Jastrzębski Węgiel - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1 (25:20, 14:25, 25:22, 25:16)
Jastrzębski: Grzegorz Łomacz, Igor Yudin, Patryk Czarnowski, Wojciech Jurkiewicz, Benjamin Hardy, Guillaume Samica, Paweł Rusek (libero) oraz Adam Nowik, Sebastian Pęcherz, Nico Freriks.
ZAKSA: Michał Masny, Dominik Witczak, Robert Szczerbaniuk, Wojciech Kaźmierczak, Michał Ruciak, Kamil Kacprzak, Marcin Mierzejewski (libero) oraz Dan Lewis, Jakub Novotny.
W porównaniu z piątkowym pojedynkiem w składzie jastrzębian zaszła jedna, istotna zmiana. Słabo spisującego się w pierwszym meczu Roberta Prygla zastąpił Igor Yudin, który ze swojej roli wywiązał się znakomicie. Młody Australijczyk w końcowym rozrachunku okazał się najlepszym zawodnikiem spotkania i odebrał ostatnią w tym sezonie statuetkę dla MVP meczu. Już w pierwszej odsłonie atakujący Jastrzębskiego Węgla zaprezentował licznie zgromadzonej publiczności swoje niemałe umiejętności w ataku, wynikające przede wszystkim z ogromnego zasięgu. Wysoki poziom utrzymywali także pozostali gracze miejscowego zespołu, który sukcesywnie powiększał prowadzenie. Po asach serwisowych Grzegorza Łomacza i Benjamina Hardy’ego przewaga śląskiej ekipy urosła do czterech punktów.
W tym okresie gospodarze dysponowali bardzo dobrym przyjęciem, w związku z czym Łomacz mógł swobodnie konstruować kolejne akcje. W ofensywie do Yudina dołączył Hardy, punktowali także obaj środkowi. Szkoleniowiec gości w połowie seta desygnował do gry Dana Lewisa, lecz nawet Kanadyjczyk nie potrafił poprawić kiepskiego tego dnia przyjęcia ZAKSY. Jedynym jasnym punktem po stronie gości w tej części meczu był Dominik Witczak, choć także i on został złapany w końcówce na potrójnym bloku.
Przegrany set o dziwo zmobilizował przyjezdnych, którzy od początku drugiej partii przystąpili do ataku. Do Witczaka dołączył Michał Ruciak, który nie dość że nękał jastrzębian mocnym serwisem, to na dodatek coraz skuteczniej kończył ataki. Po drugiej stronie siatki lekki kryzys dopadł Guillaume’a Samikę, który został zmieniony przez Sebastiana Pęcherza. Na domiar złego, niegroźnego urazu oka nabawił się Łomacz. Zastępujący go Nico Freriks nie potrafił znaleźć wspólnej nici porozumienia ze swoimi kolegami, co implikowało kolejnymi błędami wśród jastrzębian. Ostatecznie drugi set zakończył się pogromem miejscowych, którzy zdobyli ledwo 14 "oczek".
Kluczowy dla losów rywalizacji okazał się trzeci set. W nim przez długi czas trwała twarda i wyrównana walka punkt za punkt. Z jednej strony skutecznymi zbiciami popisywali się Hardy i Samica, a po drugiej stronie tym samym odpowiadali Witczak i Kamil Kacprzak. W nerwowej końcówce więcej zimnej krwi zachowali jastrzębianie. Od stanu 19:19 podopieczni Roberto Santilliego włączyli piąty bieg i przypieczętowali zwycięstwo. W końcówce świetnymi blokami na Witczaku imponował Benjamin Hardy, który obok Yudina był najlepszym graczem wśród zwycięzców.
Formalnością była już czwarta partia. Rozluźnieni jastrzębianie rozpoczęli od efektownego bloku Wojciecha Jurkiewicza oraz potężnego ataku Yudina. To na dobre odebrało kędzierzynianom chęć do walki, zwłaszcza że zaczęli popełniać coraz więcej błędów w polu serwisowym. Po ostatnim punkcie tego sezonu w szeregach Jastrzębskiego Węgla zapanowała ogromna radość i polał się szampan.
- To, że przeciwnik zagrał bez dwóch czy trzech podstawowych zawodników jest ich problemem. My się cieszymy ze zwycięstwa, które jest w zasadzie odzwierciedleniem naszych możliwości. ZAKSA może mieć lekki niedosyt, bo w rundzie zasadniczej grali chyba najładniejszą siatkówkę, a obeszli się smakiem - mówił Robert Prygiel, kapitan Jastrzębskiego Węgla.
Cała meczowa dwunastka, a także kontuzjowany Marcin Grygiel odebrali z rąk oficjeli PZPS brązowe medale, po czym rzucili w kierunku trybun swoje meczowe koszulki. Jeden z medali powędrował także na ręce Klubu Kibica Jastrzębskiego Węgla, który przez cały sezon dopingował swoich ulubieńców. Warto podkreślić, że śląscy fani siatkówki byli ze swoimi pupilami nawet w tureckim Izmirze, gdzie odbywał się Final Four Pucharu Challenge.