Superliga: Zenit Kazań w półfinale, Biełogorie Biełgorod w piekle

Materiały prasowe / CEV / Biełogorie Biełgorod
Materiały prasowe / CEV / Biełogorie Biełgorod

Zenit Kazań pewnie awansował do półfinału Superligi, natomiast Biełogorie Biełgorod sensacyjnie odpadło już w ćwierćfinale. Niespodziewanym pogromcą jednej z najlepszych rosyjskich drużyn ostatnich lat został Kuzbass Kemerowo.

W parze Biełogorie Biełgorod - Kuzbass Kemerowo faworytem rywalizacji ćwierćfinałowej był ten pierwszy, ale już w trakcie sezonu zasadniczego i Pucharu Rosji gracze z Syberii wygrywali z Biełgorodem po 3:0. Mimo to, wydawało się niewiarygodne, że zespół mający w składzie takie gwiazdy jak Dmitrij Muserski, Siergiej Grankin, Siergiej Tietiuchin czy Georg Grozer może nie awansować do najlepszej czwórki rozgrywek. Nawet po porażce w pierwszym, meczu kibice Biełogorie nie wyobrażali sobie innego scenariusza niż dwie kolejne wiktorie i miejsce w półfinale.

Jednak Kuzbass wygrywając 3:0 kolejny mecz ćwierćfinałowy udowodnił, że zwycięstwa w rundzie zasadniczej nie były przypadkiem i trzeba się z nim liczyć jako pretendentem do medali tegorocznej Superligi. Dzisiejszy mecz to był historyczny pojedynek w historii klubu. Zespół, który w najwyższej klasie rozgrywek po raz pierwszy awansował do półfinału, jeszcze nigdy nie miał szansy powalczyć o medale, chociaż kilka razy był bardzo blisko.

Dotychczas jego największym osiągnięciem był tegoroczny finał Pucharu Rosji, w który Kuzbass przegrał 2:3 z Zenitem Kazań po bardzo interesującym i zaciętym widowisku. W trakcie sezonu zespół miał słabsze momenty, bez przerwy trapiony był przez kontuzje, nie obyło się też bez zmian w sztabie szkoleniowym. Działacze klubowi zaufali jednak mocno Tuomasowi Sammelvuo. Fiński trener rok temu przedłużył z zespołem kontrakt aż o 5 lat, co jest ewenementem w sporcie. Niektórzy kręcili nosem na taki krok ze strony klubu, kiedy drużyna przeżywała słabsze chwile. Szefowie nigdy jednak nie wątpili, że Fin to dobra inwestycja na przyszłość.

Z kolei Sammelvuo nigdy nie zwątpił w swoich graczy i wspierał ich, kiedy jeden po drugim wpadali ze składu: jeden leczył ramię, drugi kolano, kolejny kręgosłup. Mimo, że nie zawsze drużyna mogła zaprezentować się w pełnym składzie, to niezależnie od tego, kto był na boisku w zespole zawsze był entuzjazm, wiara w sukces i radość z gry.

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen zaskoczył dziennikarzy. "Runda honorowa" nowego selekcjonera kadry Polski

Tę ostatnią wniósł do zespołu w dużej mierze Igor Kobzar. Ten rozgrywający to jeden z najbardziej utytułowanych i niedocenianych siatkarzy na swojej pozycji w Rosji. Przez lata reprezentował Zenit Kazań, z którym wywalczył wszystko - z wyjątkiem miejsca w podstawowym składzie. Tylko raz mógł poczuć się jak prawdziwy reżyser gry: kiedy "wygryzł" w kilku meczach z pierwszego składy słynnego Maroufa. Bardzo przeżył to, że w kolejnym sezonie Władimir Alekno wolał znów postawiać na kogoś innego - do klubu przyszedł Aleksander Butko, a Kobzar trafił na ławkę rezerwowych.

W tym sezonie rozgrywający miał dwa wyjścia: kolekcjonować medale albo zmienić klub. Wybrał to drugie i przeniósł się do Kemerowa. Tam od początku stał się jedną z pierwszoplanowych postaci, zyskał pewność siebie, dokładność i wniósł do drużyny energię niezbędną do wygrywania z teoretycznie silniejszymi rywalami. Razem z Wiktorem Poletajewem i Dmytro Paszyckmi stworzyli na boisku trio, które stanowi o sile drużyny.

Środkowy, który w Asseco Resovii Rzeszów był cieniem samego siebie, w Rosji odnalazł się znakomicie. Po sezonie zasadniczym był wiceliderem w klasyfikacji najlepszych blokujących, a w decydującym meczu ćwierćfinałowym przeciw Biełgorodowi został najskuteczniejszym graczem Kuzbassu. Zdobył 14 punktów, skończył 10 z 13 ataków, dołożył 3 asy i 1 blok. Wiktor Poletajew dopisał do konta zespołu 10 punktów.

Ze strony Biełgorodu w decydującym meczu nie zawiódł jedynie Georg Grozer. Niemiec w trzech setach zdobył 16 "oczek" przy 52 - procentowej skuteczności, ale pozostali skrzydłowi nawet nie zbliżyli się do takiej granicy. Słabo zagrał Seriej Tietiuchin, który najprawdopodobniej zakończy karierę. W końcówce sezonu znacznie obniżył loty Siergiej Grankin, który początkowo znakomicie spisywał się w Biełgorodzie.

Decydujący dla losów drugiego ćwierćfinału był pierwszy set, w którym Biełogorie prowadziło 24:19, ale nie potrafiło zakończyć partii na swoją korzyść, mimo że w pierwszej linii byli i Muserski, i Grozer i Tietiuchin. Po tym niepowiedzeniu było widać, że coś w zespole "pękło". Dla tej drużyny brak awansu do półfinału to jedna z największych klęsk w historii klubu. Na otarcie łez pozostała mu jedynie walka o Puchar CEV. 20 marca Rosjanie przyjadą do Rzeszowa na rewanżowy mecz z Asseco Resovią Rzeszów.

Większych problemów z awansem do półfinału ligi rosyjskiej nie miał Zenit Kazań, który po raz drugi wygrał z Novą Nowokujbyszewsk 3:1 i to właśnie aktualni mistrzowie Rosji powalczą o finał z Kuzbassem Kemerowo. W obu pojedynkach z Novą znakomicie zaprezentował się Matthew Anderson, który tradycyjnie najlepszą formą przyszykował na najważniejszą część sezonu. Amerykanin w ćwierćfinałach nie schodził poniżej 60 procent skuteczności w ofensywie, nieco w cieniu, zwłaszcza w drugim meczu, znalazł się Wilfredo Leon.

Wyniki 2. meczów 1/4 finału rosyjskiej Superligi:

Kuzbass Kemerowo - Biełogorie Biełgorod 3:0 (27:25, 25:20, 25:18)

Stan rywalizacji (do 2 zwycięstw): 2-0 dla Kuzbassu Kemerowo.

Nova Nowokujbyszewsk - Zenit Kazań 1:3 (15:25, 25:23, 25:27, 21:25)

Stan rywalizacji (do 2 zwycięstw): 2-0 dla Zenitu Kazań.

Źródło artykułu: