W meczu 23. kolejki PlusLigi Cerrad Czarni Radom pokonali przed własną publicznością Aluron Virtu Wartę Zawiercie bez straty seta. Robert Prygiel podkreślił jednak, że jedenaste zwycięstwo w bieżącym sezonie nie przyszło jego podopiecznym łatwo. - Jestem dumny z mojej drużyny, bo graliśmy bardzo dobrze. Rywal spisał się naprawdę dobrze, a my graliśmy jeszcze lepiej. Można by powiedzieć, że wygraliśmy łatwo 3:0, ale na pewno tak nie było. Bardzo mała liczba błędów w zagrywce jednej i drugiej drużyny, dużo mocnych serwisów, dużo obron, dużo męskich wymian, bardzo fajny mecz - ocenił trener.
Mimo iż w trzeciej partii gospodarze przegrywali już 9:15 i mogli spisać tę odsłonę na straty, to nie poddali się i walczyli do końca. Ambitna postawa się opłaciła, gdyż bardzo szybko zniwelowali dystans do jednego punktu, a kropkę nad "i" postawił Dejan Vincić, kończąc spotkanie asem serwisowym. - To pokazało, że ta drużyna umocniła się mentalnie i jest pewna siebie. Mało jest zespołów, które by z takiego wyniku "doszły" przeciwnika. My nie zrobiliśmy tego poprzez błędy rywala, ale dzięki swojej grze w całokształcie siatkarskim - trochę zagrywką, trochę obroną, więc każdy element nam pomógł. Z bardzo trudnej sytuacji potrafiliśmy się podnieść, co dla mnie, jako trenera, jest bardzo wartościowe - zaznaczył Prygiel.
- Miałem czternastu zawodników bardzo zaangażowanych w grę i siedmiu walczaków na boisku. Mogę im pogratulować, bo taką drużynę chciałbym prowadzić zawsze. Od pewnego czasu mamy taki charakter, zresztą jeśli prześledzimy cały sezon, to jesteśmy chyba jedynym zespołem, poza ZAKSĄ, który przegrał jeden mecz 0:3. Zawsze walczymy, bez względu na wynik. Ta walka ostatnio przekłada nam się na zwycięstwa i punkty - dodał trener Czarnych.
Po bardzo dobrym występie w Bełchatowie, przegranym dopiero po tie-breaku, radomski zespół zdobył komplet "oczek", ponowne pokonując beniaminka - w Zawierciu wygrał 3:2. Pojawiają się głosy, że będących na fali wznoszącej Wojskowych stać na sprawienie niespodzianki w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie zagrają już w środę. Gospodarze tego pojedynku w 23. kolejce przegrali gładko z Cuprum Lubin.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Chcę, żeby ludzie byli dumni z tej reprezentacji
Z kolei mocno zawiedzeni mogli być goście spotkania rozegranego w Hali MOSiR-u w Radomiu. - W każdym secie prowadziliśmy, a mimo to zawsze drużyna z Radomia nas "doganiała" i wygrywała. Bardzo trudno było ją powstrzymać, grała naprawdę dobrze, na wysokim procencie skuteczności w ataku, więc musieliśmy zrobić coś więcej, aby ten mecz wygrać. Niestety nam się nie udało - skomentował Grzegorz Pająk. Trudno z jego słowami się nie zgodzić - po dwóch setach Wojciech Żaliński miał aż 85 procent skuteczności, a mecz zakończył z 62 procentami. Jeszcze lepiej wypadł Kamil Kwasowski, który zanotował 65 procent.
- Nie graliśmy źle, to był ogólnie dobry mecz, do połowy każdego seta potrafiliśmy wywierać presję na rywalu, co skutkowało naszym prowadzeniem. Później, nie wiem dlaczego, w trzecim secie, gdy prowadziliśmy sześcioma punktami, sytuacja się wyrównała, przeciwnik się "napędził", kibice mu pomogli. Czarni zasłużenie wygrali - przyznał rozgrywający Aluronu Virtu Warty. Zawiercianie przegrali już po raz szesnasty, wskutek czego spadli na trzynaste miejsce w tabeli, oznaczające baraże. Obecnie mają na koncie 24 punkty i tracą jedno "oczko" do Espadonu Szczecin i MKS-u Będzin.