Jastrzębski Węgiel - MKS Będzin: błyskawiczne zwycięstwo gospodarzy

WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Jastrzębski Węgiel
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Jastrzębski Węgiel

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla zrobili kolejny krok w kierunku awansu do rundy play-off. Podopieczni Ferdinando De Giorgiego w piątkowy wieczór bez większych problemów uporali się z MKS-em Będzin, triumfując w trzech setach.

Siatkarze z Jastrzębia Zdroju byli zdecydowanym faworytem piątkowego starcia. Podopieczni Ferdinando De Giorgiego w poprzedniej kolejce stracili punkt w pojedynku z GKS-em Katowice, zdołali jednak awansować na piątą pozycję, wypracowując dwupunktową przewagę nad siódmą Asseco Resovią. Konfrontacja z MKS-em Będzin potwierdziła, że gospodarze kolejnych wpadek nie biorą pod uwagę i pewnie zmierzają w kierunku walki o medale.

Początek spotkania nie był zbyt udany dla miejscowych. W kratkę spisywał się Maciej Muzaj, który udane ataki przeplatał błędami. Na szczęście dla gospodarzy, mylili się także goście (4:4). Jastrzębianie budowanie przewagi rozpoczęli, kiedy w ataku uaktywnił się Salvador Hidalgo Oliva. Doskonała postawa na skrzydle oraz seria atomowych zagrywek w wykonaniu Kubańczyka z niemieckim paszportem, zaowocowała wypracowaniem znaczącej przewagi (14:6). W MKS-ie odgryzać się próbował Rafael Araujo, Brazylijczyk był jednak w swoich poczynaniach osamotniony. Z biegiem czasu zaczął też popełniać błędy w ataku. Zmiany dokonane przez Gido Vermeulena nie przyniosły efektów. Mimo pojawienia się Jakuba Peszki i Jonaha Seifa, faworyzowani jastrzębianie utrzymali wysoką przewagę, zwyciężając na inaugurację bez większych kłopotów.

Druga partia nie rozpoczęła się najlepiej dla miejscowych, którzy podobnie jak w pierwszej, popełniali sporo niewymuszonych błędów, oddając rywalom punkty bez walki. W dużej mierze to właśnie ten fakt zdecydował, że gra przez dłuższą chwilę toczyła się punkt za punkt (8:8). Z biegiem czasu poziom rywalizacji nieco się poprawił. Ciężar zdobywania punktów wzięli na swoje barki z powodzeniem skrzydłowi gospodarzy, o swojej obecności na parkiecie coraz częściej przypominał Rodrigo Quiroga. Po stronie przyjezdnych w dalszym ciągu dwoił się i troił Raphael Araujo, jednak wysiłek kolegów niweczył Artur Ratajczak, myląc się zarówno w ataku jak i polu zagrywki (15:15). Sygnał do decydującego natarcia dał w decydującym fragmencie seta Grzegorz Kosok, dwukrotnie zatrzymując ataki rywali (19:14). Ekipa z zagłębia kilkakrotnie rzucała się do odrabiania strat, jednak bez powodzenia.

Dziesięciominutowa przerwa nie wytrąciła z rytmu gospodarzy, którzy od początku trzeciego seta prezentowali imponującą skuteczność w ataku. Dobrze w polu zagrywki radził sobie również Wojciech Sobala, dzięki czemu jastrzębianie błyskawicznie odjechali rywalom (10:5). Będzinianie kompletnie nie radzili sobie z zatrzymaniem skrzydłowych, co konsekwentnie wykorzystywał Lukas Kampa. Doskonale spisywał się zwłaszcza Rodrigo Quiroga, znacząco odciążając w zdobywaniu punktów liderów zespołu - Macieja Muzaja i Salvadora Hidalgo Olivę (15:10). To jednak Kubańczyk, serią udanych akcji zastopował rywali, którzy w pewnym momencie zbliżyli się do podopiecznych Ferdinando de Giorgiego na trzy punkty. Zniechęceni będzinianie do końca meczu nie potrafili znaleźć recepty na dobrze dysponowanych rywali, gładko przegrywając również ostatnią odsłonę.

Jastrzębski Węgiel - MKS Będzin 3:0 (25:16, 25:21, 25:20)

JW: Oliva, Muzaj, Sobala, Quiroga, Kampa, Kosok, Popiwczak (libero) oraz Lushtaku, Ernastowicz.

MKS: Araujo, Klobucar, Waliński, Kozub, Kowalski, Ratajczak, Potera (libero) oraz Peszko, Seif, Jordanow.

MVP: Lukas Kampa (Jastrzębski Węgiel).

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #18. Młodzi piłkarze Górnika przywracają blask Polsce w Europie

Komentarze (0)