Już początek drugiej rzeszowsko-olsztyńskiej rywalizacji o półfinał zwiastował, że podobnie jak pierwszy mecz tak i ten w Podpromiu nie skończy się w trzech setach. Potwierdzeniem tego są pierwsze minuty i wymiany punkt za punkt, w których pierwsze skrzypce grał Jan Hadrava (6:8). Dopiero po dłuższej chwili sprawy w swoje ręce wziął Thibault Rossard.
W efekcie dobrych serwisów Francuza Pasy wyszły na pierwsze większe prowadzenie (16:13). Przewaga okazała się jednak niewystarczająca bowiem w wyniku sprzeczki z sędziami, gospodarze ją stracili (17:18). Wówczas chłodną głową popisał się na prawym skrzydle Hadrava, a na linii 9. metra Miłosz Zniszczoł (21:20). Wspomniana dwójka miała sporo do powiedzenia również w decydującej fazie seta granej na przewagi. Dopiero przy piątek okazji Indykpol AZS wykorzystał swoją szansę. Pomógł im w tym Rossard wyrzucając piłkę w aut (30:28).
Zwycięstwo premierowej odsłony nie sprawiło, że inicjatywa trzymała się olsztynian. W drugiej partii to ekipa znad Wisłoka postawiła twarde warunki już na samym początku (8:4). Spory udział w tym miała zagrywka Francuza, ale i dobre czytanie zamiarów Pawła Woickiego przez pierwszą linię w składzie Aleksander Śliwka - Dawid Dryja - Lukas Tichacek (12:6). Ręce rywali mocno ostudziły zapał ofensorów Indykpolu, a podbijanie kolejnych piłek przez Mateusza Masłowskiego jedynie zwiększały ich irytację (19:13). Jedynie Tomas Rousseaux nie bał się ryzykować z pipe'a, jednak osamotniony niewiele wniósł do gry swojej drużyny (21:25).
10-minutowa przerwa zapoczątkowała fatalny okres gry Pasów. Całkowicie rozregulowana defensywa gospodarzy zmusiła ich do gry na wysokiej piłce (3:6, 4:10) zmusiła. Rzeszowianom owa sztuka nie wychodziła, co jedynie ułatwiała sprawę olsztynianom w zdominowaniu ich. W końcu Robbert Andringa zaczął przynosić korzyści swojemu zespołowi, a pomagali mu w wyniszczaniu przeciwnika Hadrava, Zniszczoł i Jakub Kochanowski (15:7, 19:9). Nadzieją trenera Andrzeja Kowala były zmiany w boiskowej szóstce, jednak i to nie pomogło. Olsztynianie mający miażdżącą przewagę pokonali podkarpacki klub do 15.
W czwartej części oba zespoły na nowo zaczęły grać jak równy z równym. Set rozpoczął się od efektownego asa Rossarda, jednak to nie jego serwis zrobił najwięcej złego olsztynianom. Gdy wydawało się, że trzy potężne zagrywki Hadravy ustawią partię dla AZS-u (7:10), jego rzeszowskie vis-a-vis poszło w jego ślady. Jakub Jarosz wyciągnął gospodarzy z opresji, co więcej wyprowadził na prowadzenie (11:10). Mimo tego, że ekspresowo przodowanie na tablicy wyników wróciło do przyjezdnych (13:16), Resovia nie poddała się i dzięki atakom Rossarda przy dopingu kibiców wyszła na prowadzenie w końcówce (22:20). Na nic się to zdało, gdyż dwa błędy w końcówce w przyjęciu rzeszowian przechyliły szalę zwycięstwa na stronę przyjezdnych (25:23).
W wyniku wygranej Pasów w hali Urania i sobotniego zwycięstwa siatkarzy Roberto Santillego, o tym kto awansuje do półfinału tegorocznych mistrzostw Polski zadecyduje trzeci mecz. Odbędzie się on w niedzielę (22 kwietnia) o godzinie 14:45.
PlusLiga, ćwierćfinał (2. mecz):
Asseco Resovia Rzeszów - Indykpol AZS Olsztyn 1:3 (28:30, 25:21, 15:25, 23:25)
Asseco Resovia: Jarosz, Tichacek, Rossard, Śliwka, Chinenyeze, Dryja, Masłowski (libero) oraz Perłowski, Schoeps, Krastins, Rusek (libero).
Indykpol AZS: Hadrava, Andriga, Kochanowski, Woicki, Zniszczoł, Rousseaux, Żurek (libero) oraz Pliński, Kańczok, Makowski, Buchowski.
MVP: Jakub Kochanowski (Indykpol AZS).
Stan rywalizacji (do 2 zwycięstw): 1:1.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Messi zdenerwował się na kolegę. Wszystko nagrały kamery
Poziom emocji wysoki.
Postawa obydwu libero Resovii tragiczna.
Przydałby się na ławce trenerskiej konkretny autorytet, bo odnoszę wrażenie, że bez tego żaden zespół ni Czytaj całość