Kiedy kilkanaście miesięcy temu prezesi Gazpromu postanowili założyć w Sankt Petersburgu nowy klub siatkarski, wydawało się, że to kolejny kaprys rosyjskich bogaczy. Oczywiście, biorąc pod uwagę miliony rubli, jakie "wpompowano" w ten projekt, od początku było wiadomo, że w Rosji tworzy się nowa potęga. Jednak przed sezonem nikt nie zakładał, że już w pierwszym sezonie drużyna zagra o mistrzostwo.
Gazprom, który sponsoruje mnóstwo zespołów i projektów sportowych w Rosji, już od kilku lat sukcesywnie przenosi "wielki sport" do Sankt Petersburga. Dwanaście miesięcy temu przyszedł czas na siatkówkę. Trenerem zespołu został Aleksander Klimkin, na lewe skrzydło sprowadzono Oreola Camejo, na atak Marcusa Nilssona, na środku postawiono na doświadczonych Andrieja Aszczewa i Aleksandra Wołkowa, a na rozegraniu Pawła Pankowa. Trzeba było jeszcze tylko zapłacić związkowi za "awans" do Superligi i zająć miejsce bankrutującego Dynama Krasnodar.
To akurat nie było było trudne zadanie, prawdziwe kłopoty zaczęły się, kiedy ruszył sezon. Szefowie klubu postawili przed drużyną ambitny cel jak na debiutanta: awans do najlepszej czwórki, gra o medale i prawo występ w europejskich pucharach w kolejnym sezonie. Początkowo wydawało się, że zadanie przerasta zbudowaną od zera drużynę. Kiedy siatkarze przegrali kilka spotkań, posypały się pierwsze gromy. Jako pierwsza spadła głowa Nilssona.
Klub rozstał się ze szwedzkim atakującym w niezbyt miłych okolicznościach. Jako oficjalny powód podano kłopoty zdrowotne siatkarza, ale tak naprawdę szukano jedynie sposobu, by się go pozbyć. Kiedy Szwed opuścił zespół, w jego miejsce zakontraktowano Drazena Luburicia. Serb po kilku tygodniach doskonale wpasował się w drużynę, a Kubańczyk Camejo dostał solidne wsparcie w ataku ze skrzydeł.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Już dziś nie zgadzam się z prezesem. On widzi problemy, ja możliwości
Na przestrzeni sezonu w ogniu krytyki często znajdował się również rozgrywający. Paweł Pankow początkowo zupełnie nie radził sobie z presją, a koledzy z jego niedokładnymi wystawami. Środkowi gubili tempo, zaś skrzydłowi musieli dokonywać akrobacji, by trafił w piłkę. Jednak im bliżej końca sezonu zasadniczego, tym Pankow grał lepiej, aż stał się jedynym z liderów zespołu.
Po rundzie zasadniczej Zenit Sankt Petersburg był piąty w tabeli i w 1/4 finału zmierzył się z Fakiełem Nowy Urengoj. Po przejściu tej przeszkody w półfinale czekało Dynamo Moskwa. Zenit nie przegrał żadnego ze spotkań play-off: odniósł 4 zwycięstwa, w tym decydujące półfinałowe, przesądzające o awansie do wielkiego finału, po pięciosetowym boju. W tym meczu siatkarze z Sankt Petersburga udowodnili, że potrafią wychodzić z beznadziejnych sytuacji i unieść presję. Przy kilkutysięcznej widowni, przegrywając 0:2 w setach, wygrali na przewagi trzecią partię, doprowadzili do piątej i zwyciężyli ostatecznie 3:2.
Bohaterem decydującego meczu z Dynamem Moskwa był Drazen Luburić. Serb zdobył 20 punktów przy 53 - procentowej skuteczności, natomiast zupełnie zawiódł Oreol Camejo. Kubańczyk zanotował ledwie 26 - procentową skuteczność w ataku i aż 7 razy dał się zablokować. Lepiej od niego radził sobie w ofensywie nawet Paweł Pankow: rozgrywający skończył 6 z 10 ataków, po 2 razy punktował w bloku i z zagrywki.
W wielkim finale na Zenit Sankt Petersburg czeka Zenit Kazań, który po raz drugi pokonał Kuzbass Kemerowo. Siatkarze z Kemerowa w serii półfinałowej nie mogli liczyć na swojego lidera: w żadnym z meczów nie zagrał Wiktor Poletajew. Mimo tego, w rewanżu na własnym boisku byli blisko do doprowadzenia do remisu. Ulegli Zenitowi z Kazania dopiero po pięciosetowej walce i o brązowy będą rywalizować z Dynamem Moskwa.
Wyniki drugich meczów 1/2 rosyjskiej Superligi:
Zenit Sankt Petersburg - Dynamo Moskwa 3:2 (20:25, 16:25, 28:26, 25:18, 15:13)
Stan rywalizacji: 2:0 dla Zenitu Sankt Petersburg i awans do finału
Kuzbass Kemerowo - Zenit Kazań 2:3 (25:21, 18:25, 25:23, 22:25, 10:15)
Stan rywalizacji: 2:0 dla Zenitu Kazań i awans do finału
Może właśnie do tego Zenitu przejdzie Wilfredo Leon, w końcu Sankt Petersburg bliżej Polski aniżeli Kazań. Swego czasu były spekulacje, że Zen Czytaj całość