Pałac Bydgoszcz zagrał na nosie krytykom. "Fakt, że wszyscy nas skreślili, dodatkowo nas zmobilizował"

WP SportoweFakty / Rafał Soboń / Na zdjęciu: radość siatkarek Pałacu Bydgoszcz
WP SportoweFakty / Rafał Soboń / Na zdjęciu: radość siatkarek Pałacu Bydgoszcz

Siatkarki Pałacu Bydgoszcz, dwukrotnie wygrywając z Legionowią Legionowo w rundzie play-off, zapewniły sobie pozostanie w LSK na kolejny sezon. W klubie mają nadzieję, że w kolejnych latach drużyna będzie miała szansę walczyć o wyższe cele.

- Mamy sporo problemów. Chcielibyśmy znaleźć sponsora strategicznego, który by nas wspierał. Dziękujemy wszystkim, którzy nas wspomagali, jednak to była kropla w morzu potrzeb. Nie da się budować profesjonalnego zespołu, nie mając pieniędzy. MKS Dąbrowa Górnicza miał 3,5 miliona budżetu i to są pieniądze, z którymi można coś konkretnego zrobić. Bydgoszcz jest fajnym miastem i myślę, że mógłby się tutaj znaleźć sponsor strategiczny. Gdyby to się udało, na mecze przychodziłoby około 2-3 tysiące widzów. Mam nadzieję, że kiedyś powrócą czasy, kiedy Bydgoszcz ponownie będzie miastem sportu - powiedział Piotr Makowski po ostatnim meczu sezonu.

Szkoleniowca Pałacu Bydgoszcz, ostatnie kilka miesięcy kosztowało sporo nerwów. Zespół po znakomitym początku rozgrywek, zdecydowanie obniżył loty. W efekcie, przed decydującymi spotkaniami znalazł się w strefie spadkowej. Szansę walki o utrzymanie ekipa znad Brdy zapewniła sobie dzięki fantastycznemu finiszowi i zdobyciu 9 punktów w trzech ostatnich meczach. W rundzie play-off siatkarki z grodu Kazimierza Wielkiego potwierdziły zwyżkę formy i po dwóch kolejnych triumfach, przypieczętowały utrzymanie w elicie.

- Początek sezonu w naszym wykonaniu był dobry. Później przytrafiły się kontuzje i wszystko zaczęło się sypać. Zaczęło się od meczu z Proximą Kraków, który nam nie wyszedł. Trochę się tym faktem załamałyśmy, bo naprawdę grałyśmy dobrze. W kolejnych spotkaniach odbudowywałyśmy się na nowo i w niektórych potyczkach niewiele brakowało do wygranej. W starciu z Eneą PTPS-em Piłą czy Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna wszystko było na styku, mogłyśmy wygrać, ale zabrakło szczęścia. W końcówce, chyba fakt, że wszyscy nas skreślili, dodatkowo nas zmobilizował - przyznała Magdalena Mazurek.

- Przed sezonem plan był taki, żeby dobrze zacząć. Przewidzieliśmy zniżkę formy w trakcie sezonu i planowaliśmy to przeczekać, ponieważ coś takiego zawsze się przytrafia. Nie braliśmy natomiast pod uwagę tylu kontuzji - dodał Piotr Makowski.

ZOBACZ WIDEO Zaskakujący kandydat do sztabu Heynena. "Chcę mieć kogoś takiego"

Prezes klubu Waldemar Sagan przed sezonem zapowiadał, że zespół walczyć ma o miejsce w czołowej dziesiątce LSK i pewne utrzymanie. Wspomnianego celu nie udało się co prawda zrealizować, jednak mimo to, trener Piotr Makowski nie powinien obawiać się o swoją przyszłość. Już w trakcie sezonu zarząd klubu deklarował bowiem pełne zaufanie dla szkoleniowca, wykazując sporą cierpliwością mimo serii niekorzystnych wyników.

- Pozycja Piotra Makowskiego nie była zagrożona. Nawet przez moment nie myślałem, żeby cokolwiek zmieniać. Zespół miał problemy zdrowotne i to był powód wcześniejszych porażek. Szkoleniowiec wielokrotnie udowadniał, że jest wybitnym specjalistą. Moim zdaniem to bardzo dobry fachowiec, który nigdy nie składa broni. Tą cechę, trzeba cenić równie mocno jak warsztat szkoleniowy i wiedzę merytoryczną - przyznał prezes KS Pałac.

- W historii naszego klubu były momenty dramatyczne i bardzo emocjonujące. Kończący się sezon pokazał, że warto pracować i wierzyć do końca w realizację konkretnego celu. Początek był w naszym wykonaniu dobry, jednak później trafiły się problemy zdrowotne, przez co z młodym i niedoświadczonym zawodniczkom trudno było podnieść zespół. Trafiła się seria porażek, ale wykonana praca zaowocowała, bowiem w trudnych momentach młode zawodniczki potrafiły zmienić bardziej doświadczone koleżanki nie obniżając poziomu gry drużyny. To pokazało zresztą decydujące spotkanie z Legionowią. Za to wielkie gratulacje dla trenera Makowskiego, który do końca wierzył w to, że ciężka praca zaowocuje i do tego przekonał zawodniczki - powiedział Waldemar Sagan.

Wiele osób, na kilka kolejek przed zakończeniem rundy zasadniczej, wieszczyło spadek drużyny z siatkarskiej ekstraklasy. Drużyna z Bydgoszczy w elicie występuje nieprzerwanie od sezonu 1993/1994, zakończonego zdobyciem jedynego w historii klubu tytułu mistrza Polski. Do realizacji czarnego scenariusza nie doszło i za kilka miesięcy, drużyna będzie mogła przystąpić do 27. sezonu w rozgrywkach LSK.

- Co bym odpowiedział tym, którzy przepowiadali nasz spadek? Nic, ponieważ do mnie tego typu opinie nie docierały. Nie więc chcę komentować tych wypowiedzi. Każdy ma prawo do swoich opinii i sądów. Tutaj jednak liczy się sport i trzeba oddać szacunek zawodniczkom, które zagrały bardzo skutecznie i ambitnie - powiedział Waldemar Sagan, jeden z współzałożycieli klubu.

- Zwątpień było wiele, to była taka sinusoida. Nie można było jednak tego zwątpienia okazywać. Ktoś musiał w to wszystko wierzyć. Trener przekonał zespół do ciężkiej pracy, a młode zawodniczki miały okazje to wykorzystać. To była sól całego sukcesu - powiedział przewodniczący zarządu.

Komentarze (0)