich upokorzyć. Przekazywanie informacji poprzez pracę i cierpliwość jest dla mnie najważniejsze. Gracze nie są robotami ani komputerami, w których na początku ustawia się wszystkie dane i będą według nich działać. Siatkówka to gra, w której potrzebne jest zrozumienie, zawodnicy muszą wiedzieć, co powinni zrobić na boisku, muszą w siebie wierzyć. Może niektórzy potrzebują kija, na pewno są tacy gracze, ale to nie jest mój styl - wyznał wicemistrz olimpijski z 1988 roku.
Drużyna z Krasnojarska w ubiegłym sezonie sprawiła ogromną niespodziankę w lidze. Apetyty na ten rok były bardzo duże, jednak pasmo porażek przyczyniło się do tego, że z funkcją trenera pożegnał się Jurij Czerednik. Rosjanin zdradził, co jego zdaniem było przyczyną niepowodzeń.
- Złożyło się na to kilka spraw. Po pierwsze liczba zawodników, z pewnych powodów w okresie przygotowawczym były braki kadrowe. Mieliśmy mieć dobrego gracza, ale on zdecydował się na podpisanie kontraktu z drużyną, która oferowała większe pieniądze. Niestety pieniądze są decydującym czynnikiem. Dałyby Jenisejowi pewną wiarygodność, a bez odpowiedniego budżetu jest to trudne. Drugi czynnik to brak profesjonalizmu niektórych zawodników, którzy przed rozpoczęciem sezonu grali z nieleczonymi kontuzjami, co uniemożliwiało im, jak i zespołowi przeprowadzenie owocnych przygotowań do ligowych rozgrywek - powiedział.
- Miałem także nadzieję, że zobaczymy Rouziera na najwyższym poziomie, spodziewałem się, że zostanie liderem naszego zespołu. Kilka lat temu mógł sam wygrywać mecze, uznawano go za najlepszego zawodnika w mistrzostwach Europy. W trakcie treningów prezentował się bez zarzutów, ale w czasie meczów było gorzej. Spiridonow podobnie, w tym sezonie nie zachwyca, ale mimo tego, tacy ludzie są potrzebni w zespole, ponieważ tworzą dobre tło do gry. Aleksiej to człowiek, który żyje w swoim świecie - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Serie A: Napoli ugasiło pożar. Dublet Mertensa, Zieliński był zmiennikiem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]