ŁKS Commercecon Łódź w dołku? "Na final four Pucharu Polski to nie wystarczy"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: siatkarki ŁKS Commercecon Łódź
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: siatkarki ŁKS Commercecon Łódź

Zmęczenie, kontuzje i ograniczone możliwości rotowania składem - wszystko to składa się na problemy siatkarek ŁKS-u Commerceconu Łódź w LSK. W poniedziałek łodzianki wygrały na wyjeździe z Legionovią 3:2, ale z gry nikt w drużynie nie był zadowolony.

Być może o "dołku" lub "kryzysie" nie mówilibyśmy, gdyby Ełkaesianki wywiozły komplet punktów z Legionowa. I miały ku temu okazję, bo w drugiej partii wygrywały 24:18 i gdyby wykorzystały choćby jedną piłkę setową, wyszłyby na prowadzenie 2:0 w całym meczu. Tymczasem przegrały drugą i trzecią partię. Wygraną co prawda uratowały, ale dopiero po-tie-breaku.

- Cieszymy się z dwóch punktów i wygranej, ale z drugiej strony nie cieszą nas nasza gra i następna kontuzja - mówił po spotkaniu trener Michal Mašek. Chodzi o uraz Izabeli Kowalińskiej, na którą po ataku wpadła Magdalena Damaske. Atakująca Łódzkiego Klubu Sportowego musiała opuścić boisko i na nie już nie powróciła.

- Mnie tylko w takiej sytuacji denerwuje zachowanie sędziów, bo powiedzą, że wszystko jest w porządku. A ja dostanę żółtą kartkę za to, że w następnym secie chronię zawodniczkę przed kolejną taką sytuacją. Myślę, że w tym momencie sędziowie muszą bronić zdrowia zawodniczek - grzmiał słowacki szkoleniowiec.

Od razu Kowalińską zastąpić musiała Agata Wawrzyńczyk, która - choć potrzebowała trochę czasu na to, by się "rozegrać" - w czwartym i piątym secie potrafiła kończyć kluczowe piłki, a po spotkaniu odebrała nagrodę MVP.

ZOBACZ WIDEO Zamiana ról na konferencji Vitala Heynena. Selekcjoner odpytywał dziennikarzy

- Oj, mecz bardzo nerwowy, dziewczyny się dość mocno postawiły. Nie wyszło nam w dwóch setach. Całe szczęście, że skończyło się tak, a nie inaczej. Zarówno rywalki, jak i my zostawiliśmy serce i trochę zdrowia. Całe szczęście, że skończyło się dla nas pozytywnie. Starałyśmy się cały czas siebie dopingować, podpowiadać. Grałyśmy do końca razem - powiedziała skrzydłowa ŁKS-u Commercecon Łódź.

Wszyscy w łódzkim klubie mają jednak świadomość, że taka gra nie wystarczy do tego, by pokonać innych przeciwników, choćby w turnieju finałowym Pucharu Polski, który zaplanowano na 10-11 marca.

- Szkoda, że niektóre założenia, które trenowałyśmy w tygodniu, nam umykały i nie zawsze je wykonywaliśmy. Na pewno to w Pucharze Polski mogłoby to się nie skończyć dla nas dobrze - zgodziła się Wawrzyńczyk.

- Na szczęście byliśmy w stanie zrobić zmiany, które nam pomogły. Nasz blok-obrona w ogóle nie funkcjonował. Nad tym musimy pracować jak najwięcej - dodał Mašek. Legionovia ma fajny atak - mocny i wysoki, ale inne zespoły, z którymi chcemy walczyć o medale, również nim dysponują. Musimy być na to gotowi. Byliśmy nieskoncentrowani, być może spowodowały to wydarzenia boiskowe z początku meczu? - zastanawia się trener ŁKS-u Commerceconu.

We wtorek Izabela Kowalińska na swoim profilu na instagramie zamieściła zdjęcie, pod którym napisała, że "niedługo wraca". Według naszych informacji kontuzja nie jest groźna, choć nadal występ atakującej Łódzkiego Klubu Sportowego w poniedziałkowym meczu z BKS-em Profi Credit Bielsko-Biała stoi pod znakiem zapytania. Jego początek w Atlas Arenie o 18:00.

Komentarze (1)
avatar
fakiewicz
23.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ŁKS przerżnie w półfinale z pilarkami ??? W 'krajzedze' zdecydowanie za dużo piją...