W meczu z ZAKSĄ zadebiutował na dobre. "Niesamowite przeżycie wejść z lodówy przeciwko takiemu rywalowi"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski /  Jakub Rybicki (nr 14, przyjmuje piłkę)
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Jakub Rybicki (nr 14, przyjmuje piłkę)

Choć pojawiał się już na parkiecie we wcześniejszych spotkaniach tego sezonu, w meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle zadebiutował na dobre. Jakub Rybicki, przyjmujący Cerradu Czarnych Radom, nie ukrywał wrażenia po zakończeniu starcia z mistrzem Polski.

We wcześniejszych meczach bieżącego sezonu PlusLigi Jakub Rybicki nie miał zbyt wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Wchodził jedynie na krótkie, zadaniowe zmiany. Obecna sytuacja kadrowa Cerradu Czarnych Radom - kontuzje podstawowych atakujących, Michała Filipa i Jakuba Ziobrowskiego, a także przestawienie na atak Wojciecha Żalińskiego - oraz słabsza dyspozycja Kamila Kwasowskiego i Tomasza Fornala w czwartym secie meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle spowodowały, że młodziutki przyjmujący mógł w nieco większym wymiarze przebywać na boisku.

- Niesamowite przeżycie wchodzić z "lodówy" z takim przeciwnikiem, tym bardziej dla mnie, młodego zawodnika. To było trudne zadanie, ale sprawiło ogromne wrażenie - przyznał 19-latek po zakończeniu spotkania z mistrzem Polski. Skrzydłowy zdobył dwa punkty, notując 50-procentową skuteczność w ataku. Nie ukrywał, iż na parkiecie Hali MOSiR-u w Radomiu towarzyszył mu spory stres. - Presja była i z każdym wejściem jest coraz większa - skomentował.

Premierową odsłonę jego drużyna wygrała 25:20. - Pierwszego seta graliśmy wyśmienicie, wszystko nam wychodziło. Nie wiedzieć czemu w drugim gra trochę "siadła", a w trzecim nie byliśmy w stanie sprostać dobrze grającej ZAKSIE - podkreślił przyjmujący.

W wyrównanej drugiej partii przyjezdni "przełamali" gospodarzy. - ZAKSA zaczęła dużo lepiej przyjmować, kończyła swoją pierwszą akcję, a my, niestety, nie mieliśmy jak odpowiedzieć - kontynuował Rybicki. Ta część, jego zdaniem, okazała się momentem przełomowym. - Po tak zaciętym secie, jakim był ten drugi, zawsze jest trudno wrócić do meczu, tym bardziej, że przez całą drugą partię rywale nam "uciekali". Co my ich "dogoniliśmy", to oni znowu "odskakiwali" - zaznaczył siatkarz Wojskowych.

Kędzierzynianie przełamali więc serię czterech zwycięstw z rzędu Wojskowych. W najbliższy weekend podopiecznych Roberta Prygla czeka nie mniej trudne zadanie, gdyż na wyjeździe zmierzą się z PGE Skrą Bełchatów. - Teraz przed nami spotkanie ze Skrą, musimy powalczyć z tym przeciwnikiem tak, jak w naszej hali, i zagrać dobrze także w kolejnym starciu, z Zawierciem - zakończył Rybicki. Przypomnijmy, iż w pierwszej rundzie Czarni byli o krok od sprawienia sensacji, przegrywając z wicemistrzem Polski 2:3, mimo iż prowadzili już 2:0.

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen zaskoczył dziennikarzy. "Runda honorowa" nowego selekcjonera kadry Polski

Komentarze (0)