BBTS Bielsko-Biała nie wykorzystał szansy na przełamanie. "W dwóch setach podaliśmy rękę rywalom"

Facebook / BBTS Bielsko-Biała / Radość siatkarzy BBTS-u Bielsko-Biała
Facebook / BBTS Bielsko-Biała / Radość siatkarzy BBTS-u Bielsko-Biała

Siatkarze BBTS-u Bielsko-Biała nie wykorzystali szansy na zwycięstwo w meczu o "sześć punktów". Podopieczni Pawła Gradowskiego mimo prowadzenia 2:0, przegrali z Łuczniczką Bydgoszcz 2:3.

- Nigdy po meczu nie powinniśmy rozmawiać. Wolałbym sobie to wszystko spokojnie przeanalizować. Na gorąco wydaje mi się jednak, że w dwóch setach wyciągnęliśmy rękę do przeciwnika. Oczywiście nic nie ujmując rywalom, bo grali dobrze. W tie-breaku istniała już tylko Łuczniczka, dlatego wygrali zasłużenie - powiedział tuż po spotkaniu Paweł Gradowski.

Bohaterem ekipy z Bydgoszczy okazał się Krzysztof Bieńkowski. Rezerwowy Łuczniczki Bydgoszcz pojawił się na parkiecie w trakcie drugiego seta, zdecydowanie poprawiając grę swojej ekipy. Co prawda wspomniana odsłona, podobnie jak inauguracyjna, padła łupem gości, jednak w kolejnych partiach poprawa skuteczności zespołu znad Brdy w grze ofensywnej była zdecydowanie widoczna.

- Nie wiem czy to Krzysztof Bieńkowski odmienił grę Łuczniczki. Możliwe, skoro wszedł i rywal zaczął wygrywać. Nie widziałem jednak, żebyśmy mieli jakiś pojedynczy blok na skrzydłach. Było sporo bloków lotnych i dużo niedokładności, bo piłka przelatywała po rękach - stwierdził szkoleniowiec BBTS-u Bielsko-Biała.

Podobnie jak pomocne dla gospodarzy okazało się pojawienie na placu gry rezerwowego rozgrywającego, tak szkodliwa dla przyjezdnych okazała się 10-minutowa przerwa. Po powrocie na boisko podopieczni Pawła Gradowskiego prezentowali się bowiem zdecydowanie gorzej, zwłaszcza w ataku. Trener zespołu z Podbeskidzia uważa jednak, że przyczyn porażki należy upatrywać gdzie indziej.

- Po przerwach, w meczach pięciosetowych, zazwyczaj wychodziliśmy z dołka. Przegrywaliśmy 1:2, doganialiśmy i potem był sukces albo porażka. Na gorąco mogę powiedzieć, że w tie-breaku rywale zagrali koncertowo. Natomiast w dwóch pozostałych setach, my zaczęliśmy popełniać katastrofalną liczbę błędów własnych. To była bardzo duża ilość zepsutych zagrywek, szczególnie floatów. W pierwszych dwóch odsłonach tego problemu nie było. Mylili się zwłaszcza środkowi. Do tego dołożyliśmy zepsute ataki ze skrzydeł i tak naprawdę wyciągnęliśmy rękę do przeciwnika. To nam się nie powinno przytrafić - powiedział Paweł Gradowski.

W tabeli PlusLigi bielszczanie plasują się obecnie na 16. miejscu, z 10 punktami na koncie. Strata do drużyn walczących o miejsca w strefie barażowej, na dziewięć kolejek przed zakończeniem rundy zasadniczej wynosi 9 punktów. Kolejną szansę na powiększenie zdobyczy, zespół z Podbeskidzia będzie miał 24 lutego o godz. 17.00.  Przeciwnikiem BBTS-u Bielsko-Biała będzie wówczas ONICO Warszawa.

ZOBACZ WIDEO Zamiana ról na konferencji Vitala Heynena. Selekcjoner odpytywał dziennikarzy

Komentarze (1)
avatar
gonzo22
18.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mają cienkich srodkowych.