Malwina Smarzek grała na ataku i przyjęciu: Nie muszę się ograniczać

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Malwina Smarzek
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Malwina Smarzek

Chemik Police wygrał fazę zasadniczą i w ostatnim meczu trener Marcello Abbondanza mógł potestować różne schematy. Dzięki czemu Malwina Smarzek mogła zagrać na dwóch pozycjach.

Środowe spotkanie pomiędzy Grot Budowlani Łódź a Chemik Police nie miało znaczenia dla losów tabeli. Zarówno Błażej Krzyształowicz, jak i Marcello Abbondanza, rotowali składem.

Tym sposobem Malwina Smarzek rozpoczęła mecz na ataku, a w drugim secie, kiedy na boisku pojawiła się Berenika Tomsia, zaczęła przyjmować.

Smarzek w ostatnich sezonach głównie grała na przyjęciu, więc kiedy szkoleniowiec Chemika oddelegował ją w premierowej odsłonie na atak, skrytykowali to komentatorzy Polsatu. Stwierdzając, że Włoch przerzuca siatkarkę z pozycji na pozycję, nie dbając o kadrę, gdzie Smarzek głównie grała na przyjęciu, choć na ME 2017 występowała już jako atakująca.

- To nie jest dla mnie problem - skomentowała sama zainteresowana. - W meczu z Budowlanymi bardziej grałam na ataku, ale przyjmując, byłam po przekątnej z rozgrywającą. Trenujemy takie ustawienia, a poza tym trenuję przyjęcie od dłuższego czasu, więc nie jest to kłopot. Nie muszę się ograniczać, że jeżeli zaczynam na ataku dany mecz, to muszę go też skończyć na tej pozycji. Jestem na to przygotowana, że tak może być w spotkaniu - wyjaśniła.

Chemik miał w tym sezonie problemy kadrowe na pozycji atakującej, z tego powodu Smarzek częściej musiała występować na prawym skrzydle. Kontuzje wyeliminowały z gry Katarzynę Zaroślińską-Król i Alex Holston, przez co klub musiał na zasadzie transferu medycznego ściągać Berenikę Tomsię.

Zawodniczka jest zadowolona ze współpracy z nowym szkoleniowcem. - Na pewno jest inaczej, to inna szkoła, myśl trenerska. Jest bardzo ciężko, każda z nas to odczuwa. Ja się bardzo cieszę, że mogę z nim pracować. Przed nami najważniejsze granie, więc musimy być gotowe na to, żeby wytrzymać tempo, które liga nam narzuciła - zapewniła Smarzek.

Spotkanie z Budowlanymi nie tylko nie miało znaczenia dla losów tabeli, ale także było przedsmakiem rywalizacji półfinałowej, która rozpocznie się już w niedzielę. - Znamy się bardzo długo. My mamy inny system gry, bo mamy innego trenera. Na pewno wszystkich kart nie odkryłyśmy. Ten mecz w teorii o punkty rzeczywiście nie był, ale był ważny z perspektywy głowy, to przewaga psychologiczna przed półfinałami. Wygrałyśmy, ale następne spotkanie to nowa historia, play-offy, więc totalnie co innego. Będzie więcej emocji i stresu - oceniła siatkarka.

- Jesteśmy na pierwszym miejscu w lidze, więc na pewno oceniamy ten czas dobrze. Tylko Developres nam nie leżał, przegrałyśmy z nimi dwa razy, ale myślę, że ogólnie plan został zrealizowany - zakończyła Smarzek.

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Karol Kłos nie odrzucił powołania dlatego, że nie chciał przyjechać

Komentarze (0)