Siatkarze MKS-u Będzin są w trudnej sytuacji, dlatego apetyty na kolejne ligowe punkty, przed meczem z Treflem Gdańsk, były spore. Podopieczni Andrei Anastasiego również mają o co walczyć, dlatego przed dalekim wyjazdem do Sosnowca nikt nawet nie myślał o taryfie ulgowej dla rywali.
Pierwsza odsłona pokazała, że to goście są zdecydowanym faworytem tego starcia. Gdańszczanie od początku postanowili kierować swoje zagrywki na Marcina Walińskiego, aby nieco ograniczyć poczynania asa będzinian w ataku. Taka taktyka przyniosła oczekiwany efekt, bowiem przyjmujący MKS-u nie radził sobie w ofensywie. Ekipa z Zagłębia starała się dotrzymywać kroku przeciwnikom, ale kiedy na środku siatki uaktywnił się Piotr Nowakowski, przyjezdni przejęli inicjatywę (16:12). Na skrzydle tradycyjnie nie do zatrzymania był Damian Schulz, w polu zagrywki trudne serwisy posyłał TJ Sanders. Będzinianie nie mieli recepty na rywali. Rafael Araujo robił co mógł, ale to było za mało, aby pokonać Trefla.
W drugim secie goście nadal prezentowali się bardzo skutecznie. Zwłaszcza Artur Szalpuk i Mateusz Mika, którzy w ofensywie byli nie do zatrzymania. Nic dziwnego, że TJ Sanders chętnie posyłał piłki do wspomnianego duetu. Gospodarze próbowali się odgryzać, ale bez efektu. Artur Ratajczak i Tomasz Kowalski byli jedyną siłą ofensywną MKS-u. Ekipa z Zagłębia jak równy z równym rywalizowała z Treflem tylko do stanu 9:9. Później seria błędów gospodarzy i doskonała gra w obronie przyjezdnych, pozwoliła drużynie znad morza odskoczyć (16:11). Od tego momentu podopieczni Andrei Anastasiego kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Włoski szkoleniowiec, mimo to, nie zdecydował się na dokonanie zmian. Jego ekipa, grając na luzie, zapisała na swoje konto kolejną partię.
Trzeciego seta w wyjściowej szóstce rozpoczął Łukasz Kozub. Element zaskoczenia zastosowany przez Stelio DeRocco zafunkcjonował. Młody rozgrywający radził sobie bardzo dobrze. Do tego stopnia, że po jego asie serwisowym gospodarze odskoczyli na cztery punkty przewagi (8:4). Dopiero wówczas Trefl wrzucił wyższy bieg. Wykorzystując błędy Zlatana Jordanowa i dobrą dyspozycję Artura Szalpuka, przyjezdni doprowadzili do remisu i przejęli inicjatywę (10:10). Przez dłuższy czas wszystko wskazywało na to, że gdańszczanie nie powinni mieć więcej problemów z rozstrzygnięciem trzeciego seta na swoją korzyść. Andrea Anastasi zaniepokoił się dopiero, kiedy jego gracze zaczęli popełniać serię błędów. To pozwoliło będzinianom wrócić do gry, choć tylko na chwilę. Punktowy blok Jana Klobucara i prowadzenie 19:17, były ostatnim podrygiem MKS-u. Później na boisku rządzili już tylko goście, którzy dzięki dobrej grze blokiem i skutecznym atakom Wojciecha Grzyba przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, pieczętując piętnasty ligowy triumf.
MKS Będzin - Trefl Gdańsk 0:3 (19:25, 20:25, 23:25)
MKS: Peszko, Araujo, Seif, Ratajczak, Waliński, Kowalski, Potera (libero) oraz Kozub, Klubucar, Potera
Trefl: McDonell, Mika, Schulz, Sanders, Nowakowski, Szalpuk, Majcherski (libero) oraz Olenderek
MVP: Artur Szalpuk (Trefl Gdańsk)
ZOBACZ WIDEO Zamiana ról na konferencji Vitala Heynena. Selekcjoner odpytywał dziennikarzy