Zawodnicy Łuczniczki Bydgoszcz do meczu z BBTS-em Bielsko-Biała przystępowali podrażnieni niechlubną porażką sprzed tygodnia z Dafi Społem Kielce. Rywal na przełamanie wydawał się być wymarzony, bowiem ekipa z Podbeskidzia to zdecydowanie czerwona latarnia rozgrywek. W grodzie nad Brdą, siatkarze prowadzeni przez Pawła Gradowskiego pokazali jednak charakter.
Pierwsza partia była odzwierciedleniem postawy obu ekip w dotychczasowych meczach. Efektownych akcji było niewiele, zdecydowanie więcej natomiast błędów i szarpanej gry. Mylili się zwłaszcza gospodarze - Bartosz Filipiak i Mateusz Sacharewicz. Na szczęście dla nich, dobrze w seta wszedł Jewgienij Gorchaniuk. Dzięki temu BBTS, mimo że posiadał inicjatywę, nie potrafił wypracować większej niż dwupunktowa przewagi. Wizualnie, goście pozostawiali jednak po sobie lepsze wrażenie, zwłaszcza niezwykle skuteczni na skrzydłach Oleg Krikun i Piotr Łukasik. W końcówce trener Jakub Bednaruk dokonał podwójnej zmiany, posyłając na boisko Krzysztofa Bieńkowskiego i Pawła Gryca. To nie odmieniło gospodarzy, którzy w inauguracyjnej odsłonie niespodziewanie polegli.
W drugiej partii nadal grę kontrolowali przyjezdni. Zespół gospodarzy grał bardzo chaotycznie w każdym elemencie, niedokładny był zwłaszcza Edgardo Goas. Goście na tle Łuczniczki wyglądali tak, jakby to oni byli wyżej notowanym zespołem (7:11). Trener Jakub Bednaruk próbował mobilizować swoich podopiecznych, którzy w niczym nie przypominali ekipy, sprzed kilkunastu dni, kiedy pokonali Espadon Szczecin. Dopiero wejście na boisko Krzysztofa Bieńkowskiego poderwało ekipę znad Brdy do walki. Na tyle skutecznie, że po asie serwisowym Metodiego Ananiewa przewaga miejscowych wynosiła trzy punkty (16:13). W końcówce gospodarze nie potrafili jednak poradzić sobie z blokiem rywali. Bydgoszczanie roztrwonili przewagę i po błędach Jewgienija Gorchaniuka przegrali drugiego seta.
W trzecim secie od początku na rozegraniu pojawił się Krzysztof Bieńkowski. To była dobra decyzja trenera, bowiem miejscowi po raz pierwszy w tym meczu przejęli inicjatywę już na początku seta. Dobre zrozumienie byłego siatkarza ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z Michałem Szalachą, pozwoliło Łuczniczce na szybkie zbudowanie czteropunktowej przewagi (10:6). To zdecydowanie podbudowało gospodarzy, którzy wreszcie prezentowali się tak, jak oczekiwali tego zgromadzeni w hali Łuczniczka kibice. Przyjezdni natomiast razili bezradnością. Kompletnie niewidoczni byli Piotr Łukasik i Oleg Krikun. W tej sytuacji, podopieczni Pawła Gradowskiego nie mogli nawet pomarzyć o zwycięstwie.
W czwartej odsłonie gospodarze poszli za ciosem. Doskonale spisywał się zwłaszcza Metodi Ananiew, wspierany przez Bartosza Filipiaka, który odnalazł swój rytm i był coraz bardziej skuteczny w ataku. Na dodatek w grze blokiem coraz śmielej poczynał sobie Mateusz Sacharewicz. Po stronie bielszczan mnożyły się z kolei błędy(10:5). Trener Paweł Gradowski bez powodzenia rotował składem, posyłając do gry rezerwowych. Zarówno Bartosz Janeczek, który wszedł w miejsce Wiaczesława Tarasowa jak i Harrison Peacock nie zdołali odmienić losów seta. W meczu arcyważnym dla obu ekip, triumfatora musiał wyłonić tie-break.
ZOBACZ WIDEO Zamiana ról na konferencji Vitala Heynena. Selekcjoner odpytywał dziennikarzy
W tie-breaku gospodarze poszli za ciosem. Po profesorku radził sobie Bartosz Filipiak, ścianę nie do przejścia ustawił na siatce Mateusz Sacharewicz. Trenera Jakuba Bednaruka najbardziej cieszyła chyba jednak postawa Jewgienija Gorchaniuka, który doskonale wytrzymał kondycyjnie całe spotkanie. Goście z kolei, którzy początkowo próbowali odgryzać się przeciwnikom, z biegiem czasu stracili rezon i oddali inicjatywę. W efekcie, po raz kolejny miejscowi triumfowali po horrorze, jaki zafundowali swoim fanom.
Łuczniczka Bydgoszcz - BBTS Bielsko-Biała 3:2 (22:25, 23:25, 25:19,25:14, 15:9)
Łuczniczka: Ananiew, Goas, Szalacha, Filipiak, Gorczaniuk, Sacharewicz, A. Kowalski (libero) oraz Bieńkowski, Gryc, Bobrowski.
BBTS: Maciończyk, Tarasow, Siek, Łukasik, Cedzyński, Krikun, Kajetan (libero) oraz Bucki, Piotrowski, Peackock.
MVP: Mateusz Sacharewicz (Łuczniczka).