Katowicki GKS podbił Kędzierzyn-Koźle. "To dla nas wielka rzecz"

Drużyna kierowana przez Piotra Gruszkę sprawiła największą sensację 24. kolejki PlusLigi, pokonując 3:1 ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Trener GKS-u Katowice podkreślał agresję i determinację swoich graczy.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Serhiy Kapelus w ataku WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Serhiy Kapelus w ataku

Już po dwóch setach ostatniego ligowego starcia ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wiadomo było, że będzie gorąco. GKS Katowice zdobył z nich aż 8 asów serwisowych, sprowadzając lidera tabeli PlusLigi do parteru i pozycji obronnej. Siatkarze Andrei Gardiniego odgryźli się przyjezdnym za doznane straty w trzecie partii, wygranej do 24, ale nie doprowadził do piątego seta. GieKSa dzięki bardzo dobrej postawie swoich skrzydłowych z Gonzalo Quirogą na czele wygrała trzecią odsłonę meczu 25:23 i niespodzianka stała się faktem.

- Bardzo fajne uczucie, tym bardziej, że nie nastawialiśmy się na wygranie, tylko na nawiązanie walki z zespołem, który na dzisiaj jest najlepszy w Polsce. Wszyscy starali się pokazać jak najwięcej i zaprezentować dobrą grę, by grać w  ZAKSĄ na równi z równym. Okazało się, że mamy potencjał i siły na to, by wygrywać z takimi ekipami jak ZAKSA. Popełnialiśmy mało błędów i podeszliśmy do tego spotkania z pewnego rodzaju agresją, z wielkimi chęciami na dobry wynik. Takie emocje nieraz pomagają i pomogły nam i tym razem - cieszył się w rozmowie z klubowym portalem Serhiy Kapelus, przyjmujący śląskiej drużyny.

Jak skomentował porażkę swojej ekipy Marco Falaschi, były rozgrywający GieKSy i obecny gracz kędzierzyńskiej ZAKSY? Nie zabrakło docenienia MVP meczu, Marcina Komendy. - GKS miał dobrą zagrywkę, dobry atak i rozegranie. Gratulacje dla Marcina Komendy, dzisiaj był świetny... żartuję, cały rok taki jest - żartował Włoch, posługując się dość płynną polszczyzną. - Teraz przygotowujemy się do meczów Ligi Mistrzów z Jastrzębskim Węglem, dlatego przez ostatnie dni pracowaliśmy dużo ciężej na siłowni. To miało swój wpływ na to, jak spisywaliśmy się na parkiecie - dodał, już po angielsku.

- Skoro wygraliśmy z mistrzem Polski, to siłą rzeczy w naszej grze musiało zazębić się wiele elementów. Największa radość wynika z determinacji chłopaków i ich nastawienia do tego spotkania. Wiedzieliśmy, z kim się mierzymy, ale przecież w siatkówce zawsze trzeba szukać swoich szans. To duża wygrana, to niby tylko trzy punkty, ale nie każdemu udaje się wygrać w takim stylu z mistrzem Polski. To dla nas wielka rzecz, biorąc pod uwagę, o jakie cele teraz walczymy i że wraz ze zbliżającym się końcem rundy zasadniczej każdy zerka w tabelę i na wyniki - podsumował Piotr Gruszka, trener GKS-u.

Katowiczan już niedługo czeka kolejne starcie na szczycie. W najbliższy piątek 9 marca GKS podejmie w Spodku PGE Skrę Bełchatów, która na swoim terenie pokonała zespół z województwa śląskiego 3:0. W tym sezonie gracze z Katowic nie wygrali ani jednego meczu rozgrywanego w słynnej mekce siatkówki, ale ich ostatni mecz pokazał, że nie należy skazywać ich na pewną porażkę z faworytem. Ich dotychczasowy dorobek to 34 punkty (bilans gier 12-12, 44:47 w setach) i cztery "oczka" straty do ósmego Cuprum Lubin.

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Już dziś nie zgadzam się z prezesem. On widzi problemy, ja możliwości
Czy GKS Katowice stać na awans do pierwszej ósemki PlusLigi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×