Do Reims, gdzie zaplanowano środowy mecz, PGE Skra Bełchatów nie udawała się w roli faworyta, ale równocześnie miała już zapewniony awans do kolejnej fazy. Podopieczni Roberto Piazzy po porażce we własnej hali, mieli jednak ochotę na rewanż z Chaumont. To właśnie przegrana w tym spotkaniu skomplikowała tak bardzo sytuację bełchatowian w kwestii wyjścia z grupy.
W pewnym momencie wydawało się nawet, że gra w fazie play-off jest już zbyt odległa, jednak dwie wygrane nad Dynamem Moskwa i jedno nad Lokomotiwem Nowosybirsk, sprawiły, że dla PGE Skry mecz we Francji miał znaczenie wyłącznie dla kolejności w tabeli.
I tak też wyglądała gra bełchatowian, jakby brakowało im większej mobilizacji. Nie funkcjonowała dobrze zagrywka - zawodnicy popełniali mnóstwo błędów. Atak w wykonaniu Mariusza Wlazłego i Bartosza Bednorza praktycznie nie istniał W premierowej odsłonie ci dwaj zawodnicy dostali w sumie 10 piłek i skończyli zaledwie jedną.
Po zmianie stron nic się nie zmieniło, bełchatowianie byli zagubieni. Choć Stephen Boyer nie imponował taką skutecznością, jak w meczu w Polsce, był pewny w ważnych momentach. Tak jak jego pozostali koledzy na czele z Nikolą Mijailoviciem.
ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS: Vital Heynen został wybrany znaczącą większością głosów
Grająca bez presji PGE Skra wykorzystała chwilę rozluźnienia w szeregach Chaumont. Na odpowiedni poziom wskoczył Mariusz Wlazły, który niemal w pojedynkę wygrał partię. Marcin Janusz w ciemno rozgrywał do atakującego, bo ten kończył praktycznie każdą piłkę. Na nic nie zdała się dobra skuteczność Boyera, bo reszta francuskiej ekipy nie radziła sobie tak dobrze, jak on.
I to tylko dodało skrzydeł i pewności PGE Skrze. W czwartej partii grali nadal swoją siatkówkę, a gospodarze wydawali się zdenerwowani oddalającą się szansą na awans do kolejnej fazy rozgrywek. Miało być tak pięknie dla Francuzów, tymczasem rywale dopingowani przez bardzo dużą grupę kibiców, która przyjechała z Polski, nagle podnieśli się z kolan.
Tie-break wyglądał podobnie do dwóch wcześniejszych odsłon. Chaumont rzuciło wszystkie siły na szale, bo to było dla nich "być albo nie być". Nie mogło zabraknąć emocji do samego końca. PGE Skra prowadziła już 14:13 i w tym momencie trener Piazza wpuścił na boisko Szymon Romać (po raz pierwszy w meczu), by wykonał zagrywkę. Nie jest łatwym zadaniem dla zawodnika wejście po ponad dwóch godzinach stania w kwadracie na boisko, więc błąd w tym momencie nie był czymś zaskakującym.
Ostatecznie Francuzi dwie kolejne akcje zapisali już na swoje konto i po raz pierwszy w historii awansowali do fazy play-off Ligi Mistrzów.
Chaumont VB 52 - PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:22, 25:19, 20:25, 22:25, 16:14)
Chaumont: Aguenier, Boyer, Louati, Gonzalez, Jansen Vandoorn, Mijailović, Duquette (libero) oraz Ben Tara, Saeta, De Marchi, Sinkkonen.
PGE Skra: Janusz, Wlazły, Lisinac, Kłos, Bednorz, Ebadipour, Piechocki (libero) oraz Penczew, Czarnowski, Romać.
Tabela grupy C:
M | Zespół | Mecze | Z-P | Sety | Punkty |
---|---|---|---|---|---|
1. | Lokomotiw Nowosybirsk | 6 | 5-1 | 15:8 | 13 |
2. | Skra Bełchatów | 6 | 3-3 | 12:12 | 9 |
3. | Chaumont VB 52 | 6 | 3-3 | 13:14 | 8 |
4. | Dynamo Moskwa | 6 | 1-5 | 10:16 | 6 |